sobota, 31 grudnia 2011

Podziękowania dla Mijającego Roku.


Pożegnanie to nostalgia, tęsknota, wspomnienia. Jak pożegnać mijający 2011 rok? Co pozostawić w sercu, z czym rozstać się na zawsze? Czy spełnił pokładane w nim marzenia i nadzieje, czy tylko minął bez śladu? Każdy z nas inaczej odpowie na te pytania,  jedno jest pewne, ten rok już  za nami,  Nowy rok 2012 to zupełnie Ktoś Nieprzewidywalny. Teraz  podejmujmy kolejne wyzwania, zmieniajmy swoje życie, plany zawodowe,  może czas na wielką miłość  lub upragnionego potomka. Wszystko przed nami, każdy moment jest najlepszy,  żeby  nadać życiu inny wymiar i sens.
Szczęśliwy jest ten, kto w codziennym dniu dostrzega miłość, radość i drugiego człowieka. Nowy Rok przed nami, wszystkim Rodzicom, Dzieciom, Nianiom i marzycielom życzę  spełnienia tego, co dla was najważniejsze.
Jaki dla mnie był rok 2011? Jeśli odpowiem Przedziwny, Zaskakujący,  całkowicie inny od poprzednich, to i tak nie odda wszystkiego, co się w nim wydarzyło. Spokojne życie niani, nabrało niesamowitego przyspieszenia,  poczułam przypływ energii i niespożytej siły do działania. Pomysł o wypromowaniu zawodu niani, zaczął nabierać realnych kształtów. Wspaniali ludzie wspierający  mnie w działaniu, cierpliwie tłumaczący zawiłości komputera, zasad działania firmy, założeń i funkcjonowania  zawodu niani na współczesnym rynku pracy, byli moimi Mentorami i Przewodnikami. Doskonałym uzupełnieniem  mojego doświadczenia,  była wiedza i młodzieńcze spojrzenie  moich wspaniałych doradców. Spełniło się marzenie : powstał wspólny projekt Niezawodna Niania,  zrealizowaliśmy   szkolenia: niezwykłe, spełniające wymagania rodziców i przygotowujące przyszłe nianie do podejmowania ciekawej pracy. To był ogromny wysiłek  intelektualny, emocjonalny, strategiczny,  ale warto  podjąć takie wyzwanie i zmienić swoje życie, nadać mu zupełnie inny wymiar. Po pierwszym szkoleniu dla niań, nie mogłam ukryć wzruszenia,  emocji, dumy, że ten projekt powstał w naszej rodzinnej grupie. Czas na kolejne atrakcje minionego roku, to założenie Klubu Niezawodnej Niani  w Częstochowie. Klubu, który działa, ma swoja siedzibę, wspaniałe klubowiczki, które z pasją realizują zawód niani, przygotowują ciekawe szkolenia, spotkania, wymieniają się doświadczeniami i piją kawę,  zajadając pyszne ciasteczka. Najbardziej zaskakującym osiągnięciem  było pokonanie słowa: nie mogę, nie mam siły,  nie potrafię i Pani TAKALE (tak,  ale to nie jest proste). Wierzcie mi, to wszystko stało się w mijającym roku 2011. Mogę go pożegnać z satysfakcja za pokonanie  siebie, odkrycie wielkiego potencjału tworzenia, potrzeby pomocy innym, szukania dobrych rozwiązań, odkrycie wciąż tej samej miłości i nowej siebie. To bardzo dużo, jak na jeden pracowity rok.  Chciałam się z wami podzielić  moimi doświadczeniami (to jeszcze jedna z odkurzonych pasji - pisanie bloga) i zachęcić, żebyście podejmowali najbardziej szalone działania i wierzyli w ich spełnienie. Ja już zaczynam marzyć,  bo Nowy 2012 już puka do drzwi, nie chce się spóźnić.
A jak wy będziecie wspominać mijający rok?

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Kolęda dla nieobecnych.


Dzisiaj będzie metafizycznie, natura świąt sprzyja rozważaniom niebiańskich zdarzeń, cudownych chwil spędzonych przy wigilijnym stole. Cieszymy się ze świątecznej atmosfery, przygotowujemy smakołyki, prezenty pod choinkę, ale zawsze pojawia się ta chwila,  kiedy składając życzenia, wspominamy naszych Bliskich-Nieobecnych. Myślami wracamy do wspólnych zabaw, przypominamy ulubione powiedzonka, pamiętamy najbardziej smakowite potrawy  podawane do stołu i czujemy zapach ukochanych perfum. Wierze, że to jedno dodatkowe nakrycie na stole, jest zostawione dla naszej pamięci o Nieobecnych.  Wędrowiec  przyniesie piękne wspomnienia i uśmiechniemy się, jak dziecko, które dostało swój wymarzony prezent. Prezent szczęśliwego dzieciństwa, radości bycia z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi,  ukochanymi dziadkami. Takie chwile są trudne do uchwycenia, a jednak żyją w naszych sercach, tworząc pamięć doświadczeń. Przekazujmy te historie rodzinne naszym dzieciom i  wnukom. Opowiadajmy  ciekawe przygody, wyjmijmy album ze zdjęciami i wspominajmy…..
Ich życie stanie się bogatsze, pełniejsze, poznają swoje „korzenie”,   łatwiej na tym fundamencie  zbudują wymarzony dom. Pielęgnowanie wspomnień stanie się ich ulubionym zajęciem. Myślę, że święta są też okazją do wielu obietnic, postanowień.  Świąteczne postanowienia zaczynamy od dzisiaj, nauczmy się czerpać radość z bycia ze sobą -  każdy dzień niesie coś niezwykłego, spróbujmy to zauważyć i uśmiechnąć się teraz. Niech świętem będzie każdy wspólny dzień i posiłek.  Nie czekajmy do kolejnej wieczerzy. Dziś zaśpiewamy Kolędę dla Nieobecnych, a jednak obecnych.
Tutaj można usłyszeć Kolędę dla nieobecnych.

środa, 21 grudnia 2011

Świąteczny stół i dobre maniery.

Wprawdzie śniegu na święta nie będzie, ale świąt z tego powodu nie odwołano. Wszystko planujemy jak dawniej: spotkamy się z rodzinami, pójdziemy do znajomych, przygotujemy atrakcje dla dzieci. Z pewnością zasiądziemy do wspólnych posiłków, a to doskonała okazja, by maluchy zaprezentowały dobre maniery przy stole. Dobrze byłoby zacząć te przygotowania wcześniej. Między 3 a 5 rokiem życia maluchy opanowują sztukę samodzielnego jedzenia i są gotowe do nauki kilku podstawowych zasad, obowiązujących przy stole. Oto kilka z nich: Pokażcie dziecku, jak nakrywać stół do posiłku. Wybierzcie się do restauracji, pokażcie nakrycie i dekorację stołu, ułożenie sztućców. Nauczcie, jak korzystać z serwetek i zademonstrujcie ułożenie na udach. Dziecko będzie się doskonale bawiło, a wy z nim. Układanie noża i łyżki z prawej strony talerza, widelca z lewej, poćwiczcie na przyjęciu z misiami. Trudne zadanie posługiwania się sztućcami, można doskonalić przy kolejnych spotkaniach rodzinnych. Estetyczne jedzenie, bez napychania buzi zapasami jak chomik, to ważna zasada. Mlaskanie przy posiłku tolerujemy tylko u kotów, dzieci zamykają usta i nie wypluwają jedzenia. Skończone jedzenie nie oznacza opuszczenia stołu, należy poprosić o pozwolenie odejścia. Pokażcie dzieciom, jak należy odnieść talerze do zlewu lub wstawić do zmywarki. Teraz pora na rodzinne spotkanie a miły nastrój gwarantowany. Dzieci bez grymasów i ze znajomością dobrych manier zjedzą przygotowane posiłki. Święta to naprawdę dobry czas, by poczuć pełnię szczęścia rodzinnego.

