Przed wyjazdem na
urlop czekały mnie zakupy i kompletowanie wszystkich potrzebnych i
niepotrzebnych rzeczy. Gdzie to wszystko
znaleźć? Do głowy przychodził tylko najbliższy supermarket. Uff, nie znoszę tam
robić zakupów, ale kiedy ukrop leje się z nieba, a termometr pokazuje 48 stopni w słońcu, to była dobra decyzja, klimatyzacja
daje się polubić. W miarę jak lista
zakupów się zmniejszała, wzrosło moje zainteresowanie maluchami, które
towarzyszyły rodzicom. Dzieci lubią być z rodzicami, ale taki sklep to dla
dziecka - nie piaskownica tylko konieczność.
Moją uwagę skupiła sympatyczna rodzina na stoisku z mrożonkami.
Mama wybierała produkty. Tata pchał koszyk wypełniony zakupami, nad którymi
siedział na specjalnej ławeczce śliczny bobas. Nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby nie fakt, że ten niemowlaczek trząsł się z zimna! Zaaferowani zakupami
rodzice, musieli przebywać przy ladach z mrożonkami już dłuższy czas. Sama
miałam gęsią skórę na myśl o różnicy
temperatur, między 48 stopniami na zewnątrz, a 7 stopniami przy ladach
chłodniczych - a ten maluch był tylko w cieniutkiej koszulce! Rodzice jeszcze długo
nie zwracali uwagi na niespokojnego dzieciaczka, który starał się powiedzieć: ”Proszę
zabierzcie mnie stąd, bo będę chory, brrr”. Ukojenie i spokój pojawiły się na
twarzy dziecka, gdy rodzice wyjechali ze strefy mrozu.
Pomyślałam w tym momencie, że muszę o tym napisać, jak
niebezpieczne dla dzieci bywają takie zakupy. Podczas upałów, różnica
temperatur 40 stopni jest groźna nawet dla dorosłego człowieka, a co dopiero
dla dziecka. Malutkie, delikatne płuca, napełnione suchym i gorącym powietrzem
nagle zaczynają się napełniać wilgotnym i zimnym powietrzem. Konsultowałam moje
spostrzeżenia ze znajomą lekarką, która w całości potwierdziła moje
spostrzeżenia. Ponieważ chcę tylko zasygnalizować problem pod rozwagę rodziców,
nie będę cytować listy różnych możliwych chorób i dolegliwości, które jednym
tchem wymieniła znajoma lekarka.
Nie unikniemy robienia zakupów z dziećmi, ale możemy sobie i
naszym dzieciom zaoszczędzić wielu kłopotów. Mimo tropikalnych upałów jest
przecież piękne lato.
A moje zakupy w takim sklepie dopiero za rok. Uff!
Dobrze, ktoś to w końcu zauważył i napisał! Mnie dodatkowo przeraża widok noworodków w centrach handlowych przez cały rok! Widać, że rodzice bardziej na spacerze niż na zakupach narażają maleństwo na takie coś! Siedlisko zarazków, zapachów, hałasu, blee, fuj... (no nie wytrzymałam...znajoma pediatra z goryczą stwierdza, że dzięki głupocie takich rodziców ona ZAWSZE będzie miała pracę...)KOSZMAR
OdpowiedzUsuńDziekuję za komentarz, bo to umocniło moją niechęć do tych instytucji. Sama bardzo rzadko tam robię zakupy i ZAWSZE wracam z bólem głowy. A maluchy nie mogą się sprzeciwić.
OdpowiedzUsuńNianiu, udanego urlopu bez różnic temperatur! My wyjazd i różnice mamy już za sobą. Narazie pada więc wszystko na jednym poziomie, zimno i tyle brrrry.
OdpowiedzUsuńAch, wyobrażam sobie, jak zimno musiało być temu Maluszkowi...! to straszne, że rodzice tego nie zauważyli! Dobrze, że o tym napisałaś, Nianiu. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń