Wiosna w pełni a stragany zachęcają do zakupów świeżymi
warzywami i owocami. Zwabione tym widokiem, wybrałyśmy się z Małą Dziewczynką
na rozpoznanie warzywnego świata. To miało być preludium do zabawy z tekstem Jana Brzechwy „Na straganie”, który
od wielu lat stanowi doskonałą inspirację do budowania relacji: dziecko-zdrowa
żywność, gotowanie, przyrządzanie sałatek i oswajanie z dobrym jedzeniem.
Zakupy to także odrębny proces z którym
warto oswoić malucha, oczywiście nie wyjazd do supermarketu, ale spacer na osiedlowy bazar ze świeżymi produktami. Tutaj
wszyscy się znają i wiedzą, że lubicie słodkie jabłka i rzodkiewkę ”niepiekącą”
a do tego zielony groszek. Pomyślałam, że Dziecko poczuje się ważne, bo może samo
obejrzeć, dotknąć i kupić warzywa, a po
powrocie do domu razem możemy przygotować coś pysznego. Dodatkowa radość to
jedzenie i rodzinne smakowanie
przygotowanych pyszności. Pierwszy moment wejścia do warzywniaka zaskoczył nas obie ilością i
barwami świeżutkich smakołyków. Mała dziewczynka ze znawstwem dotykała i smakowała kolejnych
produktów. Marchewka ją zachwyciła, bo to przysmak króliczków, jest chrupiąca, pomarańczowa i doskonale
smakuje. Buraczek miał ogonek jak myszka, był grubiutki i można było nim
malować rączki i buzię. Szczypiorek zachwycał zielonymi włoskami, które łaskotały w nosek i szczypały w język.
Największe zainteresowanie wzbudził kalafior, a właściwie kwiat kalafiora,
nazwany przez Małą Kawiachorem. Śmiałyśmy
się radośnie, bo dziecko doskonale
bawiło się warzywami i nowymi wyrazami, umiało
je zastosować w najbardziej atrakcyjny sposób.”Kawiachor jest smaczny i można go
wstawić do wazonu, będzie pachniał jak Piwoń”- ze znajomością rzeczy
powiedziała Dziewczynka. Cóż to
znaczy wspaniała inwencja dzieci? Kiedy
my dorośli powtarzamy znane wyrazy, dzieci
z wdziękiem i precyzją językoznawcy, uzupełniają swój
zasób słownictwa i świetnie się bawią, nawet kalafiorem.
Zaopatrzenie zrobione, a zakupy dostarczyły nam wielu
wrażeń estetycznych i smakowych. Jutro przygotowujemy się do domowego straganu
i zaczynamy świetną, zdrową zabawę
warzywno-owocową.
Z pewnością pochwalimy się nowymi „zdobyczami” językowymi i kulinarnymi, bo fantazja Małej Dziewczynki to skarbnica wszelkiej radości.. Nowe warzywa będą doskonałą inspiracją do malowania, lepienia z plasteliny czy fotografowania. Piękny warzywno-owocowy album, może być doskonałym prezentem dla babci, dziadka a może zrobimy niespodziankę i dla taty.
Z pewnością pochwalimy się nowymi „zdobyczami” językowymi i kulinarnymi, bo fantazja Małej Dziewczynki to skarbnica wszelkiej radości.. Nowe warzywa będą doskonałą inspiracją do malowania, lepienia z plasteliny czy fotografowania. Piękny warzywno-owocowy album, może być doskonałym prezentem dla babci, dziadka a może zrobimy niespodziankę i dla taty.
Pozdrawiam i życzę smacznej zabawy.
Wspaniała wyprawa.
OdpowiedzUsuńAch, jakbym chciała mieć taką Nianię dla mojej Agatki - choć na Babcię wcale, ale to wcale, nie narzekam. Ale warzywa to dla mojej Najmłodszej a i czasem nawet Starszej Córci, to niestety "ciężki kawałek chleba"...
Pozdrawiam!... i dziękuję, że jesteś, Nianiu:)
jestem bardzo ciekawa czy ta fajna wyprawa sprawiła że równie smacznie smakowała warzywka ? nasz smykuś mimo że często razem gotujemy to bardzo chętnie gotuje ale już mało co chce smakować
OdpowiedzUsuńMałej smakuje coraz więcej warzyw,sama je obiera i kroi do zupki. Póżniej ich w tej zupie szuka, tak się uczymy jeśc.Pozdrawiam cię i cieszę ,sie że już jesteś.
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł. Ignaş, chpć malutki, pomaga w zakupach i niezdarnie uczestniczy w przygotowaniu jedzenia. Kroimy i obieramy, myjemy i przyprawiamy razem. Sprawia nam to mnostwo radosci. Igi czuje się wažny, potrzebny. Pozwalam mu używać noża, ktòry trzymamy razem, uczę go ostrożności.
OdpowiedzUsuń