sobota, 30 lipca 2011

Niania na urlopie

Urlop nie zwalnia od myślenia, co więcej – powoduje myślenie. Piękna pogoda pozwala cieszyć się wolnym czasem, aktywnie wypoczywać, ale kiedy pada i zimno, to jakaś część mózgu dopomina się o pracę. Czasami wolałabym jednak tę drugą, która lubi poleniuchować.
Będąc młodą nauczycielką (nie lekarką) na „wysuniętej placówce”, marzyłam, że kiedyś nie będę pracowała z dziećmi. Niestety pomyliłam się, to jest jak narkotyk, uzależnia i bez względu na to, ile lat pracujemy, to mamy w sercu ten zawód, pasję i miłość do dzieci. Uzależniłam się od bycia Nianią. Wyobraźcie sobie, że idę z zakupami – obie ręce zajęte, a tu śliczne niemowlę obok, uśpione błogim snem. To nic, że urlop! Oczywiście zaglądam do wózka, rozmawiam z mamą. Obserwuję dzieci na ulicy, w sklepach, w autobusie lub tramwaju. Sprawia mi olbrzymią radość to, że bardzo szybko potrafię nawiązać z tymi maluchami kontakt, wsłuchuję się w to co mówią (nawet jak nie mówią) i patrzę na reakcje rodziców. Ciekawe doświadczenie, kiedy pomyślę, że to ja miałabym być tym maluchem, z którym rozgadana mama stoi np. w sklepie mięsnym i przyswaja nowy przepis na gołąbki!
Urlopowe obserwacje bywają niezwykle ciekawe, bo można dostrzec wiele zjawisk, o których nie myślimy na co dzień, dla nas one tak naprawdę nie istnieją.
Dorosły dzieci sąsiadów i znajomych, same już mają swoje dzieci, ktoś się wyprowadził, a nawet tego nie zauważyliśmy, ktoś inny odszedł od rodziny, albo „odszedł do wieczności”. Mnóstwo takich spraw toczy się wokół nas każdego dnia. Dopiero na „wolnych obrotach”, kiedy mamy trochę wolnego i innego czasu, zauważamy te zjawiska.
Niania „na urlopie” może więcej być z bliskimi, zająć się swoimi sprawami na które normalnie nie ma czasu. Tak właśnie robię – ciekawa książka, zaległe spotkania towarzyskie, jakaś kosmetyczka, fryzjerka – ale cokolwiek by to nie było, to wciąż myślę o tym, co robią moje maluchy, bo już do nich tęsknię! A po powrocie do pracy znów zacznę myśleć o urlopie :)
Dzieci będą zawsze i zawsze będą zachwycały swoją radością i ciekawością świata, samą swoją obecnością, nawet w deszczowy dzień. Wiedzą o tym wszyscy rodzice i wszystkie nianie.

wtorek, 26 lipca 2011

Miłość i takie różne dyrdymały

Lipiec to wymarzony czas na urlop, bo przecież gorące lato, ciekawe miejsca, spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Oczywiście, wszystko możliwe, ale teraz pada i jest zimno. Mimo tego, mam w sercu pogodny nastrój, bo w moim domku jest ciepło i przytulnie. Drewno strzela w kominku, ogień daje spokój i siłę. Mam czas na różne przemyślenia, a najbliższa memu sercu jest wszechogarniająca potrzeba miłości, bo to wyposaża człowieka na całe życie. A dzieci rodzą się z miłości i z potrzebą miłości. Od ilości i jakości uczuć we wczesnym dzieciństwie zależy rozwój całej osobowości człowieka. Rodzice żywią dzieci fizycznie, ale często zapominają o „żywieniu psychicznym”, budowaniu poczucia własnej wartości. Dzieci potrzebują nieprzerwanego ciągu pochwał, ciepła, zachęcania, uprzejmości i cierpliwości. Jeżeli macie z tym problem – pomyślcie i popracujcie nad poczuciem własnej wartości. Zacznijcie lubić i cenić siebie. Macie ogromny potencjał, a jest nią właśnie miłość, której nigdy nie jest i nie będzie za dużo. Codziennie mówcie swoim bliskim, a szczególnie dzieciom, że je kochacie. 
Nie jest możliwe, żeby kochać za dużo!
Dzieci odpowiadają tym samym i zrozumcie, że to uczucie bezwarunkowe, nigdy nie związane z postępowaniem, a tylko dlatego, że są. Dzieci są MIŁOŚCIĄ – nawet wtedy kiedy psocą potrzebują miłości. Obejmowanie, przytulanie, dotyk to elementy niezwykle ważne, a wręcz niezbędne do rozwoju malucha:
4 uściski dla przetrwania
8 dla zdrowia
12 dla rozwoju
To prosta i skuteczna recepta na doskonały rozwój dziecka. Bardzo często, choć sama dawno przestałam być dzieckiem, stosuję tę terapię – to pozwala mi czuć się kochaną i bezpieczną.
W moim domu stosujemy wyznawanie miłości od zawsze. Mówimy to patrząc w oczy, piszemy na karteczkach do śniadania, wysyłamy wiadomości na dzień dobry.
Pamiętajmy, że miłość daje siłę do życia i działania.

