piątek, 28 czerwca 2013

Jak zapewnić dziecku bezpieczne wakacje na wsi?



Pozostający bez opieki 3 - letni Bartuś, podczas prac polowych wpadł pod koła ciągnika, którym kierował wujek. Dziecko zginęło na miejscu

Jesteś Rodzicem, a na wakacje wyjedziesz z dziećmi do babci lub cioci na wieś? Jeśli tak, to przeczytaj ten tekst. Porozmawiaj o tym z dziećmi. Lektura i chwila zastanowienia pozwolą twojemu dziecku uniknąć wielu niebezpieczeństw, które zagrażają jego zdrowiu, a nawet życiu.
Jeśli dziecko marzy o tym, aby pomagać podczas prac polowych, pojeździć ciągnikiem, kosić trawę, zbierać grzyby czy jagody – przeczytaj koniecznie i  bezpiecznie spędźcie wakacje.

Co powinno wzbudzić szczególną uwagę ?

Studnia - dla wielu zupełnie nieznane urządzenie, w którym jest zazwyczaj woda. Może być głęboka,  nawet na kilkanaście metrów w głąb. Bywa czasem wyposażona w kołowrót, który pomaga czerpać wodę wiadrem. Jest szczególnie niebezpieczna, kiedy opadające swobodnie wiadro wprawia korbę w ruch wirujący. Powinna być  zabezpieczona solidnym przykryciem przed ciekawskim wzrokiem dzieci, a korba powinna być unieruchomiona dodatkową blokadą.
Gnojownik - zbiornik z gnojowicą (płynna mieszanina odchodów zwierząt gospodarskich i wody). Ciekawość dziecka może skończyć się utonięciem w  odkrytym zbiorniku z gnojowicą.
Glinianki – to naturalne, niezabezpieczone zbiorniki wodne w lasach lub na łąkach. Najczęściej mają grząskie i głębokie podłoże z gliny lub torfu. Bardzo niebezpieczne dla wszystkich kąpiących.
Rowy melioracyjne - to szczególna pokusa dla maluchów, które chętnie do nich wbiegają, bo wydaje się bezpieczny i płytki. Niestety, kryje niebezpieczne przedmioty: szkło i odpadki.
Oczka wodne - piękne, kolorowe, z pływającymi kaczkami i żabami są wielką pokusą dla malucha. Stanowią bardzo poważne zagrożenie. Nigdy nie pozwalamy dzieciom na zabawę w takim oczku bez obecności i dozoru osób dorosłych.

Polecam również zwrócić szczególną uwagę na pozostałe źródła zagrożeń. Są to:

Maszyny rolnicze 

Ciągniki - chwila nieuwagi i dziecko znajdzie się pod kołami maszyny. Korzystniej i bezpieczniej jeździć na rowerze, a ciągnik obejrzeć, kiedy nie pracuje.
Kombajny - potężne maszyny, które swoim wyglądem i działaniem wzbudzają zainteresowanie dzieci. Jeśli podczas prac polowych maluch znajdzie się w pobliżu, zastosujcie szczególną ostrożność.
Kosiarki -  koszenie trawy to miłe zajęcie. Młodsze  dzieci  chętnie towarzyszą przy tej czynności. Starsze mogą już pracować same, oczywiście pod czujnym okiem opiekuna i we właściwej odzieży ochronnej.
Urządzenie elektryczne  -  pamiętajcie o tym, że maluchy są wszędobylskie  i chętnie dotykają nieznanych, a bardzo ciekawych przedmiotów, sprawdźcie ich stan bezpieczeństwa, zabezpieczcie lub usuńcie w bezpieczne miejsce. Wszystkie niepracujące urządzenia elektryczne powinny być bezwzględnie wyłączone z prądu.
Piły elektryczne i spalinowe -  jeśli musicie korzystać z tych urządzeń, to zabierzcie z tego miejsca  dzieci. Unikną uderzenia odłamkami drewna czy zranienia dłoni lub głowy.
Drabiny -  niezwykle przydatne w gospodarskie i bardzo interesujące dla dzieci. Wspinaczka może skończyć się groźnym upadkiem.

Jakie mogą być jeszcze inne zagrożenia?