sobota, 17 grudnia 2011

Oswajanie świąt


O świętach, prezentach pod choinkę i wspaniałych potrawach napisano już chyba wszystko. Pamiętamy o przygotowaniu wyśmienitych dań, modnego koloru choinkowych ozdób, pięknego wystroju mieszkania i gustownych ubrań. W natłoku zdarzeń i licznych obowiązków niewiele czasu możemy poświęcić dziecku, które jeszcze nie zna przyczyny zdenerwowania mamy. Tata też ciągle zajęty, przecież musi pomóc w porządkach (??) i zakupach. Jak dziecko może polubić i oswoić się z dziwną atmosferą w domu. Dla  malucha to okropny czas, wszyscy zabiegani i zmęczeni. Te święta są ciekawe tylko z powodu gwiazdki (czytaj prezentów). Myślę, że wiele mam ma swoje metody, na wykorzystanie  przedświątecznej krzątaniny na spędzenie cudownego czasu z dziećmi. To są niezapomniane chwile tworzenia więzi. Moja Mała Dziewczynka ze zdziwieniem przyglądała się choince, która stanęła przed domem. Z radością zakładała ozdoby, przyglądała się migoczącym, kolorowym światełkom i ostrożnie dotykała kłujących gałązek. Oswajanie to wspaniałe doświadczenie w każdym wieku. Zaczęłyśmy oswajać  święta, ale to długi i odpowiedzialny proces. Wczoraj uczyłyśmy się śpiewania kolęd, ja próbowałam śpiewać, a Malutka słuchała Ale recenzja była druzgocząca: „Nie piewaj!”. Doskonałym rozwiązaniem okazała się płyta z kolędami pięknie wykonanymi przez dzieci. Teraz ”śpiewamy”. Moja dziewczynka wesoło tańczy przy świątecznej muzyce  i już opanowuje teksty kolęd. Pomyślałam, że tak można wyrażać emocje, a te z dzieciństwa są na całe życie.
Dzisiaj był czas na prace plastyczne, pierwsza kartka świąteczna już za nami, a powstała z ziemniaczanych stempelków w kształcie stożka. Dwulatka nie wykona sama takiego zadania, ale bawiła się rewelacyjnie, jej wymalowana farbami buzia wyrażała zachwyt i dumę. Po powrocie z pracy mama otrzymała podarunek ze słowami: ”Proszę, zrobiłam to dla ciebie”. Ja też byłam szczęśliwa. Magiczny czas oswajamy przygotowaniem przyjęcia dla gromadki zaprzyjaźnionych Pluszaków. Napiszę o tym po przyjęciu. 
Drogie Mamy, Nianie, jeśli macie inne sposoby na przybliżenie i przygotowanie malucha do świąt, proszę napiszcie, chętnie skorzystam z podpowiedzi. Od dzisiaj sama zaczynam oswajać …..

wtorek, 13 grudnia 2011

Dwa cudowne słowa.

Dwa cudowne słowa znam: Dziękuję i Proszę.
Zbliża się czas świątecznych wizyt, rodzinnych spotkań i odwiedzin znajomych. Może być bardzo miło, ale musimy być przygotowani na różne zachowania maluchów. Nie zawsze będą one wynikały z rozwoju dziecka, mogą być  wynikiem braku podstawowych zasad grzeczności. Są ludzie, którzy nawet nie znają tego pojęcia i wychowują dzieci zgodnie z własnymi poglądami. To będą  kolejni nielubiani i zarozumiali koledzy w przedszkolu, szkole i w dorosłym życiu. Miejmy świadomość, że dzieci uczą się przez obserwację, naśladowanie, podsłuchiwanie dorosłych i to od nas zależy, jak się zachowują. Jeśli używamy stosownych słów: Proszę, Dziękuje, Dziękuję za zaproszenie, za prezent, Dzień Dobry - są to dobre maniery. Jest jeszcze druga sprawa i nazywa się kultura osobista. To trudne zadanie  nauczyć dziecko szacunku dla innych, do samego siebie. Świąteczne zamieszanie nie sprzyja wprowadzaniu rewolucyjnych zmian wychowawczych, bo dzieci będą stremowane, wystraszone, pobudzone nowymi doznaniami. Dziadkowie, ciocie i wujkowie, wszyscy chcą dotknąć malucha, dowiedzieć się jak się czuje, co lubi, co robi, czy umie wierszyk? Tę ważną lekcję savoir-vivre ‘u zostawmy na wspólną zabawę z dzieckiem: możemy poznawać lalki, misie i inne zabawki z półek, przygotować przyjęcie urodzinowe, a dziecko chętnie weźmie udział w tej edukacyjnej zabawie. Uczmy maluchy opiekować się chorym misiem, chwalmy  za troskę i zaangażowanie.   Efekt gwarantowany, a maluchy spokojnie przyswoją zasady dobrego wychowania, obserwując uprzejmych i kulturalnych rodziców. Dziecko poczuje się doskonale, będzie miłym gościem na spotkaniach, w sklepie, na placu zabaw. Kiedy radosny i uprzejmy dzieciak dorośnie, będzie człowiekiem o dużej kulturze osobistej i nienagannych manierach.
Powodzenia!
A jak wy radzicie sobie z nauką dobrych manier? Może wspólne posiłki?

piątek, 9 grudnia 2011

Niezadowolona wróżka

Co kryje maleńka główka Dwulatki? Nikt tego nie wie. Obserwuję ją od urodzenia, analizuję zachowanie, ale wciąż nie udało mi się odkryć niezwykłej tajemnicy emocjonalnego rozwoju dziecka. Dzisiaj, kiedy zbliżała się  pora ubierania, Mała stwierdziła, że teraz założy skrzydła wróżki i będzie czarowała, biegając na golasa.  Próba nakłonienia do zmiany planów, okazała się bezowocna. Pomyślałam, że może fortel z odwróceniem uwagi na coś się przyda, ale moja Kobietka, jak wulkan energii miotała się po pokoju. Tylko zachowanie bezpiecznej odległości, dawało pewność, że odpryski emocji nie dosięgną obserwatora. Czułam się bezradna, mogłam jej zapewnić bezpieczeństwo i czekać… Pomyślałam, że to pewnie niekorzystny biomed, bo na dworze wieje i pada. Pobawię się jej lalkami, może wróci dobry humor i będę mogła ją ubrać. Mała przyglądała się moim poczynaniom, obserwowała i z pewnym znawstwem stwierdziła: ”Daj bluzeczkę, bo dziecku zimno. Ja sama ubieram”. Skrzydła wróżki bezużytecznie leżały na podłodze. Teraz królowała radość, euforia i milion pomysłów na zabawę. Zajęłyśmy się wycinaniem kolorowych kółeczek, miały to być bombki na choinkę. Moja dziewczynka z entuzjazmem przykleiła do mnie kilka kółeczek i nakazała: ”Leć biedronko, fruwaj wysoko do nieba”. Bardzo łatwe zadanie, jeżeli jesteś nianią i codziennie bywasz w świecie dziecka, miałam jeden problem z poleceniem: Wysoko do nieba. Próbowałam wielu sposobów, niestety, nawet nieograniczona wyobraźnia, nie uniosła mnie tak wysoko. W doskonałym nastroju zabrałam się do pokonywania kolejnych zadań. Z łatwością wcieliłam się w koteczka, pieseczka, trudniej było z pająkiem, ale podjęłam się tego ryzykownego zadania. Wyszło dobrze, tylko nie złapałam muchy, co bardzo rozczarowało moją Dziewczynkę. Bawiłyśmy się doskonale, ja kolejny raz odkryłam w sobie energię zabawy i prostą radość dziecka. Kolejny dzień bezcennego doświadczenia niani, która podąża za dzieckiem, by zgłębić jego świat. Trudne jest życie malucha: od wściekłości do radości.
Każdy etap rozwoju przynosi coś nowego i warto przy tym być!

sobota, 3 grudnia 2011

To ta chwila

Nieważne, co robiłaś.
Nieważne, jakie masz doświadczenie.
Ważne, że chcesz to zmienić i zdobyć doskonały zawód - Niania.

Bądź z nami 10 i 11 grudnia w Łodzi na Szkoleniu o jakim zawsze marzyłaś.  Marzenia się spełniają i dlatego jesteśmy dla ciebie, dla twoich znajomych z gwiazdkową promocją. Tutaj znadziecie szczegółowe informacje o szkoleniu. Jeszcze tylko 2 dni.! To właśnie ta chwila, żeby zmienić swoje życie, nielubianą pracę czy szefa. Chociaż każda decyzja wydaje się trudna, niemożliwa do realizacji, to warto ja podjąć, by się przekonać, że była najlepsza. To nie jest  tylko slogan reklamowy, to doświadczenie, które było moim udziałem. Pokonałam strach, odsunęłam wszelkie wątpliwości, żeby być pewną swojego wyboru. Lubię pracę, pracodawców, moje maluchy, przy których mogę się twórczo rozwijać, doskonalić dla nich umiejętności, bo są częścią mojego życia - Nowego Życia. Dla Was  to szansa i okazja, żeby zapewnić sobie dobry zawód, z  umową o pracę, zapłaconym ZUS-em i możliwością rozwoju. Moim marzeniem jest wykreować elitę niań,  o dobrych kwalifikacjach, z wielkim oddaniem dla dzieci, odpowiedzialną za bezpieczeństwo i rozwój malucha. Przyjdź na szkolenie, zrób prezent komuś, kto może być nianią i dołącz do grona szczęśliwych Niezawodnych Niań.

Niania Dzidzia

środa, 30 listopada 2011

Starszy brat też się denerwuje.

