niedziela, 23 września 2012

Jak pomóc rodzinie przedszkolaka?



Czy dzisiaj znów nie udało się wam  wypić porannej kawy, a dzieci nie miały ochoty na wyjście do przedszkola? Z pewnością  jesteście dobrze zorganizowanymi rodzicami i macie doskonały plan na poranne frustracje. Czyż nie? To dlaczego ten żelazny plan nie zawsze działa i rano wszyscy są zdenerwowani? Bywa tak, że Maluchy jeszcze śpią w cieplutkich łóżeczkach, a wy macie do wykonania trudne zadanie: obudzić śpiocha. Serce mówi: „Spij kochanie”, Rozum: „Znów spóźnię się do pracy, szef będzie wściekły” - dzieci i tak będą nas kojarzyły z posłańcami przynoszącymi złą nowinę i znajdą tysiące sposobów, by pospać dłużej: „Ja tylko się przytulę do podusi, dobrze?, „Nie chcę iść do przedszkola, boli mnie brzuszek”, „Idź stąd, ja śpię”. Cóż, nam przełożeni nie pozwalają tulić się do „podusi” i chociaż  bardzo kochamy swoje dzieci, to dbamy o sprawną organizację  porannych zajęć.
Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Czy ten cytat przypomniał znajome chwile?
Pytałam znajomych rodziców kilkorga  przedszkolaków, jak sobie poradzili z  tym zadaniem i oto, co odpowiedzieli: „To temat nie do ogarnięcia”, „Codziennie to samo: płacz, krzyki, zdenerwowanie, okropność”, „Jak na polu bitwy, tylko nie ma zwycięzców”. Do dzisiaj pamiętam jak tata nas budził mówiąc: „Kasiu!, Basiu!  Czas wstawać do przedszkola!” Nienawidziłam go za to i dzisiaj doskonale pamiętam to uczucie, kiedy budzę moje córeczki.
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!  
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!
Jeśli też czasami mieliście wrażenie, że poranne wstawanie to manewry wojskowe i wy jesteście dowódcami, to czas to zmienić. Głośne i nerwowe budzenie źle wpływa na dziecko, które z daleka od rodziców musi spędzić kilka godzin. Sami też nie będziecie w najlepszym nastroju po porannej awanturze. Czy zapytaliście kiedyś wasze dziecko, jak lubi być budzone i w jakim jest nastoju?
Chciałbym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno!
Marzenia, marzenia, ale przecież  powinniście już być w pracy pogodni i wypoczęci. To możliwe przy zastosowaniu kilku rozwiązań:
Jeśli nie chcecie być „posłańcami” oznajmującymi złą nowinę, kupcie dziecku budzik i podarujcie z intencją: „Kochanie, dajemy ci ten magiczny zegarek i  życzymy miłego wstawania”.
Wieczorem spędźcie kilka minut z dzieckiem na przygotowaniu budzika i zapoznanie z godzinami. Dajcie sobie kilka dni na możliwe spóźnienia do pracy i przedszkola. Wierzę, że dziecko obdarzone zaufaniem  chętnie wstanie i rodzice na dzień dobry otrzymają całusa.
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Jeśli dziecko codziennie słyszy: „Spóźnię się przez ciebie. Grzebiesz się jak żółw, szybciej!” to pewnie ma ochotę ukryć się pod kołderką.  Możecie przygotować rodzinny, poranny plan działania i oswoić „straszny poranek”. Ustalcie jakie czynności powinniście wykonać i wykorzystując weekend zróbcie sesję zdjęciową tych działań z  dzieckiem w roli głównej.  Najlepsze fotografie włóżcie w antyramę i udekorujcie pokój dziecka. Bohater rozpozna siebie, podana  kolejność wykonywanych czynności znacznie usprawni poranek i maluch będzie szczęśliwy, bo świetnie sobie poradził.
Teraz codzienne wstawanie stanie się dla wszystkich przyjemnością, nawet w pochmurny dzień. Marzenia staną się rzeczywistością i czas stanie w miejscu.
A ja chciałbym przez kałuże
iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody,
gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry,
i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać
i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule
i nie spieszyć się w ogóle...

Tekst  Danuta Wawiłow  Szybko, szybko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj...