wtorek, 27 września 2011

Babie lato

Pogoda jeszcze letnia, ale kalendarz wskazuje jesień. Zawsze wtedy myślę o przemijaniu,  nie tylko pory roku. Pesymizm? Nie, ponieważ odkryłam zupełnie inne uroki późnego lata. Od zawsze ludzie poszukiwali eliksiru młodości, chcieli oszukać czas, zachowując piękno i siłę. Niestety, a może dobrze, że tego nie zdobyli. Kolorowe jesienne liście, którymi zachwyciłam się podczas spaceru, nasunęły mi skojarzenie z ludzkim życiem i jego barwami. Kiedy nadchodzi wiosna wszyscy z utęsknieniem wypatrujemy pierwszych liści. Są metaforą młodości. Mają soczysty,  obiecujący kolor, ale wciąż zielony. Musi upłynąć czas, kolejna pora roku, aby zmieniła się jego barwa. Wrażliwi obserwatorzy dostrzegają delikatne odcienie tworzące zachwycającą paletę kolorów.
Piękny, jesienny i słoneczny dzień zaprosił nas na spacer po parku. Obok spacerowały mamy, babcie, dziadkowie, nianie, maluchy i wtedy zobaczyłam wszystkie kolory i odcienie życia. Otaczał nas  wspaniały, różnokolorowy świat jesiennych barw o różnych kształtach, wielkości i strukturze.
Na co dzień zapominamy o świecie „jesiennych liści”, bo jest mało nowoczesny i przestarzały. Budzi jednak respekt doświadczeniem, mądrością, znajomością zasad dawno zapomnianych. Proszę korzystajcie z pięknych opowieści Babci, Dziadka, Cioci. Oni mają wiedzę o wszystkich porach życia i chętnie podzielą się nią z Wami, Waszymi dziećmi.
Piękny, bogaty i pełen ciepła jest świat „ludzi jesiennych”. Kobiety pełne gracji i elegancji, posługujące się nienaganną polszczyzną, na ich twarzach widać jesienne zmiany, ale dojrzałe piękno jest bezcenne. Kiedy usłyszałam stwierdzenie jednej z mam ”nie chcę starej niani”, pomyślałam, że każdy ma prawo wyboru. Mam tylko jedno spostrzeżenie:
Zielony liść jest początkiem.
Barwny, jesienny –mądrością i doświadczeniem.

Zbierzmy taki bukiet jesiennych liści i zachwyćmy się nim. A babie lato będzie trwać dłużej….

sobota, 24 września 2011

Jesienny park

Pierwszy dzień jesieni zapewne chciał zatrzymać wspomnienie lata. Korzystając z pięknej pogody, wybrałyśmy się na wyprawę. Jesienny park to idealne miejsce do zabawy i spacerów. W doskonałym nastroju ruszyłyśmy z moją Dziewczynką  na podbój jesiennego liścia. Do pokonania było kilka przystanków autobusem, ale to niewielka przeszkoda dla aktywnej niani  i ciekawego świata dziecka. Wszystko stanowiło okazję do zdobycia świata:  autobus, bilet, przystanek. Park o poranku to istne cudo: ptaki powitały nas koncertem, fontanna  tryskająca milionem drobinek wody, zapraszała do zabawy, dywan szeleszczących liści  tworzył niepowtarzalną atmosferę jesieni. Maleńka dziewczynka biegała szczęśliwa wśród tylu nowych zjawisk, przedmiotów, wszystkiego dotykała i poznawała. Radziła sobie doskonale. Jej radosny śmiech nawet liście wprawiał w dobry nastrój.
Zmęczone i bardzo szczęśliwe wróciłyśmy do domu. Wyprawę powtórzymy w  najbliższym czasie, teraz czeka nas zabawa z jesiennymi zdobyczami.

wtorek, 20 września 2011

Jak one się kochają? c.d.

Miłość od pierwszego uderzenia serca....
Od tej chwili stał się prawdziwym starszym bratem. Z wielką cierpliwością tłumaczył wszystkie nowe zjawiska, uczył jak się bawić, ostrzegał przed niebezpieczeństwami, pomagał.  Zobaczyłam w tym małym chłopcu dobrego, troskliwego i kochającego mężczyznę, który z oddaniem zajmuje się ukochaną. Oczywiście,  w życiu maluchów też zdarzają się sytuacje, w których każde walczyło o swój model życia. To  dorastanie, zdobywanie doświadczeń, walka o indywidualność. Wszystkie problemy łagodzili całusami, zabawą, śmiechem. We wrześniu Starszy Brat poszedł do „zerówki”, chwilami było Mu smutno, wtedy Dziewczynka  z wielką miłością w błękitnych oczach, tuliła się i najczulej jak potrafiła, wymawiała jego imię. Brat wraca ze szkoły i najpierw całuje swoją księżniczkę w rękę, przytula i już jest wesoło w całym domu. Dzieci potrafią kochać się wyjątkowo!
Są wielką miłością, czułością, troskliwością. Podczas zabawy Brat szczodrze obsypuje Małą pochwałami za każde nowe działanie, pomaga nazywać przedmioty, a całusy i przytulanki są nagrodą za każde nowe słowo. Nie wszystkie rady Brata są akceptowane, to przecież jej własny świat i sama musi  się nauczyć w nim być najlepiej jak potrafi. Ma jednak wspaniałego przewodnika.
Obserwuję maluchy i zastanawiam się nad oczywistymi prawdami, którymi się kierują: radość z bycia ze sobą w każdej sytuacji, bez  trudności wynikających z bycia dorosłym. Szkoda, że musimy dorosnąć i zapominamy,  jak to pięknie być dzieckiem.