Moja dziewczynka skończyła dwa lata i zdecydowanie zawładnęła całym domem i jego mieszkańcami. Jest śliczna, bardzo dobrze się rozwija, a doskonała obserwacja świata pozwala jej na przyjmowanie pozycji dominującej. Kiedy odkryła, że może płaczem zapewnić sobie natychmiastową reakcję i pomoc bliskich, wykorzystuje to do swoich celów. My dorośli wiemy, jak z nią postępować, dzięki temu, udaje się uniknąć wielu katastrof emocjonalnych: rzucania zabawkami, jedzeniem czy pogryzienia. Niestety, w bardzo trudnej sytuacji jest starszy brat, który jest narażony na ciągłe zainteresowanie siostry. Co może zrobić w sytuacji, kiedy cały ranek, z wyjątkową precyzją budował z klocków wymyślony świat, a mała Kobietka wszystko to zburzyła? Wściekłość, smutek, niechęć do siostry. Tak, myślę, że my zareagowalibyśmy podobnie, chociaż łatwiej radzimy sobie z emocjami. Trudno przekonać starszaka, że to tylko mała dziewczynka, on tez chce być ważny i realizować swoje potrzeby.  W sytuacji,  kiedy często dochodzi do konfliktów spowodowanych innymi zainteresowaniami i potrzebami dzieci, dobrze jest  wydzielić odrębną przestrzeń do zabawy. Wszystkim to wyjdzie na dobre. Nie prośmy bez przerwy starszego dziecka o wyrozumiałość, gdy  młodsze wkracza na jego teren i niszczy efekty jego twórczości. W domu moich dzieci konflikty zostały zażegnane, chociaż nie obywa się bez scen walki, ale to normalne. Miłość rodzeństwa jest naturalna, a ja wierzę, że mój Brat i Siostra  będą sobie pomagać w wędrówce po „wzburzonym morzu życia”. O tym jakie są korzyści posiadania rodzeństwa, postaram się przekonać nawet najbardziej wątpiących, już w następnym poście.

Jeśli i wy macie podobne doświadczenia, proszę podzielcie się ze mną. 

niedziela, 27 listopada 2011

Potwory i koszmary


Bardzo często słyszę od maluchów, że boją się potworów, które mieszkają w ich pokojach. Są małe lub wielkie,  a wyobraźnia podpowiada różne kształty i kolory. Co zrobić, kiedy dziecko boi się iść do łóżeczka? Może  nie chce jeszcze spać, a potwory doskonale odwracają uwagę rodziców i można jeszcze pobroić? Oto kilka porad na oswojenie nocnych koszmarów:



  1. Zadbaj o to by w pokoju nie leżał stos zabawek rzucający straszny cień na ścianę i aby szafa była domknięta,  bo inaczej wygląda jak kryjówka potworów.
  2. Spróbuj odwrócić uwagę malucha, śpiewając  mu na dobranoc  zabawną piosenkę, do której może ułożyć swój tekst
  3. Możesz wykorzystać latarkę na baterie lub spryskiwacz do kwiatów napełniony wodą różaną i z nalepką „Płyn do usuwania potworów”
  4. Pomocna może okazać się ulubiona lalka, która przegania potwory, gdzie pieprz rośnie.
Super pomysłem może okazać się specjalny numer telefonu dla dziecka  „Pogotowie do spraw zwalczania potworów i złych snów”. Poprośmy dziecko, żeby zadzwoniło pod wskazany numer i zażądało   wyrzucania strachów  lub zadzwońmy sami w imieniu malucha, by więcej potworów nie przysyłali.
Wierzę w pomoc takich działań pamiętajmy jednak, że każde dziecko ma swój sposób na oswojenie problemów. Obserwujmy i pomóżmy maluchom. Pewnie i nasze potwory da się oswoić dzięki specjalnemu telefonowi, spróbujcie.
 
Podczas opracowania tych porad korzystałam z książki Kaz Cooke „Dziecio-zmagania”

wtorek, 22 listopada 2011

Coś do „miziania”

Po wielu zmaganiach z ubieraniem butów, kurtki,  szczęśliwie wyszłyśmy z moją Dziewczynką na spacer. Pogoda sprzyjała wędrówkom w pobliskim parku. Bieganie po alejkach pełnych szeleszczących liści, dotykanie smutnych drzew, poszukiwanie żołędzi i kasztanów wypełniało czas. Bawiłyśmy się wspaniale, trofea zebrane w parku przydadzą się  do „różnych psot”, kiedy  na dworze będzie bardzo zimno i zostaniemy w domu. Szczęśliwe wracałyśmy do domu kiedy obok nas, po ulicy, przejechał duży i głośny samochód. To, na pozór, nic nie znaczące wydarzenie wywołało całkowitą zmianę nastroju małej: płacz i przerażenie. Dorośli pomyślą, że to bzdura, a w malutkim serduszku spowodowało lawinę emocji. Miziu! Daj Miziu! Oczywiście miziu zostało w domu. Nic nie pomogło przytulanie,  odwracanie uwagi, tylko Przytulanka mogła ukoić smutek dziecka. Takie, czasami brudne, podarte, Wymęczone  Przytulanki wprowadzają w dobry nastrój, powodują poczucie bezpieczeństwa. My dorośli też mamy swoje rytuały dzięki którym czujemy się pewniejsi zaczynając nowy dzień, oswajamy strach, budujemy poczucie własnej wartości.
Kiedy dziecko jest zmęczone lub wytrącone z równowagi, może dzięki niezawodnej Przytulance poradzić sobie z emocjami i samo się uspokoić. Nie wyrzucajmy starych, szmacianych podartych, ale ukochanych Miziu, zawsze mogą się przydać, wprowadzą w bezpieczny świat dziecka. Moje maluchy noszą swoją bezpieczną przystań i są szczęśliwe. Kochani Dorośli! Czy macie ulubione amulety, talizmany, tak na wszelki wypadek…

Od tamtego zdarzenia Miziu jest z nami podczas wszystkich wypraw, też na wszelki wypadek.

wtorek, 15 listopada 2011

Chwalić, nie chwalić, nagradzać, nie nagradzać-dylematy współczesnych rodziców.

Po przeczytaniu kilku wypowiedzi rodziców dotyczących chwalenia dzieci,  prawie popadłam w depresję. Litości, teoria o konieczności nagradzania i chwalenia maluchów  zawsze mi się podobała. Niestety, jeśli niania chce iść z „duchem czasu” i słuchać nowych teorii wychowania dzieci, to musi zweryfikować oczywiste do tej pory opinie. To dosyć  trudne, muszę przyznać, że sporo racji mają  ci, którzy nie  aprobują nadmiernego chwalenia i nagradzania . Nagroda za jedzenie, nagroda za posprzątane zabawki, za każdą czynność życiową, pozbawia dziecko możliwości normalnego rozwoju i sprawiania sobie przyjemności zdobywaniem doświadczeń. Mam pełną świadomość tego, że dziecko jest cudem i jako takie powinno być traktowane, ale rodzice wiedzą, że ich zadaniem jest przygotowanie dziecka do dorosłego życia, a tu pochwał jak na lekarstwo. Co pocznie taki dorosły „maluch” bez aprobaty, pochwał i zachwytów dla wszystkiego co zrobi? Wpadnie w depresję, bo nikt go nie pochwalił? Moim zdaniem mamy, żony, pedagoga, niani i…. najważniejsza jest bezwarunkowa miłość, szacunek okazywany każdemu, dobro płynące z serca i prawdziwy  kontakt z dzieckiem. Myślę, że zachowanie umiaru we wszystkim jest konieczne, ale bez aprobaty, pochwały, akceptacji dla tego, co robimy, nawet w zgodzie ze sobą, trudno dobrze funkcjonować. Chwalę dzieci i wiem, że wtedy rosną jak bułki drożdżowe i cudnie smakują po upieczeniu.

Poszukująca Niania

sobota, 12 listopada 2011

Jak spokojnie wychodzić do pracy?

Codzienne problemy rodziców z wyjściem do pracy to temat wielu rozmów. Jak zapobiegać niepotrzebnym smutkom malucha i mamy, która przez cały dzień ma wyrzuty sumienia, że opuściła dziecko? Nic bardziej mylnego, trzeba się do tego przygotować, bo wiemy, że dziecko zostaje pod doskonałą opieką. Powinniśmy zaufać opiekunce, jest najlepsza, możemy zawsze do niej zadzwonić i upewnić się czy wszystko w porządku. Mamusiu! Wychodząc, pożegnaj się z dzieckiem: ”Idę do pracy kochanie. Jak wrócę pójdziemy na plac zabaw.” Można delikatnie przytulić, obowiązkowy całus i pomachanie na pożegnanie. Idziemy do pracy, uniknęliśmy chaosu i hałasu, spokojnie wychodzimy z domu. Wracamy po pracy radośni (nawet po ciężkim dniu,  bo dziecko też miało trudne zadania do wykonania) i powitajmy malucha : „Już jestem (i znów przyjemny uścisk, całusek). Mama może  umówić się z nianią, że dziecko obserwuje przez okno, lub czeka przed domem, kiedy mama się zbliża.

