poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Akrobacje na dwóch kółkach


To był długo wyczekiwany moment, ale jak mawiał Kubuś Puchatek,  że „lepsze od miodu jest oczekiwanie  na miód” i tym razem miał racje. Zaczęło się kilka tygodni  temu, kiedy Tata Małej Dziewczynki przyniósł do domu rower. Niezwykły, bo bez pedałów i bocznych kółek. Dla kogoś, kto jeździ na tradycyjnym dwukołowcu,  pomysł jazdy na „czymś takim” wydawał się dość karkołomny.  Mała, gdy tylko go zobaczyła,  nie miała najmniejszych wątpliwości, że to cudeńko jest dla niej i ochoczo zabrała się do oględzin. Natychmiast   postanowiła rozpocząć  trening.  Pogoda uniemożliwiała jazdę próbną w  terenie, ale to nie stanowiło żadnej przeszkody, można przecież  trenować w domu.  Jakie jest  w tym zadanie Niani?  Z pewnością  powinna podążać za nowinkami i oczywiście za maluchem. Następnego dnia rozpoczęłyśmy treningi od dokładnego obejrzenia i nazywania elementów roweru. Już samo słowo Rower wypowiadane z przyjemnością i dużym potencjałem energii, zapowiadało ciekawą przygodę. Mała podbiegała, zaglądała  pod siedzenie, dokonywała pierwszych prób w dosiadaniu.  Troszkę się zmęczyła,  delikatnie postawiła przedmiot swojego zachwytu i ze znawstwem powiedziała: „Fajny ten rower, co?  Ma duże koła i można na nim biegać”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo dzieci lubią biegać, ale to  jest Malutka dziewczynka i ma dopiero dwa latka i 3 miesiące. Jej pasją są motory, ciągniki, duże samochody, nawet uliczne śmieciarki stanowią atrakcję spacerów. Kolejne  zimne i deszczowe dni  rozpoczynałyśmy od lekcji jazdy, trenowałyśmy parkowanie przy łóżku, czyszczenie ściereczką i prawidłowe ustawianie na stopce.  Rowerowa pasja ogarnęła dziecko i domowników, nawet Starszy Brat chętnie „dosiadł swojego rumaka”. Z utęsknieniem czekałyśmy na dobra pogodę, bo dziecko było gotowe do prób w terenie. Zostały tylko ostatnie przygotowania  i wprowadzenie koniecznych zasad obowiązujących podczas  jazdy. Mała zapamiętała hasło, na które powinna się zatrzymać. Podczas zabaw  uczyłyśmy się przechodzenia przez jezdnię, zielony i czerwony papier symbolizował światła,  a ja  podjęłam się  niewdzięcznej  roli policjanta i dzielnie kierowałam ruchem domowym. Kiedy przygotowania dobiegły końca, a mała rowerzystka była gotowa do wyruszenia w trasę, mama sprawiła jej wspaniały kask i rewelacyjne, malutkie rękawiczki. Wyglądała naprawdę wzruszająco i profesjonalnie, cudeńko. Pierwsza trasa przebiegała blisko domu. Dziecko bez obaw wsiadło na rowerek biegający i samo stało się wielkim biegaczem. Od tej pory jesteśmy zagorzałymi fankami rowerka bez kółek. Dzięki temu wehikułowi,  Mała nauczyła się doskonale utrzymywać  równowagę i koordynować jazdę  z obserwacją drogi. Zdarza się, że podczas  „piracenia” dostrzeże frunącego motyla.
Rower okazał się nieoceniony w doskonaleniu wszelkich form sprawności.  Jest wielką atrakcja dla rodzinnego spędzania czasu, bo można z rodzicami i Starszym bratem wyjechać  na wycieczkę.  Bajki straciły na atrakcyjności,  bo gdy ma się  takiego przyjaciela, to chętnie z nim spędza się czas. Zapraszam na rowerowe wycieczki małych i całkiem dużych fanów.
Jeśli macie podobne doświadczenia,  podzielcie się nimi, chętnie dowiem się czegoś nowego o pasjach maluchów.
Pozdrawiam wszystkich wiosennie i rowerowo.

5 komentarzy:

  1. hi fajnie - wyobraziłam sobie jak malutka zasuwa na tym rowerku :) to rzeczywiście mały szkrabik jeszcze jak ma dopiero 2 latka i 3 miesiące . I już tak ładnie mówi - jestem pełna podziwu :)
    Nasze szkraby zarówno synek jak i córeczka też są zafascynowani motorami , autami i śmieciarkami - jak w poniedziałki jeżdzi zawsze śmieciarka to panowie już wiedzą że dwa szkraby czekają na nich w oknie i pozdrawiają ich machaniem :) ...a u nas jeszcze hitem są samoloty bo lotnisko szybowcowe mamy w pobliżu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mania w prezencie urodzinowym dostała od dziadków rowerek. Mamy trening rodzinny ;-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosenne wypady przed wami.Miłego wypoczynku,pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ale fajnie:) Sama się zastanawiam nad takim rowerkiem "biegowym" dla Córci - jak Starsza była taka mała, nie było chyba jeszcze takich wynalazków:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, rowerek biegowy bardzo mi sie podoba, ale chyba bym się nie zdecydowął zeby go kupic smykowi. bała bym się ze się zniecheci do pedałowania na rowerku normalnym, niemniej jednak jeśli chodzi o nauke utrzymania równowagi to jestem na tak .. .świetny

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...