Zwierzęta domowe
Dziecko jest ufne i ciekawe nieznanego świata i chętnie zaprzyjaźni się z wszystkimi zwierzętami, które spotka na wiejskim podwórku. Bądźcie czujni i razem  z dzieckiem  przywitajcie Gospodarzy wiejskiego podwórka. Z  łatwością rozeznacie te mniej przyjazne.
Wiejska droga -  nie  ufajcie nawet najbardziej bezludnej drodze i  nie pozostawiajcie dziecka bez opieki. Czasami pojazdy i zagrożenia  pojawiają się „z kosmosu”.
Las -  pachnący, pełen malin, jagód jest zaproszeniem dla każdego, ale pamiętajcie o odpowiednim ubraniu i obuwiu dla siebie i dzieci. Konieczne są kaloszki (żmije, ostre trawy, twarde konary) i nakrycia z długim rękawem. Unikniecie ukąszeń komarów, kleszczy i innych bzyczących mieszkańców lasu.
Owady, trzmiele, szerszenie, pszczoły - szczególnie niebezpieczne mogą być ukąszenia, jeśli dziecko jest uczulone na jad tych owadów. W odległych miejscowościach, z dala od szpitala, dobrze jest kupić przed wyjazdem zestaw przeciwwstrząsowy (po uzgodnieniu z lekarzem lub  farmaceutą). Dobrym i sprawdzonym ludowym sposobem jest posmarowanie miejsca ukąszenia sokiem z cebuli.
Kleszcze - po każdej kąpieli sprawdźcie dziecko, być może w zakamarkach ciała ukrył się malutki, ale bardzo niebezpieczny kleszcz. Jeśli zaopatrzycie się w specjalną pęsetę do usuwania tych intruzów, unikniecie wizyty u lekarza. Porady babci lub cioci o smarowaniu kleszcza  masłem należy zignorować.
Bezpańskie psy - niestety, stanowią plagę wiejskich pół i lasów i  mogą być bardzo groźne, szczególnie dla dzieci.
Porażenie słoneczne -  jeśli zdarzy się piękne i upalne lato to załóżcie nakrycie głowy, szczególnie małym  dzieciom. Pamiętajcie o podawaniu dużej ilości płynów, najlepiej wody. Nigdy nie podawajcie dziecku napoju w puszce. Najlepiej jej zawartość przelać do przezroczystego naczynia. Wiele owadów np. osy i pszczoły, zwabione aromatem napoju, potrafią wejść do puszki, gdzie są niewidoczne dla nas.

Wakacje to czas radości, wypoczynku, nowych doznań i poznawania ciekawego miejsca. Dzieci najbardziej kochają  wyjazdy po przygodę, gdzie bezpiecznie i swobodnie mogą uczestniczyć  we wszystkim, co nowe. Podczas  wspaniałej, pełnej śmiechu  zabawy, zapominają o przestrogach i nam dorosłym powierzają swoje bezpieczeństwo. Nie zawiedźmy ich. 

 Życzę pięknych i bezpiecznych wakacji. Niania  Dzidzia( z prawdziwej wsi).

niedziela, 2 czerwca 2013

Tańcowała igła z nitką, czyli wspólne szycie z dziećmi.




Czy szycie może być ciekawym zajęciem dla dzieci? Myślę, że ta trochę już zapomniana umiejętność,  której uczono w szkole na zpt (zajęcia praktyczno – techniczne) wraca do łask.  Znów chętnie sięgamy po igłę, szydełko, maszynę do szycia, żeby wyczarować piękne zabawki, poduszki,  przytulaki dla dzieci. Kreatywne działania z maluchami pobudzają wyobraźnię, dodają pewności siebie, uczą koncentracji,  sprawności  a samodzielnie  wykonane zabawki są bezcenne. Jeśli macie obawy, to zachęcam do zabawy, która nam dostarczyła wielu wrażeń. Bohaterami są Starszy Brat 7 lat  i Mała Dziewczynka 3,5.
Zaczęło się od historii kilkuletniej Przytulanki Kocyka, która z wielkiej miłości do przytulania miała wiele dziur i dziurek. Starszy Brat rozpaczał, że ukochana powiernica dziecięcych radości i smutków zostanie wyniesiona do Pudełka z przeszłością  i poprosił  o jej uratowanie. Cóż, szycie nie jest moją mocną stroną, ale postanowiłam zachęcić maluchy do tej zabawy. Inspiracją był wiersz  Tańcowała igła z nitką, Jana Brzechwy:
Tańcowała igła z nitką
Tańcowała igła z nitką,
Igła - pięknie, nitka - brzydko.
Igła cała jak z igiełki,
Nitce plączą się supełki.
Igła naprzód - nitka za nią:
"Ach, jak cudnie tańczyć z panią!"
Igła biegnie drobnym ściegiem,
A za igłą - nitka biegiem.
Igła górą, nitka bokiem,
Igła zerka jednym okiem,
Sunie zwinna, zręczna, śmigła.
Nitka szepce: "Co za igła!"
Tak ze sobą tańcowały,
Aż uszyły fartuch cały!