Wskazówka: Nie przynoście podarunków wracając do domu. Sami jesteście najlepszym podarunkiem

wtorek, 8 listopada 2011

Marzenie, które stało się rzeczywistością.

Jakiś czas temu w pewnej „wylęgarni pomysłów” narodził się jeden bardzo ważny: szkolenia dla kandydatek na niezawodne nianie, bo o zawodnych już wszyscy słyszeli.  Pomysł dojrzewał, dojrzewał i  któregoś dnia zapadła decyzja: realizujemy! Jak się do tego projektu zabrać? Co jest najważniejsze? Kto będzie odpowiadał  za  jego realizację? Te i dziesiątki innych pytań czekały na odpowiedź.  Tak narodził się i ruszył do pracy zespół Niezawodnej Niani. Rozpoczęły się miesiące bardzo wytężonych, żmudnych i profesjonalnych przygotowań. Pisanie o procedurach, paragrafach i dokumentach jest mało atrakcyjnym  zajęciem, ale koniecznym. Musieliśmy  pamiętać o wszystkim, co najlepsze dla przyszłych niań. Wielki Dzień zbliżał się małymi, pracowitymi krokami całej ekipy. Czy eksperci gotowi, czy dokumenty zweryfikowane, czy wszystko przygotowane? Przystępując do realizacji projektu mieliśmy  pewne założenia, jak udało się to zrealizować? Kompendium  niezbędnej wiedzy, umiejętności, praktycznych porad już czekało na przyszłe nianie.
To już dziś!
Dzieje się naprawdę, pełna mobilizacja, zaangażowanie i stres.
Oczekiwanie na uczestniczki…
Pojawiły się wspaniałe dziewczyny, kobiety dojrzałe, mamy, nianie. Wszystkie z   potrzebą doskonalenia, ambicją wykonywania dobrze i rzetelnie swojej pracy, niezawodności i satysfakcji. Dwa dni szkolenia minęły bardzo szybko. Dzięki doskonałej współpracy uczestniczek, zajęcia dostarczyły wielu emocji i przeżyć.  Zaproszeni eksperci pomagali zrozumieć zawiłości psychiki dziecka, etapów rozwojowych, ustawy żłobkowej, pielęgnacji  malucha i bardzo ważnej pierwszej pomocy. Szkolenie zakończyliśmy egzaminem  sprawdzającym zdobyte umiejętności. Wszystkie  uczestniczki uważnie śledziły przebieg szkolenia, zdały wspaniale. Certyfikaty Niezawodnej Niani dopełniły zakończenia dwóch dni intensywnego szkolenia. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i można wracać do domu. Emocje jeszcze długo będą towarzyszyły nam wszystkim, bo w ciągu tych dwóch dni szkolenia zawiązały się znajomości i sympatie, i to pozostanie. Jestem bardzo szczęśliwa, że nasze marzenia się spełniło. Z  satysfakcją myślę o tym, że miałam szczęście spotkać wiele wrażliwych, mądrych i pięknych kobiet, które mają pasję tworzenia rzeczy  wartościowych i będą tą pasją” zarażały” innych. Dla naszej ekipy Niezawodnej Niani to inspiracja do dalszego działania i tworzenia modelu Niani przy której dzieci są szczęśliwe, a rodzice spokojni, bo ich niania jest Niezawodna.

Dziękuję wszystkim, którzy byli z nami, wspierali nas i tak, jak ja, wierzyli, że marzenia się spełniają. Warto marzyć.

wtorek, 1 listopada 2011

Takie Sobie smuteczki.

Zawsze, kiedy zbliża się listopad i wracam pamięcią do szczególnie bliskich mi osób, ogarnia mnie smutek. Czy można go oswoić? Próbowałam, udawało się tylko na jakiś czas, kiedy znów dawał o sobie znać. Wracam pamięcią do miejsc, w których spędziłam szczęśliwe dzieciństwo. Do ukochanej Babci i pachnącego chlebem domu, kota i świeżego mleka. Grupka wesołych dzieciaków, biegających po łące, łowiących kijanki i ryby w rzece. To były najpiękniejsze wakacje. Teraz wszystko wygląda inaczej: nie ma ukochanych osób, miejsce dziwnie obce i pusto…. Dobrze jest zachować w sercu piękne chwile, by móc je wspominać. Dla dziecka ważna jest bliskość, czułość i zaczarowany zapach.  Będzie mogło odwołać się do tych doznań kiedy dorośnie i będzie mu smutno. To zapas miłości i wiem, że jest bezcenny. Listopad jest i będzie… Odchodzenie jest wpisane w nasze życie i smutek też.

Czy można go oswoić? Mnie się dziś nie udało...

sobota, 29 października 2011

Urodzinki Małej Dziewczynki

Za kilka dni moja Mała Dziewczynka skończy dwa lata. Pamiętam, kiedy Rodzice przywieźli ją ze szpitala taką maleńką, delikatną. Dotykaliśmy jej tak, jak filiżanki z najdroższej porcelany: pięknej, kruchej i bezcennej. Dwa lata minęły,  dostarczyły ogromu przeżyć i doświadczeń Rodziców i Dziecka. Cud i trud narodzin, nieprzespane noce, kolki, choroby, uśmiech i to, co  najważniejsze: bezcenna miłość Mamy, Taty i Starszego Brata. Cała rodzinka opiekowała się maleństwem, które już po urodzeniu manifestowało niezależność i niezwykle żywy temperament. Z ogromnym zainteresowaniem i zaangażowaniem uczestniczyłam w rozwoju Naszej Kobietki. Dwa lata to dla dziecka tak wielki postęp w rozwoju fizycznym, psychicznym i emocjonalnym, to kilka fakultetów w bardzo przyspieszonym tempie. Dziewczynka zdobywała kolejne dyplomy dla dwulatków: nauki biegania, wspinaczki wysokomeblowej, malarza ściennego,  pełzacza podstołkowego, zbieracza kurzu i wszędobylskiej gaduły  domowej. Kilka tygodni temu pisałam, że po długim oczekiwaniu usłyszeliśmy pięknie powiedziane słowo: ”pająk”. Dzisiaj  potok słów przeróżnych „zalewa” cały dom. Wszystkie te umiejętności są jak  puzzle, które zebrane w jeden obraz,  tworzą Niezwykłe Dziecko.
Zastanawiałam się: Czy to na pewno ta sama krucha istotka? Z pewnością tak, tylko bogatsza o doświadczenie, nowe emocje, sposoby komunikacji i kosmiczną prędkość poruszania. Wiele jeszcze przed nią, ale wiem, że Mała Dziewczynka wyrośnie na piękną i ciekawą życia kobietę. Dzięki kochającej i wspierającej Rodzinie  będzie realizowała swoje pasje i marzenia. Dziękuję Mojej Dwulatce i jej Rodzicom za to, że mogłam obserwować i wspierać jej rozwój.

Wszystkiego najlepszego „Moja Panienko”.
Twoja Niania

środa, 26 października 2011

Moja mama mnie rozumie.

Nianie jako doświadczone obserwatorki życia dzieci, mogą dostarczać ciekawych informacji na temat ich rozwoju i różnych typów osobowości. Podczas spotkań w Klubie Niezawodnej Niani dzielimy się takimi spostrzeżeniami i pomagamy zrozumieć zachowania dziecka,  popularnie uznawane za „skandaliczne, niegrzeczne, okropne”. W kilku postach postaram się przekazać najistotniejsze wskazówki dla rodziców i opiekunów dwulatków. Wykorzystałam teksty pochodzące z rewelacyjnej książki Tracy Hoogg i  Melindy Blau  ”Język dwulatka”. Książkę polecam, to doskonałe uzupełnienie  i kompendium wiedzy o rozwoju wszystkich typów dwulatków.

„Indywidualność czy wiek?

Jedynym elementem stałym u dziecka dwu- i trzyletniego jest … jego zmienność. Jest to okres ciągłego badania i testowania. Zmiany następują dosłownie z dnia na dzień. Dziecko grzeczne i współdziałające po chwili może przejawiać upór. Czasami daje się ubrać bez marudzenia, innym razem trzeba je gonić po mieszkaniu. W piątek je z apetytem, a w sobotę wypluwa jedzenie. W takich chwilach rodzice skłonni  są widzieć u niego zmiany osobowości, a tymczasem są to tylko objawy  kolejnego wielkiego skoku rozwojowego. Najlepszym sposobem traktowania tych zmian jest nieprzejmowanie się nimi do przesady. Nie należy przy lada okazji dopatrywać się uwstecznień i zmian na gorsze. Wszystko to należy do procesu dojrzewania”

Następne interesujące informacje w kolejnych postach.