ONE naprawdę się kochają!

sobota, 17 września 2011

Jak one się kochają?!

Nowina o narodzinach dziecka, widok maleńkiej fasolki - to dla każdej rodziny zawsze powinno być wielkim szczęściem.
Pamiętam, kiedy prawie 3 lata temu w mojej „nianiowej rodzinie” miała się urodzić mała istotka, było sporo zamieszania i jeszcze więcej pytań: chłopczyk, dziewczynka, różowe, niebieskie, czy będzie zdrowe? Rodzice pamiętali o starszym bracie, który nie wiedział, jak to jest mieć rodzeństwo i  postanowili przygotować go do tej roli. Rozpoczęły się opowieści o wspólnych zabawach, wyprawach i wszystkich wspaniałościach wynikających z bycia bratem. Trwało wielkie oczekiwanie. Mały z czułością przemawiał do coraz większego brzucha Mamy, nasłuchiwał, pokazywał zabawki i głaskał. Napięcie rosło z każdym dniem, trwały przygotowania na przyjęcie nowego członka rodziny. Tak, to już dziś! Teraz tylko przeżyć  koszmar szpitalnej rzeczywistości i szczęśliwie wrócić do domu. Dzielni rodzice urodzili śliczną Dziewczynkę. Dom żył oczekiwaniem, przygotowaliśmy pokój, Brat ozdobił go pięknymi rysunkami, kwiatami, przyniósł swoje zabawki. Z niepokojem  czekaliśmy na powrót Mamy i Siostry. Kim jest siostra? Co kryje się pod pojęciem starszy brat? Małe serduszko chłopca drżało z niepokoju i niepewności. Kiedy nadszedł moment powitania  i nikt nie krył łez wzruszenia, Brat już całym sercem kochał maleńką „przybyszkę”. Oglądał  jak najpiękniejszą i najbardziej oczekiwaną niespodziankę, zachwycał się, delikatnie, z miłością dotykał i całował. Miłość od usłyszenia pierwszego uderzenia serca.

Co było dalej napiszę w następnym poście. 

wtorek, 13 września 2011

Dookoła blogu.

Bywa tak, że Niania ma wolny weekend. Piękne , spóźnione lato zaprosiło mnie do stolicy Dolnego Śląska. Wrocław przywitał nas piękną, słoneczną pogodą, było 37 stopni w słońcu. Spacer w taki upał to czysta desperacja! Tęsknota za bliskimi była jednak silniejsza.
Z nadzieją, że odpocznę od bycia Nianią wybrałam się na spacer po Rynku. Ze zdumieniem zauważyłam, że zamiast atmosfery niedzielnej sjesty ogarnęła nas atmosfera gali boksu zawodowego. Nawet Niania, która ze sportów najbardziej lubi taniec, musiała zderzyć się z tym niezwykłym klimatem. Mój plan zaczął się realizować – miałam przecież odpocząć od „nianiowania”. Już z daleka widać zainteresowanych przechodniów. Żywe posągi Anioła i Arlekina, całe pomalowane na biało i złoto stanowiły to niezwykłe zjawisko. Dzieciaki patrzyły z zachwytem.  Aplauz i poruszenie wywoływały każdorazowe zmiany „posągów”. I jak tu mam mieć wolne. To już niemożliwe, aby oddzielić prywatność od miłości do dzieci. Stanęłam z boku aby popatrzeć i posłuchać spontanicznych okrzyków radości, zachwytu, zdziwienia i odrobiny bojaźni. Tylko dzieci tak reagują. Wyrażają swoje emocje całym sobą. Uwielbiam tego doświadczać, bo zawsze jest to prawdziwe, nieudawane!
Drugi dzień mojego krótkiego urlopu upłynął pod znakiem Kultury przez duże ”K”. Europejski Kongres Kultury, który odbywał się w Hali Tysiąclecia, to ciekawa inicjatywa imprez towarzyszących dla mieszkańców i przyjezdnych. Różnobarwne instalacje i formy plastyczne rozstawione w przylegającym parku przyciągały uwagę wszystkich zwiedzających. Świat grających fontann stanowił atrakcję dla dorosłych i dla dzieci. Obserwowałam maluchy biegające po trawie, kąpiące się w fontannie lub siedzące obok swoich rodziców. Wszędzie są takie same: piękne, radosne, uważne na ciekawe zdarzenia, spostrzegawcze i beztroskie. Przykuwają uwagę dorosłych.
Niania nawet  gdyby wędrowała dookoła globu , to zawsze jej spostrzeżenia skierują się na dzieci. Może jej umknąć znany zabytek,  malucha zauważy zawsze. To niezwykłe, ale daje szczęście i siłę do życia.