Za oknem deszcz, w domu ciepło, a w sercu najcieplej. Pozdrawiam z miłością wszystkie Nianie, Rodziców i Przyjaciół. A pogoda…..

sobota, 23 lipca 2011

Szczęście to nie grypa!

Szczęście nie jest zaraźliwe jak zwykła grypa, ale śmiech dzieci – TAK! Dzieci się śmieją, bo to jest prawdziwa radość życia. Maluchy widzą świat piękny, baśniowy, nie wiem czy kolorowy, jakich kształtów, ale z pewnością beztrosko patrzą na wszystkie zjawiska, które je  otaczają. Przyjrzyjcie się grupie dzieciaków, które gaworzą ze sobą (według dorosłych – o bzdurach) i co chwila wybuchają śmiechem tak radosnym, że śmieje się cały świat. Noworodki śmieją się tuż po urodzeniu - a kto im opowiada dowcipy? Czyżby aniołowie żartowali sobie z młodych dusz przed którymi daleka droga do doskonałości? Niemowlęta obdarzają rodziców tak wyrazistym, dźwięcznym i zaraźliwym śmiechem, że już po chwili śmiejemy się razem z nimi. Też nie wiem, co tak radosnego widzą, gdy przechodzą przez brudną, głośną ulicę? One to widzą. To jest najszczerszy odruch dziecka – śmiech. Ono wie, że wtedy cały świat się śmieje, ciało jest śmiechem, każdy organ człowieka wypoczywa i regeneruje się w terapii śmiechem.
Maluchy opanowały tę sztukę leczenia duszy i ciała do perfekcji. My dorośli ciągle mamy problem z wyrażaniem emocji, a szczególnie radości. Jedną z pierwszych oznak załamania psychicznego, jest utrata zdolności do śmiechu. Nauczmy się od naszych dzieci żyć teraz. Czasami przyszłość tak nas martwi, że zapominamy korzystać z dnia dzisiejszego.

Bawcie się z dzieckiem – Dzisiaj! 
Cieszcie się życiem – Dzisiaj!
Śmiejcie się Dzisiaj! i każdego dnia!

Radość i szczęście są wyborem. Obejrzyjcie jakąś komedię, najlepiej ze swoimi dziećmi, zajadając smaczne owoce – sama radość.

wtorek, 19 lipca 2011

Koniec ery „jakiejś” niani!

