wtorek, 28 czerwca 2011

Body language

Witajcie, po trochę dłuższym niż zwykle, weekendzie.

„Patu, bim, tu, tam, tam, bi, bi, awa, be, pim”. To nie zapis alfabetu Morsa, ani nie jest to mowa Marsjan. To po prostu komunikat werbalny 18 miesięcznej dziewczynki. Jak to zrozumieć? Nikt nie wymyślił translatora tekstów dziecięcych. A szkoda! To byłoby niezwykłe doświadczenie. Dla zrozumienia komunikatów dorosłych napisano wiele książek, a i tak rzadko mamy możliwość poprawnego porozumienia się. Ciągle słyszę:
- Nie rozumiesz co powiedziałam?!
- Źle zrozumiałaś moją wypowiedź.
- Dlaczego milczysz?
Wytłumaczenie doświadczeń dorosłych znajdziecie w rewelacyjnej książce Beaty Kozyry „Komunikacja bez barier”. To hit dla tych, którzy chcą zgłębić sztukę komunikacji. Tak, tak – to naprawdę jest sztuka! Patrz na ręce, nogi, spójrz w oczy, oceń postawę, prześledź mimikę twarzy.
A co z dziećmi? To prawdziwe Himalaje językowych możliwości, ale o prawdziwym, zrozumiałym komunikacie nie ma mowy. Postanowiłam przyjrzeć się bardzo dokładnie mojej rozmówczyni.
Świat dziecięcej „mowy” to emocje:
Krzyczę, bo się boję.
Śmieję się – jestem szczęśliwa.
Idę tam – to ciekawość świata.
Wchodzę na szafkę lub stół – potrafię, jestem wspaniała, mogę wszystko osiągnąć.
Rzucam klockiem – ciekawe gdzie uderzy.
Gniotę pudełko – jaki dziwny dźwięk, nigdy go nie słyszałam.
Pluję – to chyba nie jest smaczne.
Stoję cichutko – może jestem smutna, a może to tylko kupa :(
Dzieci są niewyczerpaną skarbnicą komunikacji niewerbalnej – tak to się fachowo nazywa. Kiedy nie potrafią mówić, a muszą dawać otoczeniu informacje o stanie swojego zdrowia, potrzebach, emocjach to wybierają najlepszą dla siebie metodę komunikacji. Są przy tym autentyczne, nikogo i niczego nie udają. Ich zachowania wynikają z atawistycznych, zwierzęcych potrzeb, bo jak inaczej powiedzieć:
Jestem głodny!
Chcę spać!
Nie krzyczcie!
Pozwólcie mi bawić się samemu!
Z pewnością wszystkie mamy doskonale znają język swojego dziecka, ale zrozumienie „obcego” sprawia już wiele kłopotów. Jak to się zatem dzieje, że grupa maluchów porozumiewa się w bardzo prosty sposób i chociaż nie mówią, to wszyscy wiedzą „o co chodzi”. Czy zastanawiałyście się kiedyś nad tym? Ogromny park, plac zabaw i kilkanaścioro dzieci w różnym wieku. Siedziałam cichutko z boku i obserwowałam ich gesty połączone czasem z indywidualnymi dźwiękami. To były ich „słowa” i najważniejsze, że to działało! Przez chwilę myślałam, że jestem na oceanie z grupą delfinów. Zostałam dopuszczona do niezwykłej tajemnicy i byłam przekonana, że wszyscy „mówią” do siebie, chociaż słyszałam: „bam, pip, ko, pima, tutam”.
Dlaczego to wszystko tak się komplikuje, kiedy jesteśmy dorośli. Aby poprawnie się porozumieć i zrozumieć musimy czytać książki o komunikacji. Szkoda, że nie umiemy porozumiewać się tak jak dzieci. Byłoby tak prosto i skutecznie.
Książkę polecam. Naprawdę warto ją przeczytać. Lekko, zabawnie i bardzo dobrze napisana. Ułatwi życie w każdej rodzinie.

środa, 22 czerwca 2011

Nianiu! Odpocznij!