Mała Dziewczynka była Igłą, Starszy Brat Nitką a ja produktem finalnym czyli Fartuchem. Wśród  pląsów i śmiechu  uszyliśmy wirtualny fartuch.  Bogatsi o nowe wyrazy: igła, nitka, naparstek, szycie, pętelka,  przygotowaliśmy miejsca do szycia. Dzieci już chciały szyć prawdziwie, ale zaczęliśmy od poznania kilku zasad bezpieczeństwa:
Szyjemy tylko pod opieką osoby dorosłej i w jej obecności. 
Używamy igieł specjalnie dostosowanych dla dzieci, bez ostrych zakończeń.
Podczas prezentowania różnych igieł dzieci delikatnie dotykały, oglądały i próbowały przekłuć papier, materiał, folię.
Stosujemy naparstki, które pozwolą uniknąć  bolesnych ukłuć.
Próbowaliśmy wykonać naparstki z plasteliny, papieru a nawet z łupinki orzecha. Najlepszy okazał się plastikowy, był lekki, delikatny i skuteczny.
Siedzimy w bezpiecznej odległości,  która zapewni swobodę ruchów podczas pracy. Dzieci same  ustaliły miejsca, „żeby było wygodnie”.
Nigdy nie biegamy podczas szycia, kiedy chcemy  wstać lub wyjść, igły zostawiamy na stoliku.  
Doskonała okazją do wypróbowania poznanych zasad było przygotowanie prezentu z okazji święta Mamy. Wyposażeni w niezbędne atrybuty początkującego krawca, zabraliśmy się do działania. Dzieci były tak zaangażowane, że nawet propozycja deseru nie oderwała ich od pracy. Efekty przedstawiam na zdjęciach:


 



Mama, która została obdarowana wykonanymi przez dzieci prezentami, nie kryła wzruszenia a dzieci z dumą prezentowały swoje dzieła. Szycie z maluchami to prawdziwa przyjemność,  dużo radości i wiele nowych umiejętności.

poniedziałek, 6 maja 2013

Grasz w zielone? Gram!



