Niejadek to nie gatunek zaginionych dinozaurów, ale utrapienie współczesnych rodziców i opiekunów, którzy próbują nakarmić pociechę. Mnie przypadł w udziale ten problem i oczywiście próbuję znaleźć rozwiązanie.
Mam kilka sposobów na niejadka, które znalazłam w poradnikach o karmieniu: ładnie, zdrowo, kolorowo. I nic z tego. Moja dziewczynka (dwa latka) porusza się z prędkością huraganu i najwspanialsza zachęta nie przyciągnie jej do stołu na dłużej niż na jeden kęs. Zupki, kaszki , warzywka nie zachęcają do jedzenia. Podbiega, odbiega , podbiega….. o siedzeniu przy stole nie ma mowy. Oczywiście ”NIE” to teraz jej ulubione słowo, i stosuje je po mistrzowsku.
Najpierw sięgnęłam po wypróbowane sposoby mojej babci, może mniej nowoczesne, ale skuteczne: ciepłe, mleczne zupki, zwykła kaszka z dodatkiem warzyw (ulubiony okazał się zielony groszek) i nasze maleństwo zainteresowało się jedzeniem. Może to jeszcze nie pełen sukces, ale droga do… Gdyby któraś z mam lub niań miała jeszcze jakiś cudowny sposób to proszę o wsparcie.
Może baby-led weaning ?
OdpowiedzUsuńMoniko,bardzo ci dziękuję za wszystkie podpowiedzi,chętnie z nich korzystam.Ta metoda wzbudziła moje zainteresowanie i już o niej czytam. Teraz praktyka .
OdpowiedzUsuń