WAKACJE!!!! Najbardziej oczekiwany przez dzieci czas. Nareszcie wolne, laba, spokój, dosyć szkoły! Tak bardzo ten czas lubiłam, chociaż koniec roku szkolnego kojarzy mi się z tytaniczną pracą – akademia, arkusze ocen, dziennik, świadectwa – ale zaraz po tym są wakacje. Ta świadomość zawsze dodawała mi siły.
Wszyscy jesteśmy zapracowani, mnóstwo spraw, obowiązków, a tu dzieci, które chcą gdzieś wyjechać: te mniejsze, bardzo chętnie z nami, starsze nie za bardzo mają ochotę na wspólny wyjazd – nawet najciekawsze propozycje nie zastąpią wyprawy z przyjaciółmi. Za to Maluchy mają największą frajdę ze wspólnych wyjazdów, bo Mama i Tata nareszcie należą całkowicie do nich! Mogą wspólnie realizować „najdziksze” pomysły, objadać się zakazanymi słodyczami, nie kłaść się po bajce i długo spać rano. To prawdziwe WAKACJE!
Kochani Rodzice! Pamiętajcie, że największą radością dla dziecka jest bycie razem w prostej zabawie w „chowanego”, „wyścigach”, „łaskotkach”, kiedy stanowicie jedność w zabawie i kiedy sami jesteście zabawą.
W świecie dorosłych nie ma na zabawę ani zbyt wiele czasu, ani miejsca. Tymczasem dzieci akceptują nas, uważają, że jesteśmy w porządku, nawet wtedy, gdy robimy coś „głupiego”. Możemy np. posłużyć im do przeprowadzania różnych interesujących eksperymentów. Dzieci są wówczas zachwycone i szczęśliwe. Podczas zabawy możemy obserwować genialną pomysłowość naszego dziecka. Zacierają się granice pomiędzy wyobraźnią, inteligencją, intuicją, poczuciem humoru i wdziękiem fizycznym. Jego dusza i ciało są „bawieniem”. Dzieci podczas zabawy sprawdzają i rozwijają swoje zdolności. Kształtują tożsamość i budują konieczny w życiu szacunek dla siebie i rodziców. Powstają zręby późniejszego, dorosłego świata. Nawet jeśli uczęszczają do żłobka lub przedszkola, to zabawa w grupie jest zupełnie inna niż indywidualny czas spędzony z maluchem. Możemy mu przekazać bardzo dużo interesujących wiadomości, a nawiązywana w ten sposób więź jest bardzo silna. Dziecko też jest przekonane, że dorośli (rodzice bądź opiekunowie) są wspaniałymi osobami i przebywanie razem jest czymś, co przynosi tylko radość, zadowolenie i poczucie bezpieczeństwa. Zabawa to najszybsza i najbardziej skuteczna komunikacja miłości między dorosłymi i dziećmi.
Kochani Rodzice! Bardzo ważne, a nawet niezbędne jest, by niania umiała autentycznie włączyć się do zabawy, nie była zbyt „sztywna” i „dorosła”. Aby traktowała zabawę jako fascynujące i radosne przeżycie dla dziecka, w którym ona sama też się dobrze bawi. Dorośli sądzą, że położenie się na podłodze, chodzenie na czworaka, czy różne inne zachowania podczas zabawy z maluchem, są czymś niewłaściwym, infantylnym lub głupim. Nic bardziej mylnego! Podczas dobrej zabawy z życzliwym dorosłym dziecko odreagowuje swoje emocje: może płakać, śmiać się, gestykulować, wydawać różne dźwięki lub słowa. Dorosłym bardzo trudno czasem uwierzyć, że w nich samych jest ogromna potrzeba spontanicznej zabawy ( ile razy mieliście ochotę pokazać komuś język, podłożyć nogę, pociągnąć za włosy lub zrobić innego „psikusa”). Wydaje mi się, że zgubiliśmy potrzebę zwykłej, prostej i radosnej zabawy, do której nie potrzebne są klocki Lego, lalka Barbie lub inne wynalazki. Jeżeli tylko chcecie to odnaleźć, to obserwujcie Wasze dzieci. One Wam pokażą jak to zrobić. Wybierzcie się z nimi do parku, na plac zabaw i obserwujcie bawiące się maluchy. Zwróćcie przy tym uwagę jak są spontaniczne i naturalne we wszystkim co robią. Obserwacja tych zachowań dostarczy Wam wiedzy i pomysłów na wspólną zabawę, a nadchodzące wakacje niech będą okazją do rozwoju takich umiejętności. Bardzo szybko przekonacie się jak Wasze dziecko wspaniale się rozwija i ile fascynujących rzeczy można się od niego nauczyć.