Pozdrawiam poszukująca Niania.

niedziela, 23 października 2011

Za co kochasz swoją mamę?

Codziennie spotykam się z dziećmi i ich rodzicami, dziadkami, opiekunami. Obserwuję, słucham rozmów i staram się wyciągać wnioski potrzebne do pracy niani. Tym razem są to wyjątkowe spostrzeżenia. Pewnego dnia, w pewnej szkole, pewna pani zadała pytanie: ”Za co kochasz swoją mamę?” Domyślam się, co odpowiecie: ”Bo kupuje mi zabawki, daje mi dużo prezentów, kupuje lody, pozwala oglądać bajki. Z pewnością wiele dzieci tak odpowie, bo rodzice starają się zaspokoić wszystkie materialne WŁASNE potrzeby: ”Stać mnie, żeby kupić dziecku wszystko.” Tu zaczyna się problem, to rodzice  chcą kupować. Obdarowują malucha przy okazji i bez okazji, bo tak czują. Biedne te dzieci, które muszą w tym funkcjonować i nawet zaczynają lubić Prezenciki.
Jaka była odpowiedź Starszego Brata na pytanie pani? - ”Kocham moją Mamę, za to, że urodziła mi Małą  Wspaniałą Siostrzyczkę, która mnie pociesza, kiedy mam kłopoty i jestem smutny, i jeszcze za to, że rano się do mnie przytula i całuje na dzień dobry.” TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAk. Z pewnością takiej odpowiedzi nikt się nie spodziewał. Dorosłym dało to wiele do myślenia i wyciągnięcia wniosków. Dzieci  najbardziej potrzebują uwagi i czasu spędzonego razem z rodzicami. Tylko tak okażemy im miłość, zainteresowanie i zobaczymy jak są szczęśliwe. Życzę wspaniałych wspólnych chwil, dadzą dzieciom silę i poczucie bezpieczeństwa na całe życie, a zabawki….

wtorek, 18 października 2011

Jesienne infekcje

Ciepło, zimno, ciepło. W taką pogodę łatwo „złapać chorobę”. Maluchy szczególnie są narażone na infekcje - mały katar to duży stres dla rodziców. W przedszkolach wprowadzono zasadę, że chore dziecko nie zaraża zdrowych i powinno zostać w domu. Maluch kicha, kaszle, kaprysi a mama powinna iść do pracy (takie czasy nastały dla rodziców). Kto zaopiekuje się maluchem, tak dobrze jak mamunia? Babcia mieszka daleko albo pracuje, tata musi być na spotkaniu z kontrahentem a dziecko potrzebuje pomocy i opieki. W takiej sytuacji może to być niania, którą dziecko lubi i chętnie spędza czas, nawet podczas choroby. To jednak ogromny stres dla  niani, to ona odpowiada za bezpieczeństwo i dobre samopoczucie chorego pacjenta. Co możesz zrobić Nianiu? Bądź spokojna i opanowana: zły humor to wynik choroby, brak apetytu, to z pewnością bolące gardło lub gorączka, niechęć do zabawy też minie za kilka dni. Doskonale sprawdza się spokojna muzyka, czytanie ulubionej książki (nawet  wiele razy). Najlepsze są przytulania i ulubione maskotki do „miziania”. Nianiu, pamiętaj! Dziecko musi być bezpieczne. W miłej i pełnej troski atmosferze, szybko wróci do zdrowia. A infekcja pewnie znów się pojawi….. za jakiś czas. Moja Mała Dziewczynka i Starszy Brat właśnie „złapali chorobę” i jesteśmy w procesie zdrowienia. Powodzenia.

Niezawodna Niania

czwartek, 13 października 2011

Międzynarodowy Tydzień Bliskości

Tydzień Bliskości to wciąż mało, żeby naprawdę poczuć bliskość z innymi ludźmi. Mam nadzieję, że ta idea, propagowana przez  Centrum Twórczego Rozwoju ”Kangurek”, będzie się rozszerzać. Grono zwolenników i wielbicieli bliskości,  ogarnie całą kulę ziemską. Podczas tej wielkiej akcji, tym razem w Częstochowie, nie mogło zabraknąć zespołu Niezawodnej Niani i koleżanek z Klubu Niani. W najbliższą sobotę i niedzielę(15 i 16 października ) w Centrum Twórczego Rozwoju „Kangurek” przy ul. Łódzkiej 8/12 wiele atrakcji i bardzo cennych informacji dla rodziców i dzieci. Niezawodna Niania została zaproszona do współpracy -  w  niedzielę od godz. 10.00 do 11.30 prowadzimy warsztaty dla rodziców :„Jak znaleźć  odpowiednią nianię dla twojego dziecka?” Proponujemy ciekawe rozwiązania, nie tylko dla rodziców.  Dla niań pracujących i   tych, które chcą  zdobyć uprawnienia,  proponujemy szkolenie, które już w najbliższym czasie odbędzie się w Częstochowie. Więcej informacji o szczegółach Międzynarodowego Tygodnia Bliskości na stronie http:/klub kangura.com.pl. Polecamy i zapraszamy do bliskich kontaktów z ekspertami . Do zobaczenia w sobotę i niedzielę .Trzeba tam  być.

wtorek, 11 października 2011

Nasza droga nianiu!

Za oknem deszcz, zimno -   brrrr… Mam  nadzieję, że piękna jesień jeszcze nie odeszła na dobre, bo perspektywa siedmiu miesięcy zimna, nawet pogodną nianię, wprowadza w melancholijny nastrój.
Pomimo tej pogody,  dzień był dziś bardzo miły. Trzy kobiety: Mama,  Niania, Mała Dziewczynka siedziały przy porannej, pysznej kawie(oczywiście Mała przy mleku). Pogawędka dotyczyła rozwoju dziecka, postępów jaki zrobiła Kobietka  w ciągu kilkunastu dni i wtedy Mama powiedziała: ”Nasza droga Nianiu! Bardzo dużo jest w tym twojej pracy, dziękujemy”. To są jedne z najlepszych chwil w życiu zawodowym, do tego przecież  dążymy. Chcemy wykonywać naszą pracę najlepiej, a efekty są widoczne w rozwoju malucha, jego roześmianej buzi, promiennych oczach i wielkiej pasji do zabawy.
Rodzice mogą spokojnie iść do pracy, mama czasem znajdzie chwilę dla siebie, musi odpocząć od domowego ogniska, by znów do niego zatęsknić. A Dziewczynka zajęta porannym przeglądem prasy  nie zwracała na nas uwagi. Z pasją i skupieniem oddała się samodzielnemu czytaniu literatury wszelakiej, komentując po swojemu, co ciekawsze fragmenty. Mam nadzieję, że to przyszła miłośniczka dobrej książki. Takie dni jak dzisiejszy, dają siłę do działania, ochotę  do rozwoju i poszukiwania nowych  pomysłów. Niania jest szczęśliwa i tego życzy wszystkim nianiom.