W oczekiwaniu na piękną,  wiosenną pogodę przypomniałam sobie  „zieloną zabawę”, w którą graliśmy wiele lat temu. Każdy z uczestników musiał mieć przy sobie coś zielonego, najczęściej były to liście zerwane z drzew. Kiedy padało pytanie: ”Grasz w zielone? Odpowiadaliśmy: Gram. Masz zielone? Mam” -  wtedy  należało pokazać zielony przedmiot. Jeśli ktoś zapomniał,  to dawał fanty lub wykonywał zabawne polecenie kolegów. Ponieważ bawiliśmy się na osiedlowych podwórkach, to i możliwości było wiele: biegi dookoła boiska, skakanie na jednej nodze, czołganie po trawie,  mogły być też dropsy dla całej gromady dzieciaków. Pamiętacie dropsy? To smaki dzieciństwa.
Dlaczego gra w zielone? Zieleń to nowe życie,  kolor nadziei, tworzenia, budzenia się do życia wiosennej i podwórkowej rzeczywistości.  Dla dzieci to była euforia, bo mogliśmy biegać, skakać na skakance, grać w gumę,  bawić się w podchody i  gonić za piłką do zmroku. Rodzice nie zapewniali nam rozrywek, sami tworzyliśmy podwórkowy świat zabaw i wszystkie dzieci mogły się bawić. Czy było bezpieczniej? Z pewnością inaczej, chociaż nie brakowało szalonych pomysłów. Chętnie wracam do tych zabaw, gonimy z moimi maluchami za piłką, bawimy się w chowanego za drzewami, a po deszczu urządzamy „slalom kałużkowy w gumiaczkach”.
Może zainspiruje was  kilka propozycji na wiosenne i letnie podwórkowe zabawy:
Rodzinne podchody - można bawić się w lesie,  na placu zabaw czy w ogrodzie. Przygotujcie z dziećmi listy z instrukcją (z maluchami idą rodzice!), znaki  wskazujące drogę, łatwo rozpoznawalne nawet dla młodszych dzieci i wyruszajcie w poszukiwaniu miejsca pikniku.
Tory wyścigowe -  można zrobić na piasku, doskonale nadają się kolorowe  nakrętki po napojach lub kapsle (tylko nie po piwie J).  Super zabawa,  jeśli  na torze stają  rodzice.
Rzut do celu - sprawdza się w każdych warunkach. Uczestnikami mogą być rodzice i dzieci z kilku zaprzyjaźnionych rodzin. Rzucamy zebranymi kamyczkami, szyszkami do wykopanych dołków. Nagrodą będzie wspólny grill i dużo śmiechu.
Zaplatanie wianków - w tym przypadku potrzebna  jest osoba prowadząca, która podpowie jak wykonać zadanie. Udział biorą zespoły rodzinne. Zapewniam, że będzie dużo radości, a piękne wianki staną się ozdobą rodzinnych głów.
Owadzi detektyw - tę zabawę polecam dla starszaków, którzy mogą posłużyć się albumem owadów, roślin  i podjąć się identyfikacji i opisania znalezionego okazu. Pomocne będą aparaty fotograficzne, aby uwiecznić zdobycz. Tylko nie namawiajmy dziecka do użycia szpileczki. Kolekcja pięknych okazów (ale tylko w postaci zdjęć) będzie stanowiła ozdobę dziecięcego pokoju.
Zielnik - rozpoznawanie  roślin, nazywanie,  wąchanie i tworzenie własnego albumu znalezionych  okazów, to dobra zabawa dla całej rodzinki. Wystawa  powstałych dzieł da wszystkim dużo radości, a dzieciom  szczególną wrażliwość.

Grasz w zielone? Gram!
Masz zielone? Mam!

Miłej zabawy, a ja gram w zielone, bo idę do lasu w poszukiwaniu wiosny.

środa, 17 kwietnia 2013

Podsłuchana nowomowa



Poranek  zapowiadał miły, nareszcie  wiosenny dzień. Poranna kawa  spowodowała, że ze sporą dawką energii wsiadałam do zatłoczonego autobusu.   Każdego dnia przekonuję się, że t o nie tylko środek lokomocji, ale miejsce bardzo interesujących informacji. Czego można dowiedzieć  się podczas jazdy miejską  komunikacją? Absolutnie wszystkiego, myślę, że nawet  konfesjonał nie przyjmuje tylu rewelacyjnych opowieści  z codziennego życia rodaków.  Jeśli  ktoś ma ochotę na te rewelacje, to polecam  kurs porannym autobusem.  Dzisiaj zainspirowało mnie coś innego, podsłuchana rozmowa, chociaż   nie wiem czy można to tak nazwać,  Mamy z Synkiem : „Cio, cio, cio się śtało maluśkiemu synusiaczkowi, ciemu  płakusiasz? Cieś am? Mozie piciu?”. Moja humanistyczna dusza zapiszczała: O co chodzi? Kto i  komu przekazuje ten komunikat? Odwróciłam się, przede mną stała  młoda, śliczna mama, która uspokajała około  dwuletniego synka. Często dorośli tworzą taki język, bo wydaje im się, że tak okazują miłość i łatwiej porozumiewają się  z dziećmi.

Czy tak jest naprawdę? Mowa matczyna

Ludzie, niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania czy wykształcenia, kiedy widzą niemowlę, bardzo chcą dopasować  ton mowy do nowo narodzonego dziecka. Wydaje im się, że mówienie wyższym tonem, wyraźne artykułowanie słów i używanie prostych  struktur gramatycznych  spowoduje łatwiejszy kontakt z maluchem. Pewnie tak, ale zniekształcone, nic nie znaczące słowa, nie ułatwią komunikacji.