Pozdrowienia z podróży dookoła blogu dla Wszystkich przesyła Niezawodna Niania.

sobota, 10 września 2011

Sposób na niejadka

Niejadek to nie gatunek zaginionych dinozaurów, ale utrapienie współczesnych rodziców i opiekunów, którzy próbują nakarmić pociechę. Mnie przypadł w udziale ten problem i oczywiście próbuję znaleźć rozwiązanie.
Mam kilka sposobów na niejadka, które znalazłam w poradnikach o karmieniu: ładnie, zdrowo, kolorowo. I nic z tego. Moja dziewczynka (dwa latka) porusza się z prędkością huraganu i najwspanialsza zachęta nie przyciągnie jej do stołu na dłużej niż na jeden kęs. Zupki, kaszki , warzywka nie zachęcają do jedzenia. Podbiega, odbiega , podbiega….. o siedzeniu przy stole nie ma mowy. Oczywiście ”NIE” to teraz jej ulubione słowo, i stosuje  je po mistrzowsku.
Najpierw sięgnęłam  po wypróbowane sposoby mojej babci, może mniej nowoczesne, ale skuteczne: ciepłe, mleczne zupki, zwykła kaszka  z dodatkiem warzyw (ulubiony okazał się zielony groszek) i nasze maleństwo  zainteresowało się jedzeniem. Może to jeszcze nie pełen sukces, ale droga do… Gdyby   któraś  z mam lub niań miała jeszcze jakiś cudowny sposób to proszę o wsparcie.

wtorek, 6 września 2011

A taka była milutka...


Kształtowanie się charakteru dziecka obserwowałam już kilka razy , ale to co rozpoczęło się wraz z dorastaniem  milutkiej dotąd Dziewczynki przerosło moje najśmielsze przewidywania. Cóż to za kobietka! Z pewnością zawalczy o wszystko, zdobędzie niemożliwe do zdobycia. Mała górą, a rodzinka ma teraz naprawdę trudny egzamin z cierpliwości. Zawsze byłam zwolenniczką pokazywania emocji (oczywiście znów te granice), ale co zrobić z maluchem, który próbuje odgryźć własny palec? Poza tym rzucanie przedmiotami, akrobatyka sportowa, kopanie i wszechobecne „NIE!”, to tylko manifestowanie niezadowolenia i nauka wyrażania emocji. 
Tak naprawdę to jestem pełna podziwu dla NIEJ!
Od radości, wesołości do krzyku i wściekłości. Maluch, którym miotają emocje jest jak wulkan z gorącą lawą. Należy obserwować, podziwiać i rozumieć. 
NIGDY AGRESJA I KRZYK!
Sama próbuję rożnych metod, sposobów by ogarnąć ten nadmiar energii, ale myślę, ze to Mała ma dużo trudniejsze zadanie do wykonania. Zaakceptować i nauczyć się zmian emocji, poznać je, (co jest bardzo trudne), próbować  smaków i ”wielorakości” życia. Bardzo trudno być dzieckiem! MY powinniśmy uczyć się od dzieci jak sobie radzić z trudnościami. Myślę, że nie ma rady na bunt dwulatka, to jego specjalność!

Ciekawa jestem jak Wasi buntownicy wyrażali swoje emocje i jak Wy przeżywaliście ten trudny czas?

A milutka jest  :) 

piątek, 2 września 2011

Nie chcę iść do szkoły!


Tygodnie przygotowań, plecaczek, książki, kolorowe przybory i miłe pogawędki o szkole. Wszystkim domownikom udzieliła się atmosfera oczekiwania. Pierwszy dzień w szkole, nowi koledzy, nowe obowiązki. Może zbytnie zdenerwowanie udzieliło się Maluchowi. Przygotowania sięgnęły zenitu. Czarne spodnie, biała koszulka, odświętnie ubrani rodzice i odrobina emocji, bo pierworodny idzie do szkoły. Gotowe! Tylko nasz „szkolniak” z rozpaczą w głosie krzyknął:
„Ja nie chcę iść do szkoły. Chcę zostać w domu!”
Czego nie dopilnowaliśmy? Jak zrozumieć emocje malucha? Szkoła jest ciekawa i twórcza jeśli pracują tam ludzie oddani dzieciom. Czy tak jest w każdej szkole? Co mają zrobić rodzice, którzy nie mogą wybrać  placówki przyjaznej dziecku? Maluch już zawsze będzie poddawany wymogom, rygorom, zakazom i działaniom innych, nie zawsze rozumiejących dziecko. Uwielbiam kiedy maluchy się śmieją, bo śmieje się cały świat, ale kiedy płacze i naprawdę jest smutny, to my dorośli powinniśmy zrozumieć go i przytulić.