To był długo wyczekiwany moment, ale jak mawiał Kubuś Puchatek,
że „lepsze od miodu jest oczekiwanie na miód” i tym razem miał racje. Zaczęło się kilka
tygodni temu, kiedy Tata Małej
Dziewczynki przyniósł do domu rower. Niezwykły, bo bez pedałów i bocznych
kółek. Dla kogoś, kto jeździ na tradycyjnym dwukołowcu, pomysł jazdy na „czymś takim” wydawał się
dość karkołomny. Mała, gdy tylko go
zobaczyła, nie miała najmniejszych
wątpliwości, że to cudeńko jest dla niej i ochoczo zabrała się do oględzin.
Natychmiast postanowiła rozpocząć trening. Pogoda uniemożliwiała jazdę próbną w terenie, ale to nie stanowiło żadnej przeszkody, można
przecież trenować w domu. Jakie jest
w tym zadanie Niani? Z pewnością powinna podążać za nowinkami i oczywiście za maluchem. Następnego
dnia rozpoczęłyśmy treningi od dokładnego obejrzenia i nazywania elementów roweru.
Już samo słowo Rower wypowiadane z przyjemnością i dużym potencjałem energii, zapowiadało
ciekawą przygodę. Mała podbiegała, zaglądała
pod siedzenie, dokonywała pierwszych prób w dosiadaniu. Troszkę się zmęczyła, delikatnie postawiła przedmiot swojego
zachwytu i ze znawstwem powiedziała: „Fajny ten rower, co? Ma duże koła i można na nim biegać”. Nie
byłoby w tym nic dziwnego, bo dzieci lubią biegać, ale to jest Malutka dziewczynka i ma dopiero dwa
latka i 3 miesiące. Jej pasją są motory, ciągniki, duże samochody, nawet
uliczne śmieciarki stanowią atrakcję spacerów. Kolejne zimne i deszczowe dni rozpoczynałyśmy od lekcji jazdy, trenowałyśmy
parkowanie przy łóżku, czyszczenie ściereczką i prawidłowe ustawianie na
stopce. Rowerowa pasja ogarnęła dziecko
i domowników, nawet Starszy Brat chętnie „dosiadł swojego rumaka”. Z
utęsknieniem czekałyśmy na dobra pogodę, bo dziecko było gotowe do prób w
terenie. Zostały tylko ostatnie przygotowania
i wprowadzenie koniecznych zasad obowiązujących podczas jazdy. Mała zapamiętała hasło, na które
powinna się zatrzymać. Podczas zabaw
uczyłyśmy się przechodzenia przez jezdnię, zielony i czerwony papier
symbolizował światła, a ja podjęłam się
niewdzięcznej roli policjanta i
dzielnie kierowałam ruchem domowym. Kiedy przygotowania dobiegły końca, a mała
rowerzystka była gotowa do wyruszenia w trasę, mama sprawiła jej wspaniały kask i rewelacyjne,
malutkie rękawiczki. Wyglądała naprawdę wzruszająco i profesjonalnie, cudeńko.
Pierwsza trasa przebiegała blisko domu. Dziecko bez obaw wsiadło na rowerek biegający
i samo stało się wielkim biegaczem. Od
tej pory jesteśmy zagorzałymi fankami rowerka bez kółek. Dzięki temu wehikułowi,
Mała nauczyła się doskonale
utrzymywać równowagę i koordynować
jazdę z obserwacją drogi. Zdarza się, że
podczas „piracenia” dostrzeże frunącego
motyla.
Rower okazał się nieoceniony w doskonaleniu wszelkich form
sprawności. Jest wielką atrakcja dla
rodzinnego spędzania czasu, bo można z rodzicami i Starszym bratem
wyjechać na wycieczkę. Bajki straciły na atrakcyjności, bo gdy ma się
takiego przyjaciela, to chętnie z nim spędza się czas. Zapraszam na rowerowe
wycieczki małych i całkiem dużych fanów.
Jeśli macie podobne doświadczenia, podzielcie się nimi, chętnie dowiem się
czegoś nowego o pasjach maluchów.
Pozdrawiam wszystkich
wiosennie i rowerowo.
hi fajnie - wyobraziłam sobie jak malutka zasuwa na tym rowerku :) to rzeczywiście mały szkrabik jeszcze jak ma dopiero 2 latka i 3 miesiące . I już tak ładnie mówi - jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńNasze szkraby zarówno synek jak i córeczka też są zafascynowani motorami , autami i śmieciarkami - jak w poniedziałki jeżdzi zawsze śmieciarka to panowie już wiedzą że dwa szkraby czekają na nich w oknie i pozdrawiają ich machaniem :) ...a u nas jeszcze hitem są samoloty bo lotnisko szybowcowe mamy w pobliżu :)
Mania w prezencie urodzinowym dostała od dziadków rowerek. Mamy trening rodzinny ;-))))))
OdpowiedzUsuńWiosenne wypady przed wami.Miłego wypoczynku,pozdrawiam.
UsuńAle fajnie:) Sama się zastanawiam nad takim rowerkiem "biegowym" dla Córci - jak Starsza była taka mała, nie było chyba jeszcze takich wynalazków:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kurcze, rowerek biegowy bardzo mi sie podoba, ale chyba bym się nie zdecydowął zeby go kupic smykowi. bała bym się ze się zniecheci do pedałowania na rowerku normalnym, niemniej jednak jeśli chodzi o nauke utrzymania równowagi to jestem na tak .. .świetny
OdpowiedzUsuń