wtorek, 6 września 2011

A taka była milutka...


Kształtowanie się charakteru dziecka obserwowałam już kilka razy , ale to co rozpoczęło się wraz z dorastaniem  milutkiej dotąd Dziewczynki przerosło moje najśmielsze przewidywania. Cóż to za kobietka! Z pewnością zawalczy o wszystko, zdobędzie niemożliwe do zdobycia. Mała górą, a rodzinka ma teraz naprawdę trudny egzamin z cierpliwości. Zawsze byłam zwolenniczką pokazywania emocji (oczywiście znów te granice), ale co zrobić z maluchem, który próbuje odgryźć własny palec? Poza tym rzucanie przedmiotami, akrobatyka sportowa, kopanie i wszechobecne „NIE!”, to tylko manifestowanie niezadowolenia i nauka wyrażania emocji. 
Tak naprawdę to jestem pełna podziwu dla NIEJ!
Od radości, wesołości do krzyku i wściekłości. Maluch, którym miotają emocje jest jak wulkan z gorącą lawą. Należy obserwować, podziwiać i rozumieć. 
NIGDY AGRESJA I KRZYK!
Sama próbuję rożnych metod, sposobów by ogarnąć ten nadmiar energii, ale myślę, ze to Mała ma dużo trudniejsze zadanie do wykonania. Zaakceptować i nauczyć się zmian emocji, poznać je, (co jest bardzo trudne), próbować  smaków i ”wielorakości” życia. Bardzo trudno być dzieckiem! MY powinniśmy uczyć się od dzieci jak sobie radzić z trudnościami. Myślę, że nie ma rady na bunt dwulatka, to jego specjalność!

Ciekawa jestem jak Wasi buntownicy wyrażali swoje emocje i jak Wy przeżywaliście ten trudny czas?

A milutka jest  :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj...