Tyle czekaliśmy na zimę martwiąc się, że nie nadejdzie, teraz chętnie byśmy się jej pozbyli. Cóż, ma swoje prawa i urok osobisty tyle, że zimny. Po kilku dniach mroźnego odpoczynku, wróciłam do mojej dziewczynki. Bardzo się stęskniłyśmy za wspólnymi zabawami, tańcem, książeczkami i radosnym śmiechem. Spacery w taki mróz były ryzykowne a najbardziej gorące pomysły kojarzyły mi się z gotowaniem i pieczeniem. Hitem urlopu stały się drożdżowe rogaliki. Moja rodzinka lekko przesycona, nie reagowała zbyt entuzjastycznie na kolejną propozycję: ” Może upiekę rogaliczki”.
Są bardzo pyszne, a skała trudności wykonania nawet mnie (nie jestem fanką gotowania) zachęciła do działania. Wierzcie mi, to wywołuje hormon szczęścia: kilka minut i pełna taca smakołyków. Rozmarzyłam się, a do tego PYSZNA, AROMATYCZNA KAWA Z CYNAMONEM. Postanowiłam zachęcić Małą do pieczenia. Odrobina przygotowań i już się bierzemy do pracy. Fartuszki kucharek założone, czas przygotować drożdże, mała była zachwycona rozdrabnianiem, smakowała, ucierała, delikatnie próbowała, wołając: pyszne jest ciasto, pycha, pycha, mogę jeszcze. Mąka okazała się produktem niezwykle twórczym, można jej dotykać, usypywać kopczyki dla krecika, drążyć tunele dla robali, próbować smaku i poznać znaczenie słów: sypać, przesypać, usypać, dosypać. Najciekawszym punktem pracy kucharek okazało się nakładanie dżemu i zawijanie rogalików. Wyobraźnia dziecka niczym nie skrępowana wędrowała po świecie smaków, kształtów, znaczeń, kolorów, dotyku. Doświadczałyśmy rogalików wszystkimi zmysłami, skupienie i szczęście jakie malowało się na twarzy mojej pomocnicy było największą nagrodą. Troszkę sprzątania, Mała oczywiście jest do tego pierwsza, uwielbia biegać ze ścierką i ochoczo wyciera wszystko. Kuchnia po reanimacji wygląda dobrze, dziecko szczęśliwe i podniecone oczekiwaniem na Wielkie Dzieło, zasnęło. Krótka drzemka i pierwsze pytanie: Gdzie rogaliczki? Już zjadłaś? Jeszcze tylko odrobinę przypudrować i już można delektować się smakiem. Pyszny deser, zachwycone dziecko, zdziwiona i zadowolona mama, to efekt jednego pieczenia. Polecam wszystkim taką zabawę, bo przyjemna i pożyteczna. Tym, którzy mają ochotę na smakołyk rogaliczkowy, podaję link do przepisu: http://gotuj.skutecznie.tv/2010/11/rogaliki-drozdzowe-z-dzemem-szybkie-i-smaczne
Upieczcie i napiszcie czy smakowały. Pozdrawiam, bo czas na pieczenie. Wieczór Walentynkowy przed nami.
to prawda dzieci uwielbiają prace w kuchni :) moje wszystko jedno czy to pieczenie czy gotowanie - choćbym nie miała ochoty z nimi akurat coś robić to się nie wykręcę -muszą uczestniczyć i to oboje -a mamka musi mieć oczy dookoła głowy żeby sobie przy tym któreś krzywdy nie zrobiło - ale nie powiem bo z tygodnia na tydzień pomoc jest coraz większa i widać efekty tych wspólnych kuchceń :)
OdpowiedzUsuńa przepis na rogaliki zachęcający -gdybym miała margarynę w lodówce to już bym pobiegła je robić
a przepis na rogaliki zachęcający -gdybym mia;
Ależ mnie kusisz tym przepisem! A ja postanowiłam ograniczyć pieczenie, ale przede wszystkim jedzenie słodyczy...No nie!
OdpowiedzUsuńDzisiaj tylko wyjąteczek, można upiec i zaprosić znajomych. Sama przyjemność a jutro Walentynki.
OdpowiedzUsuńWspaniale napisałaś, można poczuć atmosferę chwili, ba, a nawet zapach pieczonych rogaliczków... Jestem pełna podziwu dla cierpliwości, jaką masz do swojego dziecka. Bo ja wciąż się jej uczę. Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania, dobrym Aniołem. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńA przepis na rogaliczki... chętnie wypróbuję, bo lubię kucharzyć, zwłaszcza dla najbliższych, ale... nie po Tłustym Czwartku...!:)
Jak na razie mam zdecydowanie dość słodkości:-)
Pozdrawiam serdecznie,
Lusija
To bardzo piękne,co napisałaś. Dziękuję, ta Mała Dziewczynka jest dla mnie Kimś
OdpowiedzUsuńWyjątkowym a jestem tylko jej nianią.
Aaaach! No tak... A myślałam, że to Twoje Dziecię... Gapa ze mnie:)
UsuńJesteś w takim razie Nianią na medal.. bo piszesz, jak o swoim dziecku... To jest piękne.