Tyle na dzisiaj, trochę dłużej niż zwykle, ale Niania też musi zrobić sobie trochę wakacji.

sobota, 18 czerwca 2011

Nianiu, trzymaj nerwy na wodzy!

Czy zastanawiałyście się nad tym, jaki wpływ na pracę niani ma jej sytuacja rodzinna, bądź osobista? Często słyszymy, by nie „przynosić pracy” do domu i odwrotnie. Niestety, to nie taka prosta sprawa. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy lepsze i gorsze dni. Zmęczenie, problemy osobiste dają znać o sobie w najmniej oczekiwanym momencie. Powiecie – to nieprofesjonalne. To prawda, tak nie powinno być, ale się zdarza. Historie o okrutnych, wrzeszczących i agresywnych nianiach spędzają sen z powiek rodziców, którzy muszą powierzyć dziecko niani. Rodzice muszą mieć pewność, że ich dziecko jest bezpieczne i w pełni otoczone właściwą opieką, a niania jest pogodną, radosną i czułą osobą.
Problemy, zmęczenie, stres – kto ich nie ma? Wszyscy je mają: większe, mniejsze, ważniejsze, mniej istotne.
Wszystko to jednak blednie, przy ogromie problemów do rozwiązania, jakie ma każdy maluch, każdego dnia. Wystarczy, że popatrzycie na niego – ile jeszcze musi się nauczyć, poznać, dotknąć, posmakować, zobaczyć, usłyszeć – uff, za dużo tego! A tu jeszcze trzeba opanować wchodzenie na schody, na szafkę lub krzesło. Trzeba się nauczyć jeździć na misiu lub taborecie, a potem potargać wszystkie gazety mamy.
Kiedy popatrzycie na skupioną buzię takiego malca, lub kiedy szczęśliwe z odniesionego sukcesu samo uśmiechnie się  do Was, wtedy mijają wszystkie stresy i smutki. Radość i uśmiech takiego malca są tak optymistyczne i tak zaraźliwe swoją dobrocią, że zapominamy o swoich kłopotach. Na tym między innymi polega piękno tego zawodu. Jeśli wykonujemy go z pasją i mamy dobry kontakt z dzieckiem, to takich chwil będzie bardzo dużo. A wierzcie mi – nie ma na świecie niczego bardziej czystego i naturalnego jak roześmiana buzia malucha!

wtorek, 14 czerwca 2011

Sielsko i anielsko

Słoneczne, wiosenne popołudnie, wokół soczyście i zielono. Siedzę z filiżanką aromatycznej kawy i słucham „brzmień wszelakich”. Ptaki, pszczoły i kolorowe owady, i ten zapach trawy, ziół i kwitnących kwiatów – moja wspaniała wieś. Tak, tak – piszę z mojej ostoi spokoju. Tu nabieram sił, godzinami chodzę po lesie i niezmiennie zachwycam się barwami otaczającego świata. Tutaj uczę się wrażliwości i mądrości oraz pokory wobec ludzi i przyrody. Tutaj mam wspaniałych, niezawodnych przyjaciół  oraz licznych znajomych. Mogę porozmawiać z każdym kto przechodzi wiejską drogą obok mojej chaty lub zaprosić go na kawę.
Z żalem obserwuję jednak, że miejskie obyczaje co raz bardziej próbują wedrzeć się w wiejskie, sielskie życie. Co raz częściej muszę np. telefonicznie ustalić termin spotkania.
Dawno, dawno temu, kiedy rodziny mieszkały w wielopokoleniowych domach, dzieci wychowywane z dziadkami, ciotkami i innymi krewnymi nabierały szacunku dla starszych. Obowiązkiem było przestrzeganie tradycji i obyczajów rodzinnych. Maluchy przysłuchiwały się opowieściom rodzinnym. To dawało najlepszy i bezcenny prezent na całe życie: poczucie więzi, bezpieczeństwa i akceptację wszystkich.
Współczesne maluchy znają trochę inne historie. Lepiej niż losy swoich rodzin znają dzieje Bena, Kena czy Kaczora Donalda. Zapracowani rodzice, zabiegani dziadkowie, spotkania rodzinne tylko przy okazji. Dzieci same bawią się po kątach, grają na x-boxach,  lub zajmuje się nimi animatorka – wszystko z myślą o prawidłowym rozwoju młodego człowieka.
A może chodzi bardziej o swoją wygodę i tzw. „święty spokój”. Co Wy na to?