Gdy zaczynałam pisać moje posty na blogu, przyświecała mi tylko jedna myśl: chcę wykreować model niezawodnej i odpowiedzialnej niani. Zerwałam ze stereotypem, że niania jest do wszystkiego, bo wtedy
(z pewnością) nie będzie dyspozycyjna i pełna energii dla dziecka. Nie jesteśmy gosposiami, to już wiemy….
Bardzo proszę pokażmy się z najlepszej strony, z dobrymi kwalifikacjami, nie tylko z książką w torebce, bo możecie nie zdążyć otworzyć właściwej strony, kiedy sytuacja stanie się trudna.
Dobrze wyszkolone nianie, bez względu na wiek, mogą urzec swoich pracodawców, a ci zaproponują Wam doskonałe warunki finansowe. Usłyszałam ostatni taką opinię: „Po co się szkolić, wystarczy przeczytać i już będziesz wszystko wiedziała”. Z przykrością stwierdzam, że absolutnie się nie zgadzam z takim podejściem. Chętnie czytam „Muratora” lub „Dobry Dom”, ale nie podejmę się samodzielnego układania pustaków, remontu łazienki czy układania paneli na podłodze. To dopiero trening czyni mistrza. Niania, która czuje się zbyt pewnie, bo już wszystko wie – powinna pomyśleć. Zgodnie z opinią wygłoszoną przez myśliciela „Wiem, że nic nie wiem”, mało kto odważy się powiedzieć – nie muszę się doskonalić, bo wiem wszystko!
Dla mnie wiedzy nigdy dosyć, im więcej wiem, tym więcej mam pytań i wątpliwości. Zaczynam wtedy pytać, szukać odpowiedzi, dowiaduję się na kolejnym szkoleniu.
Doskonała gazeta „Dobra Mama”, taki „jedyny przewodnik dla kobiet w ciąży”, zamieścił w numerze lipcowym bardzo trafnie napisany artykuł: „Jak znaleźć super nianię” pani Hanny Wareckiej, która tak jak wiele mam, musiała zmierzyć się z decyzją  o wyborze opiekunki dla swego dziecka. Jest to proces dla obu stron bardzo stresujący, ale jak napisała mama Hanna: „to bardzo ważne, by niania nie zmieniła się w gosposię, bo jej priorytetem ma być nasze słoneczko”. Cieszę się, że pani psycholog potwierdza moje opinie 
i wskazówki na temat kwalifikacji i dobrego wynagradzania takiej opiekunki. Zwraca istotną uwagę na uśmiech, otwartość na nowe wyzwania, pozytywną energię, pogodę ducha i co bardzo istotne – kreatywność. Dobrze jest, jeżeli ktoś może podpowiedzieć jak powinniśmy rozmawiać o zakresie obowiązków, dyspozycyjności, wymienić się doświadczeniami i wątpliwościami. „Branża opiekunkowa jest inna niż inne” – dlatego wiedzy nigdy dosyć!
Wykonujcie zatem naszą pracę z pasją i zaangażowaniem, ale kiedy tylko to możliwe pogłębiajcie swoją wiedzę na wszelkie możliwe sposoby. 
Zapewniam Was, że włożony wysiłek wróci do Was satysfakcją, uśmiechem i od czasu do czasu cudownym całusem na dzień dobry lub do widzenia.

Bezcenne !

piątek, 15 lipca 2011

Trochę o miłości

Od kilku dni mam nieodpartą ochotę na „wieszczenie dobrej nowiny”. Moi bliscy niechętnie tego wysłuchują, ale muszę się tym podzielić. Przeczytajcie proszę wszystko do końca, a może choć jedna myśl spowoduję, że spojrzycie na swoje rodziny inaczej.
Wakacje to czas nawiązywania dobrych relacji w domu, z dziećmi. Taka chwila zatrzymania. Nie spieszcie się! Popatrzcie i usłyszcie!
„Dzieci to skarb, rodzina to wspólne dobro” – bywa czasem, szczególnie wtedy gdy mówią to politycy, że są to tylko frazesy na potrzeby słuchaczy. Kochani, chciałabym abyście poczuli, że to naprawdę wielkie dobro, ale musimy się sami o nie troszczyć. Trzeba je pielęgnować, humorem łagodzić trudne sytuacje, okazywać zrozumienie swoim bliskim, słuchać i być wysłuchanym. Nikt nie jest idealny (chociaż niektórzy myślą, że są). Zarówno dzieci jak i rodzice mają prawo do chwili słabości. Potrzebna wtedy jest miłość.  Bez złości, łagodnie, spokojnie wyrażajcie swoje emocje i potrzeby. Każdy z nas ma do tego prawo, bo każdy z nas jest inny. Wam też należy się szczęśliwe dobre życie. Dbajcie o dzieci, ale nie zapominajcie o sobie!
Kochajcie się!
Tylko czasem miejcie rację, a częściej święty spokój!

Z miłością Wasza Niania

poniedziałek, 11 lipca 2011

Profesjonalizm Mamy w działaniu.

