czwartek, 19 lipca 2012

Prawo ciążenia


Ostatni post” Dziecko w lodówce” wywołał wiele komentarzy. Napisałam w nim, jak małe dziecko może „zmarznąć na kość” w czasie największych upałów. Większość moich  czytelników z dezaprobatą wypowiadała się o takich nieodpowiedzialnych działaniach rodziców. Ja myślę, że ich zachowanie nie zawsze jest wynikiem braku wyobraźni. Młodzi rodzice bardzo często są zabiegani. Dużo pracują, w ciągłym stresie, pod presją czasu, a to osłabia wyobraźnię i logiczne myślenie. Dobrze chociaż, że temat wywołał poruszenie  i skłoni do refleksji chociaż kilku opiekunów.
W czym mogę pomóc? – ciepły i miły głos pani Renaty wyrwał mnie z rozmyślań, którym oddałam się w długiej kolejce do okienka bankowego. Szybko załatwiłam wpłatę, podpisałam dokumenty i z ulgą opuściłam bank. Przez chwilę zastanawiałam się, w którą stronę mam się skierować, kiedy intuicja kobiety kazała mi się zatrzymać. Moją uwagę skupił samochód, który na parkingu przed bankiem, bardzo nieporadnie manewrował. Długo trwało,  gdy  z wielkim trudem wydostała się z niego kobieta w zaawansowanej ciąży. Obiema rękami obejmowała  pokaźnych rozmiarów brzuch i poruszała się z wielkim trudem. Poczułam przypływ adrenaliny, ponieważ pomyślałam, że potrzebuje pomocy, bo zaczęła rodzić! Zanim zareagowałam, pani, podtrzymując brzuch jedną ręką, chwiejnym krokiem przeszła obok mnie i ze stoickim spokojem skierowała się do bankomatu. Teraz to ja musiałam usiąść – z wrażenia!
Po drodze do domu trochę ochłonęłam, ale zaraz po wejściu opowiedziałam o zdarzeniu mojemu mężowi. Zadałam mu dwa pytania:
Czy kobieta w ciąży może prowadzić samochód?
Jakie niebezpieczeństwa  grożą dziecku w czasie jazdy, kiedy mama jest w zaawansowanej ciąży?
Inżynierski umysł szybko rozpoczął wykład:
„Prawo pozwala prowadzić samochód kobiecie w ciąży. Mało tego, jeśli kobieta jest w „widocznej ciąży”, lub ma stosowne zaświadczenie od lekarza, to może ten samochód prowadzić bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Aby odpowiedzieć na drugie pytanie, nie będę ci tłumaczył jaka siła liczona w tonach działa na ciało o masie m, które porusza się z prędkością v. Przypomnij sobie, jak kilka dni temu spojrzałaś na mnie bardzo wymownie, kiedy lekko, ale gwałtownie zahamowałem z powodu małego pieska na drodze. Twoja ulubiona torebka od Prady, wylądowała pod twoimi nogami jakby ktoś ją kopnął. Siła z jaką poleciała zależy od prędkości pojazdu i jej masy, tzn. od ilości szminek, perfum i innych rzeczy, które w niej trzymasz. Taka sama siła, z tą samą gwałtownością  działa na dziecko w brzuchu kobiety. Co to może spowodować, to tego nie wiem, ale wpisz w Google np. „kobieta w ciąży za kierownicą” i dowiesz się. Mój techniczny doradca zakończył wykład. Nie mogłam się oprzeć ciekawości i  wpisałam. Przestałam czytać dalej po zdaniu – „może nastąpić uszkodzenie narządów wewnętrznych płodu, odklejenie się łożyska lub pęknięcie macicy”.
Drogie, przyszłe mamy!
Pamiętacie o tym, aby w ciąży nie nosić korali, bo dziecko się udusi, aby nie przechodzić pod sznurami, bo pępowina owinie mu się na szyi, nie zaglądać przez dziurkę od klucza i wiele jeszcze ciekawych ostrzeżeń. Pamiętajcie bardziej o tym, że jesteście odpowiedzialne za tego małego człowieczka w Waszym brzuchu. I nic nie zwalnia Was z wyobraźni.

2 komentarze:

  1. Zawsze się zastanawiałam, będąc w ciąży już z Agatką, bo wtedy dopiero weszliśmy w posiadanie samochodu - jak to możliwe, aby zezwolić kobietom w ciąży na jazdę bez pasów. (dowiedziałam się o tym zdając prawo jazdy, ale podczas jazdy z brzuszkiem bardzo szybko soebie o tym przypomniałam.)

    Wydawało mi się to wtedy okrutnie niebezpieczne i nieprzemyślane.

    Nianiu, zapraszam do zabawy, pozdrawiam ciepło!!

    OdpowiedzUsuń
  2. 12 lat temu poprostu jezdzilo sie bez pasów i było to tzw mniejsze zło. Nawet lekarze mi odradzali zapinania pasów w samochodzie, bo w razie gwałtownego hamowania, pasy mogły uszkodzić maleństwo. Teraz są udogodnienia typu "poddupnik" z ograniczeniem na pasy. Nie jest to tanie, ale jest i uważam, ze warto to mieć. Nowe kosztuje sporo, używane nieco mniej, ale z własnego doświadczenia powiem że warto. Lepiej wydać dwie stówy niż potem pluc sobie w brodę.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...