Z anielskimi pozdrowieniami Wasza Niania 

sobota, 11 czerwca 2011

Niania w Ameryce

Dobra niania jest najważniejsza dla rozwoju malucha i spokoju rodziców. Jak się okazuje to dotyczy rodziców w wielu krajach. Dla wszystkich jest to jednakowo ważne.
Kilka dni temu, zupełnie przypadkowo, trafiłam na amerykańską stronę o nianiach. Artykuł, który zwrócił moją uwagę jest dostępny pod tym adresem: http://www.ehow.com/how_7416570_local-nanny.html 
Mówi o tym jak znaleźć nianię. Przytoczę go również po polsku, ponieważ wynika z niego kilka interesujących wniosków. Oto treść publikacji:
  1. Zdecyduj, w jakich godzinach potrzebujesz  niani, określ poziom i rodzaj doświadczenia niani, który według Ciebie jest potrzebny do sprawowania opieki nad Twoim dzieckiem. Zrób listę głównych priorytetów, ważnych dla Twoich dzieci i rodziny.
  2. Określ stawkę płacy, którą chcesz dać niani, a także wszystkie inne czynności za które dostanie dodatkowe wynagrodzenie. Wiele niań zarabia między 300 a 700 dolarów tygodniowo, w zależności od sposobu życia. Nianie, które pracują w domu zazwyczaj zarabiają mniejsze wynagrodzenie, ponieważ pokój i wyżywienie są zapewnione.
  3. Zobacz listę lokalnych usług w zakresie niań na danym obszarze. Firmy te często mają listy kwalifikowanych niań, sprawdzonych, z odpowiednimi referencjami, wieloletnim doświadczeniem i odpowiednim wykształceniem. Istnieje również wiele serwisów internetowych, dysponujących bazą wykwalifikowanych niań na danym obszarze. Większość tych serwisów jest bezpłatna. Sprawdź te serwisy przed przybyciem niani w celu ustalenia ewentualnych opłat.
  4. Zapytaj znajomych i sąsiadów, które firmy polecają. Przyjaciele i sąsiedzi często mają własne informacje na ten temat.
  5. Przeprowadź gruntowne sprawdzenie wszystkich kandydatów. Nawet jeśli agencja niań wystawi stosowną opinię, na własną rękę postaraj się zweryfikować wszystkie informacje, które mogą mieć wpływ na Twój wybór.
  6. Utwórz listę pytań do każdego kandydata w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej. Kwestie te powinny zawierać pytania na temat ich metod dyscypliny, codziennych czynności, preferowanych metod diety dla dziecka, i co będą robić w czasie wolnym.
  7. Zawrzyj pisemną umowę pomiędzy Tobą, a nianią po wybraniu kandydata. Umowa powinna zawierać wszystko to, co zrobi niania w pracy, nawet takie kwestie takie jak: pranie ubranek dziecka, kąpiel dziecka i wszelkie inne obowiązki, za które niania będzie miała wynagrodzenie. Niania powinna podpisać umowę.
Doskonałe zalecenia dla rodziców i dla niań. O tym już pisałam. Interesują mnie Wasze opinie na temat stawek: od 300 do 700 dolarów tygodniowo – czy jest to możliwe w Polsce?

środa, 8 czerwca 2011

Nianiowe "co nieco"

