Pada śnieg, pada śnieg, ale dzwonki sań nie dzwonią. Biało za oknami i moje samopoczucie dużo lepsze. Dzisiaj miły pobyt w domu: nadrabianie zaległości w czytaniu, pisaniu i obmyślaniu ciekawych zabaw dla dzieci. Wymarzona chwila na wspomnienia zimowych zabaw z mojego dzieciństwa. Najpiękniejsze chwile spędziłam w domu moich dziadków na wsi położonej wśród łąk i lasów. Ekstremalne warunki, tak dzisiaj byśmy powiedzieli, były znakomite do hartowania duszy i ciała. Kiedy tylko zbliżały się wolne dni, cała grupa przyjezdnych i tamtejszych dzieciaków, tworzyła doskonałą „paczkę”. Wymyślaliśmy najróżniejsze zabawy na śniegu, bo tego nigdy nie brakowało. Na łące Babci budowaliśmy fortece, toczyły się wielodniowe bitwy na śnieżki. Zabawom towarzyszyły salwy śmiechu, a zmarznięte ręce kryliśmy w wełnianych rękawiczkach, zrobionych przez Babcię. Sanki drewniane, pamiętające kolejne pokolenia wujków, dziadków, ciotek, były ciągle atrakcją na pobliskich górkach. Nie wszyscy mieli sanki, to jednak tylko pomagało wyobraźni, zjeżdżaliśmy na workach wypełnionych słomą, były miękkie i ciepłe, a dzięki temu lądowanie w zaspie mało bolesne. Nikt nie zwracał uwagi na guzy i stłuczenia, zabawa była najważniejsza. Największą atrakcję stanowiła jazda na łyżwach, nikt nie miał figurówek, tylko buty, do których dziadek przykręcał łyżwę. Lodowisko sami wylewaliśmy na pobliskich łąkach i jeździliśmy tak zwyczajnie, bez instruktorów, ale z pasją. Wieczór zapadał szybko, dzieciakom wtedy trudno usiedzieć w domach, nie mieliśmy prądu, telewizora, ale nigdy się nie nudziliśmy. Kiedy śnieg zasypał okoliczne wsie, sąsiadki mojej Babci zbierały się u kolejnych gospodarzy, przy lampach naftowych i przygotowywały pierze z gęsi i kaczek - nazywano to „pierzorki”. Później gospodynie robiły z tego pierza puszyste i ciepłe kołderki. Spotkanie stanowiły niewyczerpaną skarbnicę wiedzy o tradycjach, historii okolicy, dożynkach, odpustach, kolędnikach i mieszkańcach okolic. Bez telefonów i Internetu wszyscy wiedzieli o tym, co ważne dla wsi i jego mieszkańców. Dzieci siedziały z otwartymi buziami, słuchały tych opowieści, uczyły się śpiewać, robić na drutach wełniane skarpety i rękawiczki. Czuliśmy się zaszczyceni tym, że możemy siedzieć ze starszymi. W domu pachniało świeżo pieczonym chlebem, ciastem z kruszonką i ulubionymi jabłkami pieczonymi w piecu kaflowym. Te zapachy i smaki towarzyszą mi całe życie, stanowią nierozłączna część mojej historii i wspomnień. Marzeniem zimowych atrakcji była jazda wielkimi saniami Dziadka. Siedzieliśmy wtuleni w wielki wełniany kożuch, zaprzęgnięte w dwa konie sanie i pryskający spod kopyt śnieg, stanowiły ekstremalne przeżycie. Jechaliśmy kilka kilometrów, żeby odwiedzić ciocię, znajomych, bo zima to czas, kiedy na wsi żyło się wolniej, uważniej, to czas odpoczynku od ciężkiej pracy. Zachowuję te wspomnienia, bo stanowią o mojej tożsamości, są siłą napędową życia. Chcę poczuć radość zwykłych czynności, magicznych chwil bycia razem, szczęścia w prostej zabawie z dziećmi.
Zbliża się Dzień Babci i Dziadka, poproście ich o ciekawe opowieści z życia, zapiszcie to z dziećmi, może to być historyjka obrazkowa, komiks i zostawcie jako najcenniejszy skarb dla Waszych dzieci. Myślę, że to będzie wymarzony prezent dla Babci i Dziadka. Jeśli macie własne historie i wspomnienia swoich Dziadków to zapraszam do opisania.
Bardzo proszę prześlijcie na mój adres z.polrolnik@family-coach.pl.
Opublikujemy Wasze prace na stronie i wyślemy wspaniałe nagrody.
Tak nie ma nic cenniejszego jak te wspomnienia o babciach i dziadkach - ja też takie mam ,mieszkałam z prababcią na wsi póki nie przyszedł czas żeby pójść do szkoły - oj pamiętam świeżo wylęgnięte kurczaczki , żółciutkie i puchate. Oj pamiętam koguta który gonił mnie przez pół podwórka i w końcu nawet na ławeczkę za mną wskoczył i podziobał w nogę tak że do dziś mam małe wgłębienie w tym miejscu na nodze. Oj pamiętam jak nosiłam wodę w wiadrach ze studni bo sama tego chciałam - donosiłam na dnie ale donosiłam i byłam z tego bardzo dumna. Oj pamiętam prabababciną odpowiedz na moje dobranoc) -które brzmiało u mnie dadanoc )a prababcia odpowiaała " idź spać i nie mamroc" ;)uśmiechem na ustach :) , pamiętam też obieranie kur na rosół jak skubała pierze to są piękne wspomnienia .
OdpowiedzUsuńPo Twoim wpisie nianiu uświadomiłam sobie że już mi nie została żadna babcia ani dziadek Ostatnia jaką miałam odeszła w październiku jak pewnie wiesz :( smutne to -dobrze, że możemy nosić w sercu wspomnienia :)
Wzruszyłam się czytającTen tekst. Wspaniale opisałaś swoje wspomnienia, dobrze,że chcesz to pamiętać i zachowaj dla swoich dzieci. Będą śmiały sie razem z tobą jak opowiesz o kogucie,kurczaczkach a wiaderka z wodą to abstrakcja. Pamiętam jak pisałaś o odejściu ukochanej babci ja wtedy tez napiasałam o smuteczkach. Jeśli pozwolisz, to umieszczę twój komentarz na stronie Niezawodnej Niani, może inni maja podobne przemyślenia ,bo Dzień Babci I Dziadka tuż,Tuż. Cieplutko pozdrawiam Całą rodzinkę.
Usuń