sobota, 8 października 2011

Pytania o nianię

Przepisy, interpretacje, analiza ustawy żłobkowej były ostatnio częstym tematem rozmów i analizy ekspertów. To miała być ustawa, pozwalająca na legalną pracę niań, bo ZUS będzie płaciło nasze dobre państwo.
Z pewnością to może rozwiązać problem legalnego zatrudnienia  osób bezrobotnych lub takich, którym brakuje kilka miesięcy do emerytury. To jednak budzi moje obawy, dotyczące kompetencji zatrudnianych osób. Ustawa z dnia 4 lutego2011 o opiece nad dziećmi do lat 3, rozdział 6, Art. 50. określa, że : „Nianią jest osoba fizyczna sprawująca opiekę na podstawie umowy o świadczeniu usług, do której zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, zwanego dalej” umową uaktywniająca”. Tyle ustawa, teraz moje spostrzeżenia dotyczące jej interpretacji. Nianią może zostać każdy: pani z mięsnego, wujek, który pracował na budowie, ale zimą ma wolne i pani, która może robić wszystko, bo umie.  Rodzice mogą skorzystać z jednej z ofert, bo nie maja czasu szukać i sprawdzać wielu niań. Czy ktoś pomyślał o dzieciach? To one będą przedmiotem eksperymentów nieudanych wyborów rodziców. Dziecko do lat 3 ma najbardziej chłonny umysł, poznaje świat, oswaja się z emocjami, buduje zaplecze swojej osobowości i  pewności w działaniu w podejmowaniu decyzji. Poczucie bezpieczeństwa i więzi  z otoczeniem są bardzo ważne. Maluch poznaje język, buduje fundamenty swojego dorosłego życia. Ci, którzy budowali dom,  wiedza jak ważne są fundamenty  dla trwałości  i bezpieczeństwa  budynku. Przeczytałam kilka ogłoszeń osób szukających pracy jako niania: „mogę zająć się dzieckiem, ugotuję, posprzątam i w wolnej chwili wyprasuję.”I to wszystko? Może pani też dyrygować orkiestrą, bo to nie wymaga specjalnych  umiejętności, trzeba tylko machać patyczkiem. Od dzieci proszę  trzymać się z daleka!
Rodzice, Nianie obecne na rynku pracy i  wszystkie te, które chcą i mogą wykonywać ten zawód.
To pasja, profesjonalizm, doskonałe przygotowanie i odpowiedzialność za życie, zdrowie i rozwój dziecka. Wszyscy powinniśmy być odpowiedzialni za to,  co robimy, wtedy jesteśmy profesjonalistami, których rodzice poszukują dla swoich dzieci.  Do ustawy żłobkowej dopisuję aneks: ” Nianią może być osoba, która kocha i rozumie dzieci.  Jej wykształcenie jest zgodne lub ukierunkowane na pracę z dziećmi, ukończyła kursy przygotowujące do pracy z dziećmi, szkolenie medyczne i poradzi sobie w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Jest pełna miłości i zrozumienia dla potrzeb dziecka. Kultura osobista i zachowanie są nienaganne”.
Taka NIANIA  może zastąpić rodziców, którzy spokojnie pójdą do pracy.

Niania Dzidzia 

wtorek, 4 października 2011

Coś z niczego i nie jest to przepis na zupę.

Powiecie niemożliwe, a jednak jak najbardziej wykonalne. Można wykorzystać cień. To tak, jak byśmy bawili się ze sobą.  Fascynujące uczucie. Teatr cieni istniał od wieków, szczególnie doceniali jego wartość Japończycy i Chińczycy, tworząc prawdziwe dzieła sztuki. Do takich prostych i pięknych zabaw zachęcała Dobranocka w dawnej telewizji, no może bardzo dawnej. Prowadzący, Jan Pijanowski (mam nadzieję, że jeszcze żyje) pokazywał zestawy zabawnych „cieniowych” postaci.  Rekwizytem  było prześcieradło lub ściana. Bohaterowie to ręce i nogi, które zręcznie udawały zwierzęta i rozbawiały nas do łez. Następnego dnia były inspiracją do działań w teatrze na podwórkowym trzepaku. Te pomysły są  ponadczasowe i możliwe do wykorzystania w każdym pokoleniu. Teraz stanowią doskonałe uzupełnienie zabaw z moimi maluchami. Dodaję do tego mój ulubiony wiersz Ludwika Jerzego Kerna „Cień”. W pogoni za własnym cieniem można spędzić bardzo radosne chwile. Mała Dziewczynka zachwycona moją interpretacją wiersza, próbowała dogonić samą siebie, łapała się za włosy, nos, klaskała. Musiała dokonać trudnego wyboru - kogo łapać: siebie czy siebie? Pies, którego można próbować złapać za „cieniowy”  ogon, też  stanowił ogromną atrakcję. Zachęcam do tych pięknych zabaw, bo dzieci będą szczęśliwe, a rodzicom zostaną miłe wspomnienia i zaoszczędzone pieniądze za kolejną  zabawkę „Made in China”. Bawcie się dobrze!

P.S. Na początek zabawy z cieniami polecam adres:
a potem zostanie tylko Wasza wyobraźnia. Powodzenia i miłej zabawy!

sobota, 1 października 2011

Zabawkowa rewolucja czy retrospekcja?

Współcześni  rodzice są wykształceni, ciekawi świata i świadomi własnych możliwości. Ogromnie cieszy mnie fakt, że bardzo dbają o rozwój dzieci, wykształcenie i dobra zabawę. Właśnie to  pokolenie na nowo odkrywa prostotę drewnianej zabawki, kartonowych domów, misia ze „szmatki”. Czytam  opowieści młodych mam i podziwiam je za kreatywność, twórcze działania i starania o prawidłowy rozwój maluchów. Bez względu na to, jak bardzo są zmęczone, wyczarowują piękne zabawki, dziergają, kleją , szyją. Kreują barwny, niezwykły świat, by wychować  dziecko wrażliwe na piękno. Dzięki nowoczesnym metodom komunikacji,  Mamy z najdalszych zakątków Polski mogą dzielić się pomysłami, wymieniać radami: od gotowania do poszukiwania dobrej niani. Dawno, dawno temu(nie było to przed milionami lat, chociaż czasem takie mam wrażenie) dzieci zostawiano własnemu rozwojowi. Osiedlowe podwórka, bunkry, piwnice były najlepszym miejscem zabaw i trudnego wychowania. Zabawki  tworzyliśmy sami ze znalezionych pudełek, butelek, materiałów od znajomej krawcowej. Były wspaniałe, bo nasze własne.
Dzisiaj mamy dostrzegają potrzebę twórczego rozwoju dzieci i rezygnują z chińskiego plastiku na rzecz szmacianej lali.
Za telewizyjnych przyjaciół mieliśmy Gąskę Balbinkę, Pacynki Jacka i Agatkę, Misia z okienka i ulubionego Misia Uszatka, co „klapnięte uszko miał”. Współczesne media dostarczają nieograniczoną i niecenzurowaną ilość bajek, filmów straszydeł, okrutnych gier komputerowych pełnych agresji i przemocy. Rodzice i dzieci mają wybór: wyjść na spacer, żeby poszukiwać, badać, poznawać i wyciągać wnioski - czy włączyć Święty Spokój. „Dzięki Bogu (tak mówiła moja babcia) są jeszcze mądrzy ludzie na tym świecie”, którzy potrafią łączyć tradycję z nowoczesnością i pokazują dzieciom , jak można być szczęśliwym bez lalki Barbi i Kena.

Dziękuję za wszystkie dobre rady na waszych blogach, korzystam z tych mądrości, bo chcę być najlepszą nianią.

wtorek, 27 września 2011

Babie lato

Pogoda jeszcze letnia, ale kalendarz wskazuje jesień. Zawsze wtedy myślę o przemijaniu,  nie tylko pory roku. Pesymizm? Nie, ponieważ odkryłam zupełnie inne uroki późnego lata. Od zawsze ludzie poszukiwali eliksiru młodości, chcieli oszukać czas, zachowując piękno i siłę. Niestety, a może dobrze, że tego nie zdobyli. Kolorowe jesienne liście, którymi zachwyciłam się podczas spaceru, nasunęły mi skojarzenie z ludzkim życiem i jego barwami. Kiedy nadchodzi wiosna wszyscy z utęsknieniem wypatrujemy pierwszych liści. Są metaforą młodości. Mają soczysty,  obiecujący kolor, ale wciąż zielony. Musi upłynąć czas, kolejna pora roku, aby zmieniła się jego barwa. Wrażliwi obserwatorzy dostrzegają delikatne odcienie tworzące zachwycającą paletę kolorów.
Piękny, jesienny i słoneczny dzień zaprosił nas na spacer po parku. Obok spacerowały mamy, babcie, dziadkowie, nianie, maluchy i wtedy zobaczyłam wszystkie kolory i odcienie życia. Otaczał nas  wspaniały, różnokolorowy świat jesiennych barw o różnych kształtach, wielkości i strukturze.
Na co dzień zapominamy o świecie „jesiennych liści”, bo jest mało nowoczesny i przestarzały. Budzi jednak respekt doświadczeniem, mądrością, znajomością zasad dawno zapomnianych. Proszę korzystajcie z pięknych opowieści Babci, Dziadka, Cioci. Oni mają wiedzę o wszystkich porach życia i chętnie podzielą się nią z Wami, Waszymi dziećmi.
Piękny, bogaty i pełen ciepła jest świat „ludzi jesiennych”. Kobiety pełne gracji i elegancji, posługujące się nienaganną polszczyzną, na ich twarzach widać jesienne zmiany, ale dojrzałe piękno jest bezcenne. Kiedy usłyszałam stwierdzenie jednej z mam ”nie chcę starej niani”, pomyślałam, że każdy ma prawo wyboru. Mam tylko jedno spostrzeżenie:
Zielony liść jest początkiem.
Barwny, jesienny –mądrością i doświadczeniem.