Kubuś Puchatek, pomimo swojego małego rozumku, doskonale wiedział, że lepsze od samego miodu jest oczekiwanie na miód.
Drodzy Rodzice!
Zatrudnianie niań „na już” to ostatnio często spotykane zjawisko. „Co nagle to po d…le” – to ulubione przysłowie mojej ukochanej Babuni jest jak najbardziej na miejscu.
Ci rodzice, którzy mają taki skarb jak Babunia, Bunia, Babusia, która może zająć się ich pociechą, wygrali los na loterii. Pozostali muszą, jeśli nie ma innego wyjścia, zapewnić opiekę dla swojego dziecka. Często szybko chcą zatrudnić nianię. Tu potrzebne jest Kubusiowe podejście: wolniej i jeszcze raz wolniej, z rozwagą. Sprawdzajcie i zastanówcie się komu powierzacie swój skarb!
 Bardzo często o takim wyborze decyduje pierwsze wrażenie, 3 sekundy mogą zadecydować czy wybór będzie trafny, czy nie. To nie żart – to doświadczenie i praktyka. Czasami, dokonując różnych wyborów kierujemy zupełnie irracjonalnymi przesłankami. Koszmarne włosy, niemodne ubranie, buty z kosmosu i nie daj boże, przygarbiona sylwetka – zawsze przegrywa z ładnie i modnie dobranymi elementami, wysportowaną sylwetką oraz uśmiechem na twarzy. To prawda, większość z nas tak reaguje, ale książki nie ocenia się po okładce, a człowieka po ubraniu!
A co z kompetencjami? Jaką ma wiedzę przyszła opiekunka mojego dziecka, wykształcenie, osobowość, temperament, jak nawiązuje kontakt z dzieckiem i rodzicami, jak radzi sobie w sytuacjach kryzysowych?
Pytań jest wiele, odpowiedzi jeszcze więcej – i za każdym razem będą  inne, tak jak różne są dzieci, rodzice i nianie.
Oby, w skrajnym przypadku nie była to niania, którą „Tata kupił za marne grosze z Ukrainy, i dobrze gotuje, i mnie nie bije. Mama ogląda swoje filmy, a tata czyta gazetę…” (cytat z wypowiedzi dzieci na temat niań).
Kochani Rodzice – jak długo zastanawialiście się nad wyborem nowego mieszkania, nowych mebli czy samochodu? Czy tu kierowaliście się kupnem tych dóbr za „marne grosze”? Pamiętajcie, Wasze Dziecko to najmilszy, najbardziej ukochany i oczekiwany Dar Boga, komu go powierzycie?

Mądrych przemyśleń i wyborów życzy Niezawodna Niania.

www.niezawodnaniania.pl

sobota, 4 czerwca 2011

Tania Niania


Drogie Nianie i kandydatki do tego zawodu.
Od kilku dni nie daje mi spokoju pewne zdarzenie. Myślę, rozważam i próbuję zrozumieć. Nic z tego! Usłyszałam od młodej mamy, która nie wiedziała, że jestem nianią, że ma dosyć siedzenia w domu z dzieckiem, czuje się zmęczona, sfrustrowana i chce wracać do pracy.
-Wiesz, szukam niani, dam jej 5 zł na godzinę, bo inaczej mi się nie opłaca.
To skandal! Wiem, że taka jest opinia na temat tego zawodu – nianią może być każda osoba, która tylko zgodzi się na tak upokarzające warunki finansowe i pozostałe wymogi stawiane przez rodziców. Wiem również, że taka sytuacja jest wynikiem wysokiego bezrobocia, rodzice doskonale o tym wiedzą i bezwzględnie to wykorzystują. Właśnie z powodu takiego podejścia – niania to czasem tańsza wersja gosposi.  Dwa w jednym, zajmie się domem, a przy okazji „popilnuje” dziecka. Jeśli coś jest do wszystkiego to znaczy, że jest do niczego. To samo z ludźmi, jeśli ktoś zna się na wszystkim to znaczy, że zna się na niczym. Mnie zawsze  wtedy przypomina się powiedzenie mojej babci: „Jeśli stać mnie na konia,  to stać mnie i na wóz!”
Nie wolno nikogo poniżać, zabierać mu godności, wykorzystywać tylko dlatego, że niektórzy rodzice mają taki kaprys, bo mają pieniądze.
Nianie obecne i przyszłe, zacznijcie od rozbudzania szacunku dla samych siebie. Bycie Nianią to bardzo wymagający zawód. To ktoś kto musi mieć na uwadze 4P: Praca, Pasja, Przygotowanie, Profesjonalizm. Takie podejście  gwarantuje sukces, nie będziecie bały się, że nie znajdziecie pracy. Dobrze wyszkolone, przygotowane do działania możecie same wybierać pracodawców i rzeczowo omawiać wymagania.
Wspaniali, troskliwi rodzice wiedzą zaś, że dobrze przygotowana niania daje większą gwarancję bezpieczeństwa dla ich dziecka. Szanują pracę opiekunki, bo wiedzą jaka to odpowiedzialność, okazują wdzięczność, bo chcą, by im okazywano. Mają świadomość, że Niania to KTOŚ, bo zajmuje się ich największym skarbem, a przecież tego nie powierza się byle komu.

Miłych rozważań i przemyśleń,
Wasza zbulwersowana Niania.