Pokolenie współczesnych rodziców z pewnością niewiele słyszało o bonach, mamkach czy guwernantkach. To nie nazwy dinozaurów, które dzieci doskonale znają, ale zawody bardzo popularne w dawnych czasach, właściwie od zawsze, bo zawsze rodziły się dzieci. Zależności kulturowe i obyczajowe, nie odbierały kobietom przyjemności życia, nie kazały robić kariery zawodowej, sprawdzać się w zarządzaniu. Kobiety były ozdobą, przyjemnością życia, a dzieci to … przedłużenie rodów.
Czy chciałybyśmy tak żyć?
Myślę, że niechętnie porzuciłybyśmy pracę, którą lubimy, zainteresowania współczesnym światem i wiele innych fascynujących rzeczy, których ten świat nam dostarcza. Dzieci rodzimy tak jak przed wiekami, ale co z boną, mamką czy guwernantką? Marzymy by nasze maluchy były sprawne, doskonale się rozwijały, były zdrowe i wykształcone, znały języki obce. Nie zawsze możemy czuwać nad takim rozwojem dziecka, bo absorbująca praca skraca pobyt w domu. Rodzice potrzebują do pomocy kogoś tak wspaniałego jak oni sami, a jeszcze z dodatkowymi umiejętnościami i cechami psychofizycznymi. Wciąż brakuje na rynku pracy takich osób. Dowodem na to są nierzadkie przypadki sprawdzenia i próbnego zatrudnienia, czasem kilkunastu niań, zanim wybierze się tę właściwą. Sama ta operacja jest olbrzymim wysiłkiem dla rodziców i wielkim stresem dla dziecka.
Wychodząc naprzeciw tym zapotrzebowaniom, mając na względzie zróżnicowane potrzeby rodziców i wszechstronny rozwój dzieci, przygotowaliśmy unikatowy projekt szkoleń Niezawodna Niania. To niezwykłe szkolenie opiera się na wieloletnim doświadczeniu i profesjonalizmie zawodowych niań i współpracy najlepszych specjalistów z różnych dziedzin. Osoby, które wezmą udział w przygotowanym szkoleniu przejdą egzamin, potwierdzający ich przydatność do zawodu i predyspozycje psychofizyczne. Według określonych standardów dopasujemy kryteria osobowościowe, pokażemy jak być kreatywnym w pracy z maluchem i czerpiąc radość z posiadanej wiedzy zastąpić rodziców w kilkugodzinnej opiece nad maluchem.

Profesjonalizm Mamy każdego dnia.

sobota, 9 lipca 2011

Kochajcie swoje dzieci!

Wychowanie dzieci to nie wyścigi! Kto mądrzejszy, kto ma rację, lepiej zarządza czy jest bardziej zapracowany lub zmęczony. Szacunek należy się wszystkim. Kochając się dajecie miłość i wsparcie dzieciom, uczycie ich nawiązywania dobrych relacji z innymi ludźmi, pokazujecie jak porozumiewać się w jasny i prosty sposób. Bywa, że w pracy poszło coś nie tak. Jesteście rozżaleni, a czasami nawet wściekli, bo np. plany urlopowe stały się nierealne. Zostawcie wtedy tego typu emocje za drzwiami. Nie przynoście tego do domu. Jest prawie pewne, że prędzej czy później będzie awantura i komuś „oberwie się” za Wasz zły nastrój.
Doskonale w takich okolicznościach sprawdza się zwykła karteczka do przylepiania na lodówce, na której można napisać komunikat  dla rodzinki -  „Kocham Was! Jestem zmęczona! Kuchnia dziś należy do Was. Dacie radę!”
Sama często używałam tej metody, bo wszyscy mieli dosyć mojego przypominania, ja sama zresztą też. Kiedy kolejny raz śmieci patrzyły na mnie błagalnym wzrokiem pisałam na karteczce – „Proszę wynieście mnie, nie mam siły dłużej tu stać. Wasz kosz.” Dopisywałam wesoły uśmiech lub brzydką minę. Czasem pojawiał się komunikat – „Błagam Cię! Umyj mnie! Twoja wanna.”
Wszyscy staramy się stworzyć dobrą, kochającą Rodzinę. Życie jednak pisze niecodzienne scenariusze i wtedy reagujemy agresją bądź złością, a dzieci stają się wielokrotnie naszymi tarczami strzeleckimi. To najbardziej niewłaściwy sposób zachowania. Pomijam tu całkowicie agresję czynną w postaci bicia, co jest absolutnie nie do przyjęcia. Psychiczne znęcanie się nad maluchami, w jakikolwiek sposób, czyni straszliwe spustoszenie w ich psychice. Pozbawia wiary w siebie, burzy poczucie bezpieczeństwa, podważa zaufanie do Was jako rodziców. A już na pewno, na bardzo długo zostawia ślad w umyśle małego człowieka. Pamiętajcie o tym! Jeśli zdarzy Wam się znaleźć w takich emocjach, to jest sporo sposobów, aby je rozładować. Włączcie sobie muzykę relaksacyjną, zaparzcie ziółka uspokajające, idźcie na spacer z psem – to tylko niektóre, pierwsze z brzegu. Po chwili emocje opadną, ale za to w domu wzrośnie atmosfera wzajemnej życzliwości.

Radosnego weekendu życzy Wam Niezawodna Niania.

środa, 6 lipca 2011

W czasie deszczu dzieci się nudzą!