Zbierzmy taki bukiet jesiennych liści i zachwyćmy się nim. A babie lato będzie trwać dłużej….

sobota, 24 września 2011

Jesienny park

Pierwszy dzień jesieni zapewne chciał zatrzymać wspomnienie lata. Korzystając z pięknej pogody, wybrałyśmy się na wyprawę. Jesienny park to idealne miejsce do zabawy i spacerów. W doskonałym nastroju ruszyłyśmy z moją Dziewczynką  na podbój jesiennego liścia. Do pokonania było kilka przystanków autobusem, ale to niewielka przeszkoda dla aktywnej niani  i ciekawego świata dziecka. Wszystko stanowiło okazję do zdobycia świata:  autobus, bilet, przystanek. Park o poranku to istne cudo: ptaki powitały nas koncertem, fontanna  tryskająca milionem drobinek wody, zapraszała do zabawy, dywan szeleszczących liści  tworzył niepowtarzalną atmosferę jesieni. Maleńka dziewczynka biegała szczęśliwa wśród tylu nowych zjawisk, przedmiotów, wszystkiego dotykała i poznawała. Radziła sobie doskonale. Jej radosny śmiech nawet liście wprawiał w dobry nastrój.
Zmęczone i bardzo szczęśliwe wróciłyśmy do domu. Wyprawę powtórzymy w  najbliższym czasie, teraz czeka nas zabawa z jesiennymi zdobyczami.

wtorek, 20 września 2011

Jak one się kochają? c.d.

Miłość od pierwszego uderzenia serca....
Od tej chwili stał się prawdziwym starszym bratem. Z wielką cierpliwością tłumaczył wszystkie nowe zjawiska, uczył jak się bawić, ostrzegał przed niebezpieczeństwami, pomagał.  Zobaczyłam w tym małym chłopcu dobrego, troskliwego i kochającego mężczyznę, który z oddaniem zajmuje się ukochaną. Oczywiście,  w życiu maluchów też zdarzają się sytuacje, w których każde walczyło o swój model życia. To  dorastanie, zdobywanie doświadczeń, walka o indywidualność. Wszystkie problemy łagodzili całusami, zabawą, śmiechem. We wrześniu Starszy Brat poszedł do „zerówki”, chwilami było Mu smutno, wtedy Dziewczynka  z wielką miłością w błękitnych oczach, tuliła się i najczulej jak potrafiła, wymawiała jego imię. Brat wraca ze szkoły i najpierw całuje swoją księżniczkę w rękę, przytula i już jest wesoło w całym domu. Dzieci potrafią kochać się wyjątkowo!
Są wielką miłością, czułością, troskliwością. Podczas zabawy Brat szczodrze obsypuje Małą pochwałami za każde nowe działanie, pomaga nazywać przedmioty, a całusy i przytulanki są nagrodą za każde nowe słowo. Nie wszystkie rady Brata są akceptowane, to przecież jej własny świat i sama musi  się nauczyć w nim być najlepiej jak potrafi. Ma jednak wspaniałego przewodnika.
Obserwuję maluchy i zastanawiam się nad oczywistymi prawdami, którymi się kierują: radość z bycia ze sobą w każdej sytuacji, bez  trudności wynikających z bycia dorosłym. Szkoda, że musimy dorosnąć i zapominamy,  jak to pięknie być dzieckiem.

ONE naprawdę się kochają!

sobota, 17 września 2011

Jak one się kochają?!

Nowina o narodzinach dziecka, widok maleńkiej fasolki - to dla każdej rodziny zawsze powinno być wielkim szczęściem.
Pamiętam, kiedy prawie 3 lata temu w mojej „nianiowej rodzinie” miała się urodzić mała istotka, było sporo zamieszania i jeszcze więcej pytań: chłopczyk, dziewczynka, różowe, niebieskie, czy będzie zdrowe? Rodzice pamiętali o starszym bracie, który nie wiedział, jak to jest mieć rodzeństwo i  postanowili przygotować go do tej roli. Rozpoczęły się opowieści o wspólnych zabawach, wyprawach i wszystkich wspaniałościach wynikających z bycia bratem. Trwało wielkie oczekiwanie. Mały z czułością przemawiał do coraz większego brzucha Mamy, nasłuchiwał, pokazywał zabawki i głaskał. Napięcie rosło z każdym dniem, trwały przygotowania na przyjęcie nowego członka rodziny. Tak, to już dziś! Teraz tylko przeżyć  koszmar szpitalnej rzeczywistości i szczęśliwie wrócić do domu. Dzielni rodzice urodzili śliczną Dziewczynkę. Dom żył oczekiwaniem, przygotowaliśmy pokój, Brat ozdobił go pięknymi rysunkami, kwiatami, przyniósł swoje zabawki. Z niepokojem  czekaliśmy na powrót Mamy i Siostry. Kim jest siostra? Co kryje się pod pojęciem starszy brat? Małe serduszko chłopca drżało z niepokoju i niepewności. Kiedy nadszedł moment powitania  i nikt nie krył łez wzruszenia, Brat już całym sercem kochał maleńką „przybyszkę”. Oglądał  jak najpiękniejszą i najbardziej oczekiwaną niespodziankę, zachwycał się, delikatnie, z miłością dotykał i całował. Miłość od usłyszenia pierwszego uderzenia serca.

Co było dalej napiszę w następnym poście. 

wtorek, 13 września 2011

Dookoła blogu.

Bywa tak, że Niania ma wolny weekend. Piękne , spóźnione lato zaprosiło mnie do stolicy Dolnego Śląska. Wrocław przywitał nas piękną, słoneczną pogodą, było 37 stopni w słońcu. Spacer w taki upał to czysta desperacja! Tęsknota za bliskimi była jednak silniejsza.
Z nadzieją, że odpocznę od bycia Nianią wybrałam się na spacer po Rynku. Ze zdumieniem zauważyłam, że zamiast atmosfery niedzielnej sjesty ogarnęła nas atmosfera gali boksu zawodowego. Nawet Niania, która ze sportów najbardziej lubi taniec, musiała zderzyć się z tym niezwykłym klimatem. Mój plan zaczął się realizować – miałam przecież odpocząć od „nianiowania”. Już z daleka widać zainteresowanych przechodniów. Żywe posągi Anioła i Arlekina, całe pomalowane na biało i złoto stanowiły to niezwykłe zjawisko. Dzieciaki patrzyły z zachwytem.  Aplauz i poruszenie wywoływały każdorazowe zmiany „posągów”. I jak tu mam mieć wolne. To już niemożliwe, aby oddzielić prywatność od miłości do dzieci. Stanęłam z boku aby popatrzeć i posłuchać spontanicznych okrzyków radości, zachwytu, zdziwienia i odrobiny bojaźni. Tylko dzieci tak reagują. Wyrażają swoje emocje całym sobą. Uwielbiam tego doświadczać, bo zawsze jest to prawdziwe, nieudawane!
Drugi dzień mojego krótkiego urlopu upłynął pod znakiem Kultury przez duże ”K”. Europejski Kongres Kultury, który odbywał się w Hali Tysiąclecia, to ciekawa inicjatywa imprez towarzyszących dla mieszkańców i przyjezdnych. Różnobarwne instalacje i formy plastyczne rozstawione w przylegającym parku przyciągały uwagę wszystkich zwiedzających. Świat grających fontann stanowił atrakcję dla dorosłych i dla dzieci. Obserwowałam maluchy biegające po trawie, kąpiące się w fontannie lub siedzące obok swoich rodziców. Wszędzie są takie same: piękne, radosne, uważne na ciekawe zdarzenia, spostrzegawcze i beztroskie. Przykuwają uwagę dorosłych.
Niania nawet  gdyby wędrowała dookoła globu , to zawsze jej spostrzeżenia skierują się na dzieci. Może jej umknąć znany zabytek,  malucha zauważy zawsze. To niezwykłe, ale daje szczęście i siłę do życia.

Pozdrowienia z podróży dookoła blogu dla Wszystkich przesyła Niezawodna Niania.

sobota, 10 września 2011

Sposób na niejadka

Niejadek to nie gatunek zaginionych dinozaurów, ale utrapienie współczesnych rodziców i opiekunów, którzy próbują nakarmić pociechę. Mnie przypadł w udziale ten problem i oczywiście próbuję znaleźć rozwiązanie.
Mam kilka sposobów na niejadka, które znalazłam w poradnikach o karmieniu: ładnie, zdrowo, kolorowo. I nic z tego. Moja dziewczynka (dwa latka) porusza się z prędkością huraganu i najwspanialsza zachęta nie przyciągnie jej do stołu na dłużej niż na jeden kęs. Zupki, kaszki , warzywka nie zachęcają do jedzenia. Podbiega, odbiega , podbiega….. o siedzeniu przy stole nie ma mowy. Oczywiście ”NIE” to teraz jej ulubione słowo, i stosuje  je po mistrzowsku.
Najpierw sięgnęłam  po wypróbowane sposoby mojej babci, może mniej nowoczesne, ale skuteczne: ciepłe, mleczne zupki, zwykła kaszka  z dodatkiem warzyw (ulubiony okazał się zielony groszek) i nasze maleństwo  zainteresowało się jedzeniem. Może to jeszcze nie pełen sukces, ale droga do… Gdyby   któraś  z mam lub niań miała jeszcze jakiś cudowny sposób to proszę o wsparcie.

wtorek, 6 września 2011

A taka była milutka...