Kiedy mówimy do dziecka?

Kobieta, która dowie się, że zostanie mamą już zaczyna rozmowę ze swoim Brzuszkiem,  aż do chwili narodzin. Maluch słyszy głos, jego ton, emocje,  czułość i już wie: To moja mama. Jeśli tata powie: kocham cię, z pewnością  też usłyszy. Do dziecka należy mówić od momentu narodzin, początkowo będą to monologi, ale maluch uczy się intonacji, zaczyna reagować na słowa. Nie umie jeszcze mówić, ale gaworzenie to już  pierwsze rozmowy. Możemy wykorzystać  codzienne czynności, by opowiadać o tym, co robimy a maluch będzie nam towarzyszył. Będzie wiele okazji do rozmowy podczas gotowania, spaceru, mycia  czy wieczornych opowieści. Jeśli będziemy o tym pamiętać, to  głęboka więź stworzona między rodzicami a dzieckiem pozwoli na prawidłowy rozwój.

Jak mówić do dziecka?

Podstawowa zasadą jest mówienie do dziecka tak, jak chcielibyśmy,  by dziecko mówiło do nas. Najlepiej jest używać  języka takiego,  jak w rozmowie z dorosłymi. Niepotrzebne jest zmiękczanie, zdrabnianie, wprowadzanie nowych, zniekształconych słów: ciuciu, am,  tutu, bam. Jeśli maluch pozna prawidłowe nazwy przedmiotów, czynności, stanów  czy emocji,  to  w żłobku, czy przedszkolu łatwo nawiąże kontakt i zaspokoi swoje potrzeby. Nie będzie przeżywało frustracji,  kiedy zawoła  pić i otrzyma smaczny sok. Maluch doskonale rozumie słowa dorosłych, ale może tworzyć własny, uproszczony  język, którego nie powinniśmy naśladować.  

Jakie korzyści czerpie dziecko z rozmowy?

Dziecko od pierwszych chwil życia słucha mowy rodziców, uczy się rozróżniać emocje bliskich i bardzo dobrze je rozpoznaje.  Kiedy mówicie miłym, ciepłym, spokojnym głosem dziecko  wie, że jest  kochane, akceptowane. Jeśli jesteście spokojni, radośni, uśmiechnięci  to dziecko poczuje się tak samo. Smutek czy zdenerwowanie to uczucia, których nie ukryjemy przed dzieckiem, ono  rozpozna te emocje. Dobrze jest nazywać te emocje, wtedy dziecko wzbogaci swoje słownictwo i uczy się przyporządkować  słowa do  stanów  emocjonalnych.
Dziecko słuchając języka dorosłych, opanowuje intuicyjnie gramatykę języka ojczystego. Uczy się brzmienia swojego imienia, nazywania przedmiotów, poznaje otoczenie. Maluch może opanować nieograniczoną liczbę słów i można mówić językiem takim jak z dorosłymi. Nie ma potrzeby zmieniania, upraszczania czy „ dzidziusiowania”. Gdy  mówimy do dziecka,  pozwalamy mu  na poznanie  otoczenia, zaznajamiamy je z nowymi przedmiotami, przybliżamy środowisko, które w bezpieczny sposób może poznać.
Mówienie do dziecka  stanowi podwaliny do dalszego rozwoju emocjonalnego, społecznego czy intelektualnego. Maluch zachęcony do rozmowy, otoczony miłością,  przytulony do mamy będzie rozwijał się prawidłowo i  chętnie opowie o tym, co  widzi. Bogaty zasób słów,  przeżywanie i nazywanie emocji, zrozumienie emocji rodziców czy bohaterów książki wzbogaci życie dziecka. Warto zadbać,  by język jakim się  dorośli zwracają się do dziecka,  był urozmaicony, poprawny, zawierał różnorodne części mowy. Rozmawiając z dzieckiem i do dziecka, należy pamiętać  o szacunku i przekazywaniu prawdy o otaczającym świecie.
Jutro kolejny ranek w autobusie. Czy przyniesie ciekawe tematy do rozmowy?