Zimą, kiedy padał śnieg, albo siarczysty mróz uniemożliwiał spacery myślałam: jeszcze kilka miesięcy, a później będzie ciepło, miło radośnie. Niestety – leje i wieje, ciemno, zimno, nieprzyjemnie – czyli nic optymistycznego. Ale myślę sobie, że przecież to dopiero początek lata i nadzieja na super pogodę cały czas jest, bo w przeciwnym razie dorośli będą mieli depresję i popadną w nałogi, a dzieci zamęczą Was prośbami:
- Pobaw się ze mną w transformersy, tatusiu. Ja będę Optimusem, a ty złym Megatronem!
Za oknem plucha, zimno, a tu konieczna jest zabawa, bo maluchy nie mogą usiedzieć na miejscu. Tak się zastanawiam, skąd u nich taki „Power”! Może to jakaś całkiem nieziemska konstrukcja. Nie mogę uwierzyć, że te maluchy to też całkiem normalni ludzie, tylko, że mali. Cały dom należy do nich. Wzięli we władanie stoły, krzesła i kanapy. Tylko lampy dzięki Bogu jeszcze wiszą, ale i tu już widziałam małą istotkę, która z zapałem zgłębiała tajemnicę: zgaś – zapal, zgaś – zapal, zgaś……… W takiej atmosferze mnie też udzielił się stan zabawowy. Okazało się, że świetnie nadaję się do wszelkich eksperymentów. Bycie psem, koniem, słoniem czy dowolnym innym stworzeniem to teraz dla mnie pestka. Obrona zamku, pobyt w jaskini i polowanie na dinozaury to całkiem interesujące przeżycie. Tylko z transformersami jakoś mi nie wychodzi. Są silniejsze i bardziej stalowe.
Kilka kwadransów takich poczynań dało mi się we znaki, natomiast na dzieciakach nie widać nawet pierwszych oznak zmęczenia. Co chwila tylko przebiega koło mnie kolejny wojownik, lub dzikie zwierzę. Patrzę na tę zabawę i kolejny raz zadaję sobie pytanie:

Dzieciaki, jak wy to robicie!?

Zbawiona Niania

piątek, 1 lipca 2011

Co za dzień!

Wierzcie mi, a mamy wiedzą to doskonale, że najbardziej doświadczoną i energetyczną nianię dwuletnie dziecko może „rozłożyć na łopatki”. Wszędobylska dziewczynka, wulkan energii, jest ciekawska jak doświadczony badacz. Jak mogę nadążyć  za jej pomysłowością, a daję słowo, ma milion pomysłów na sekundę?! Opanowanie malucha jest niemożliwe, ograniczenia są zbyteczne – co zatem możesz zrobić  nianiu w takiej sytuacji?
Spróbuj  poczuć się tak, jak ten dzieciak! Rewelacja! Jeśli masz wątpliwości, bo jesteś dorosła, bo sukienka, bo nie wypada itd., to nigdy nie dotrzesz do świata dziecka. Doskonale porozumiałam się z moim cudeńkiem siedząc na chodniku. Niektórzy przechodnie byli co prawda zdziwieni naszym zachowaniem (bardziej moim), ale mnie to zupełnie nie przeszkadzało. To była super zabawa: jakaś mrówka, kamyczek, ślimaczek, trawa, brudny piasek, zarazki. Zgroza! Ja też bym tak pomyślała. Szczególnie wtedy, kiedy pracowałam w szkole – co powiedzą koleżanki, jak to wygląda? Nie wypada! Teraz mam na to jedną odpowiedź – mnie to wypada! Nie muszę zakładać kostiumów i być… Teraz jestem szczęśliwą nianią, która potrafi bawić się z dzieckiem jak dziecko i śmiać się radośnie razem z nim. Tryskam energią i uczę się obserwować świat na nowo. Dostrzegam takie elementy, o których już zapomniałem, że istnieją. Chcę inaczej patrzeć na świat, bo świat oglądany oczami dziecka musi być fascynujący. Ile jest w nim beztroski i radości?! Wszechstronne zainteresowania stanowią niekończącą się inspiracje do działania. A jaki szczery jest entuzjazm z osiągnięcia sukcesu.
W świecie dorosłych takie emocje są sterowane. Często wydajemy straszne pieniądze, aby nauczyć się określonych reakcji: kiedy można się śmiać, kiedy płakać, kiedy należy milczeć, a kiedy mówić. Tymczasem wystarczy tylko popatrzeć na dzieci i zacząć uczyć się od nich. Proces nauki na pewno jest przyjemniejszy i co równie ważne, nie trzeba za to płacić!
Myślę sobie, że ludziom żyłoby się lepiej, gdyby podejmując dorosłe decyzje, kierowali się, przynajmniej czasami, dziecięcymi zasadami i emocjami.