czwartek, 14 czerwca 2012

Kwiat kalafiora


Wiosna w pełni a stragany zachęcają do zakupów świeżymi warzywami i owocami. Zwabione tym widokiem, wybrałyśmy się z Małą Dziewczynką na rozpoznanie warzywnego świata. To miało być preludium do zabawy  z tekstem Jana Brzechwy „Na straganie”, który od wielu lat stanowi doskonałą inspirację do budowania relacji: dziecko-zdrowa żywność, gotowanie, przyrządzanie sałatek i oswajanie z dobrym jedzeniem. Zakupy  to także odrębny proces z którym warto oswoić malucha, oczywiście nie  wyjazd do supermarketu, ale spacer na  osiedlowy bazar ze świeżymi produktami. Tutaj wszyscy się znają i wiedzą, że lubicie słodkie jabłka i rzodkiewkę ”niepiekącą” a do tego zielony groszek. Pomyślałam, że  Dziecko poczuje się ważne, bo może samo obejrzeć, dotknąć i kupić  warzywa, a po powrocie do domu razem możemy przygotować coś pysznego. Dodatkowa radość to jedzenie i rodzinne  smakowanie przygotowanych pyszności. Pierwszy moment wejścia  do warzywniaka zaskoczył nas obie ilością i barwami świeżutkich smakołyków. Mała  dziewczynka  ze znawstwem dotykała i smakowała kolejnych produktów. Marchewka ją zachwyciła, bo to przysmak króliczków,  jest chrupiąca, pomarańczowa i doskonale smakuje. Buraczek miał ogonek jak myszka, był grubiutki i można było nim malować rączki i buzię. Szczypiorek zachwycał zielonymi włoskami,  które łaskotały w nosek i szczypały w język. Największe zainteresowanie wzbudził kalafior, a właściwie kwiat kalafiora, nazwany przez Małą Kawiachorem. Śmiałyśmy się radośnie, bo dziecko doskonale bawiło się warzywami i nowymi wyrazami,  umiało je zastosować  w  najbardziej atrakcyjny sposób.”Kawiachor jest smaczny i można go wstawić do wazonu, będzie  pachniał jak Piwoń”- ze znajomością rzeczy powiedziała Dziewczynka. Cóż to znaczy wspaniała  inwencja dzieci? Kiedy my dorośli powtarzamy znane wyrazy, dzieci z  wdziękiem  i precyzją językoznawcy, uzupełniają swój zasób słownictwa i świetnie się bawią, nawet kalafiorem.
Zaopatrzenie  zrobione, a zakupy dostarczyły nam wielu wrażeń estetycznych i smakowych. Jutro przygotowujemy się do domowego straganu i zaczynamy świetną,  zdrową zabawę warzywno-owocową.
Z  pewnością pochwalimy się nowymi „zdobyczami” językowymi i kulinarnymi,  bo fantazja Małej Dziewczynki to skarbnica wszelkiej radości..   Nowe warzywa  będą doskonałą inspiracją do malowania, lepienia z  plasteliny czy fotografowania. Piękny warzywno-owocowy album,  może być doskonałym prezentem dla babci, dziadka a może zrobimy niespodziankę i dla taty.
Pozdrawiam i życzę smacznej zabawy.

4 komentarze:

  1. Wspaniała wyprawa.
    Ach, jakbym chciała mieć taką Nianię dla mojej Agatki - choć na Babcię wcale, ale to wcale, nie narzekam. Ale warzywa to dla mojej Najmłodszej a i czasem nawet Starszej Córci, to niestety "ciężki kawałek chleba"...
    Pozdrawiam!... i dziękuję, że jesteś, Nianiu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem bardzo ciekawa czy ta fajna wyprawa sprawiła że równie smacznie smakowała warzywka ? nasz smykuś mimo że często razem gotujemy to bardzo chętnie gotuje ale już mało co chce smakować

    OdpowiedzUsuń
  3. Małej smakuje coraz więcej warzyw,sama je obiera i kroi do zupki. Póżniej ich w tej zupie szuka, tak się uczymy jeśc.Pozdrawiam cię i cieszę ,sie że już jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny pomysł. Ignaş, chpć malutki, pomaga w zakupach i niezdarnie uczestniczy w przygotowaniu jedzenia. Kroimy i obieramy, myjemy i przyprawiamy razem. Sprawia nam to mnostwo radosci. Igi czuje się wažny, potrzebny. Pozwalam mu używać noża, ktòry trzymamy razem, uczę go ostrożności.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...