Kształtowanie się charakteru dziecka obserwowałam już kilka razy , ale to co rozpoczęło się wraz z dorastaniem  milutkiej dotąd Dziewczynki przerosło moje najśmielsze przewidywania. Cóż to za kobietka! Z pewnością zawalczy o wszystko, zdobędzie niemożliwe do zdobycia. Mała górą, a rodzinka ma teraz naprawdę trudny egzamin z cierpliwości. Zawsze byłam zwolenniczką pokazywania emocji (oczywiście znów te granice), ale co zrobić z maluchem, który próbuje odgryźć własny palec? Poza tym rzucanie przedmiotami, akrobatyka sportowa, kopanie i wszechobecne „NIE!”, to tylko manifestowanie niezadowolenia i nauka wyrażania emocji. 
Tak naprawdę to jestem pełna podziwu dla NIEJ!
Od radości, wesołości do krzyku i wściekłości. Maluch, którym miotają emocje jest jak wulkan z gorącą lawą. Należy obserwować, podziwiać i rozumieć. 
NIGDY AGRESJA I KRZYK!
Sama próbuję rożnych metod, sposobów by ogarnąć ten nadmiar energii, ale myślę, ze to Mała ma dużo trudniejsze zadanie do wykonania. Zaakceptować i nauczyć się zmian emocji, poznać je, (co jest bardzo trudne), próbować  smaków i ”wielorakości” życia. Bardzo trudno być dzieckiem! MY powinniśmy uczyć się od dzieci jak sobie radzić z trudnościami. Myślę, że nie ma rady na bunt dwulatka, to jego specjalność!

Ciekawa jestem jak Wasi buntownicy wyrażali swoje emocje i jak Wy przeżywaliście ten trudny czas?

A milutka jest  :) 

piątek, 2 września 2011

Nie chcę iść do szkoły!


Tygodnie przygotowań, plecaczek, książki, kolorowe przybory i miłe pogawędki o szkole. Wszystkim domownikom udzieliła się atmosfera oczekiwania. Pierwszy dzień w szkole, nowi koledzy, nowe obowiązki. Może zbytnie zdenerwowanie udzieliło się Maluchowi. Przygotowania sięgnęły zenitu. Czarne spodnie, biała koszulka, odświętnie ubrani rodzice i odrobina emocji, bo pierworodny idzie do szkoły. Gotowe! Tylko nasz „szkolniak” z rozpaczą w głosie krzyknął:
„Ja nie chcę iść do szkoły. Chcę zostać w domu!”
Czego nie dopilnowaliśmy? Jak zrozumieć emocje malucha? Szkoła jest ciekawa i twórcza jeśli pracują tam ludzie oddani dzieciom. Czy tak jest w każdej szkole? Co mają zrobić rodzice, którzy nie mogą wybrać  placówki przyjaznej dziecku? Maluch już zawsze będzie poddawany wymogom, rygorom, zakazom i działaniom innych, nie zawsze rozumiejących dziecko. Uwielbiam kiedy maluchy się śmieją, bo śmieje się cały świat, ale kiedy płacze i naprawdę jest smutny, to my dorośli powinniśmy zrozumieć go i przytulić.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Upiorna szkoła


Tych kilka upalnych dni przypomniało mi, że to naprawdę lato.  Cudnie jest, kiedy można odpocząć, cieszyć się życiem, zapachami i smakami, posiedzieć z przyjaciółmi w ogrodzie. Nostalgia przychodzi do mnie wraz z końcem wakacji, coś się kończy i wiem, że nadejdzie nowe.  Czy lepsze? Z pewnością inne.
 Te rozmyślania przywiodły na myśl rozmowę z moim Pawełkiem,  który rozpoczyna swój etap szkolny. Wyjątkowe spostrzeżenia i mnie zmusiły do myślenia.
„Wiesz, za 7 dni muszę już iść do szkoły. Nie chcę tam iść, boję się. Nie będę mógł zabrać Przytulanki. Jest mi bardzo przykro, smucę się, bo muszę się pożegnać z moim ulubionym przedszkolem i przyjaciółmi”
Jak wytłumaczyć dziecku, że to tylko nowy etap w życiu? Nowe kredki, tornister w ulubione auta, kolorowe książeczki nie zastąpią beztroskiego dzieciństwa, kiedy wszystko było inne. Ktoś powie, że tak wygląda życie i dzieci powinny się oswajać z faktem zmian, utraty kogoś, zmiany miejsca. Tak, to wszystko prawda, ale my dorośli mamy innych dorosłych z  którymi  możemy porozmawiać. Maluchy nie potrafią nazwać uczuć, które kłębią się w ich małych serduszkach. To my dorośli decydujemy, co najlepsze dla dzieci, są zarządzenia, programy, przepisy….
Co ma zrobić maluch przytłoczony informacjami o trudach szkoły, lekcjach, zadaniach. Często słyszy: ”W szkole cię nauczą dyscypliny, tam musisz słuchać pani. Pójdziesz do kąta, jak będziesz rozrabiał”
Kochani, wiem, że są rodzice, którzy razem z dzieckiem przeżywają ten czas i potrafią zachęcić, wspierają, wzbudzają ciekawość nowymi zajęciami, pobudzają do działania. Tak wzbogacone i zmotywowane maluchy są gotowe do przekroczenia bram szkoły. Bez obaw poradzą sobie w każdej sytuacji i osiągną sukcesy. Nie wszystkie dzieci mają takie szczęście. Te bez wsparcia,  z upiorną wizją szkoły pełną strachu i groźby, z wielkim trudem będą pokonywały słabości. Zostaną daleko z tyłu za tymi, którym musi się udać, bo są mistrzami.

Rodzice, dziadkowie, przyjaciele i nauczyciele! Pomóżmy maluchom!
Niech wejdą do szkoły radosne, wspierane, z poczuciem własnej wartości, bo mogą wszystko osiągnąć jeśli są kochane i rozumiane.

Pozdrawiam Wasza Niania

sobota, 27 sierpnia 2011

Rady domowego lekarza


Po kontuzji , której nabawiłam się tydzień temu, moja lewa noga nadal szwankuje. Chociaż bardzo się staram, chodzenie sprawia mi pewną trudność. Pewien zaprzyjaźniony chłopczyk, patrząc na moje zmagania z chodzeniem postanowił udzielić mi bardzo profesjonalnej, medycznej pomocy. Gdy zobaczył z jakim trudem się poruszam, zapytał:
- Czy doktor Pawełek może zbadać twoją nogę?
Odpowiedziałam, że tak, na co doktor Pawełek skierował się do swojego pokoju i po chwili wrócił uzbrojony w stetoskop, termometr, młoteczek i aparat do mierzenia ciśnienia. Widząc jak młody lekarz przejął się moim przypadkiem, z ufnością poddałam się badaniu.
- Czy tu bardziej boli? – zapytał dotykając stetoskopem mojej łydki.
- Oj! boli!
- Mogę pomasować i zaraz przejdzie, obiecuję.
- Bardzo proszę, twoje małe rączki z pewnością pomogą.
- Proszę się położyć wygodnie na kanapie, muszę posmarować maścią.
Usadowiona na kanapie, z nogą wyciągniętą wzdłuż sofy, obserwowałam z jakim zaangażowaniem i przejęciem młody doktor Paweł smaruje moją bolącą nogę kremem Nivea. Następnie zaczął się obiecany masaż. Przez chwilę był prawdziwym lekarzem!
- Już po wszystkim, wyleczona. Tutaj jest recepta.
Z trudem powstrzymałam powagę, bo recepta zawierała rysunki różnych dziwnych rzeczy. Zapytałam więc jak mam odczytać receptę i zastosować przepisane lekarstwa.
- Proszę pisać, ja wytłumaczę:
Dużo odpoczywać, jeść orzeszki, bo dają dużo siły. Musisz leżeć w łóżku, a dzieci mieć na oku. Dla młodszej siostry trzeba zatrudnić starszego brata. Będzie pilnował siostry i bawił się z nią. Można okryć dobrze nogę kocykiem  i porysować obrazki. A jak się robi obiad, to należy założyć bandaż i można gotować.

Drodzy rodzice, pewnie wiecie jak doskonałymi obserwatorami są maluchy. Ja już korzystam z rad mojego osobistego małego lekarza, który delikatnie, z miłością dotykał chorego miejsca na mojej nodze i martwił się naprawdę. Będzie kiedyś wspaniałym  lekarzem.