sobota, 14 lipca 2012

Dziecko w lodówce


Przed wyjazdem  na urlop czekały mnie zakupy i kompletowanie wszystkich potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy.  Gdzie to wszystko znaleźć? Do głowy przychodził tylko najbliższy supermarket. Uff, nie znoszę tam robić zakupów, ale kiedy ukrop leje się z nieba, a  termometr pokazuje  48 stopni w słońcu, to była dobra decyzja, klimatyzacja daje  się polubić. W miarę jak lista zakupów się zmniejszała, wzrosło moje zainteresowanie maluchami, które towarzyszyły rodzicom. Dzieci lubią być z rodzicami, ale taki sklep to dla dziecka - nie piaskownica tylko konieczność.
Moją uwagę skupiła sympatyczna rodzina na stoisku z mrożonkami. Mama wybierała produkty. Tata pchał koszyk wypełniony zakupami, nad którymi siedział na specjalnej ławeczce śliczny bobas. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten niemowlaczek trząsł się z zimna! Zaaferowani zakupami rodzice, musieli przebywać przy ladach z mrożonkami już dłuższy czas. Sama miałam gęsią  skórę na myśl o różnicy temperatur, między 48 stopniami na zewnątrz, a 7 stopniami przy ladach chłodniczych - a ten maluch był tylko w cieniutkiej koszulce! Rodzice jeszcze długo nie zwracali uwagi na niespokojnego dzieciaczka, który starał się powiedzieć: ”Proszę zabierzcie mnie stąd, bo będę chory, brrr”. Ukojenie i spokój pojawiły się na twarzy dziecka, gdy rodzice wyjechali ze strefy mrozu.
Pomyślałam w tym momencie, że muszę o tym napisać, jak niebezpieczne dla dzieci bywają takie zakupy. Podczas upałów, różnica temperatur 40 stopni jest groźna nawet dla dorosłego człowieka, a co dopiero dla dziecka. Malutkie, delikatne płuca, napełnione suchym i gorącym powietrzem nagle zaczynają się napełniać wilgotnym i zimnym powietrzem. Konsultowałam moje spostrzeżenia ze znajomą lekarką, która w całości potwierdziła moje spostrzeżenia. Ponieważ chcę tylko zasygnalizować problem pod rozwagę rodziców, nie będę cytować listy różnych możliwych chorób i dolegliwości, które jednym tchem wymieniła znajoma lekarka.
Nie unikniemy robienia zakupów z dziećmi, ale możemy sobie i naszym dzieciom zaoszczędzić wielu kłopotów. Mimo tropikalnych upałów jest przecież piękne lato.

A moje zakupy w takim sklepie dopiero za rok. Uff!

4 komentarze:

  1. Dobrze, ktoś to w końcu zauważył i napisał! Mnie dodatkowo przeraża widok noworodków w centrach handlowych przez cały rok! Widać, że rodzice bardziej na spacerze niż na zakupach narażają maleństwo na takie coś! Siedlisko zarazków, zapachów, hałasu, blee, fuj... (no nie wytrzymałam...znajoma pediatra z goryczą stwierdza, że dzięki głupocie takich rodziców ona ZAWSZE będzie miała pracę...)KOSZMAR

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuję za komentarz, bo to umocniło moją niechęć do tych instytucji. Sama bardzo rzadko tam robię zakupy i ZAWSZE wracam z bólem głowy. A maluchy nie mogą się sprzeciwić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nianiu, udanego urlopu bez różnic temperatur! My wyjazd i różnice mamy już za sobą. Narazie pada więc wszystko na jednym poziomie, zimno i tyle brrrry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, wyobrażam sobie, jak zimno musiało być temu Maluszkowi...! to straszne, że rodzice tego nie zauważyli! Dobrze, że o tym napisałaś, Nianiu. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...