Odliczałam kolejne dni do majówki, nareszcie będę miała
czas na odpoczynek, bo Nianie też potrzebują relaksu, żeby były
niezawodne.
Wybieraliśmy się na
działkę, ale, jak zwykle przed wyjazdem,
opanowała mnie organizacyjna gorączka: przygotowania, zakupy, pakowanie. Weekendowy poranek
przywitał nas błękitnym niebem i zapowiadającym się upałem, więc z przyjemnością wyruszyliśmy do naszej Chatki
pod lasem. To moja oaza spokoju, magiczne miejsce ze starym, drewnianym domkiem, uratowanymi meblami i
rodzinnymi pamiątkami. Miasto zostało gdzieś za „górami, za lasami”, chociaż to
tylko 30 km od centrum. Wysiadłam z samochodu i zobaczyłam zupełnie inny świat.
Tu panują inne reguły - mamy czas być ze sobą, zapominamy o słowach: muszę,
szybko, nie mam czasu, tutaj życie płynie innym rytmem. Długo mnie tu nie było
i pobiegłam obejrzeć gospodarskim
okiem rośliny, drzewa, usiąść w ulubionym, wiklinowym fotelu z filiżanką kawy. Był czas
na rozpakowanie i drobne porządki, bo
pająki zajęły się zdobieniem ścian, a myszy uznały, że to ciekawe
miejsce na dom i narobiły zamieszania. Podwórko też prosiło o pomoc i opiekę,
więc z przyjemnością zabrałam się do
grabienia i sprzątania. Nagrodą było wieczorne, prawdziwe ognisko z pachnącymi jałowcem kiełbaskami na
różnie. Nie mogłam uwierzyć, że to
dzieje się naprawdę, spacerowałam i
zachwycałam się zielenią. Była jak noworodek, przed chwilą pojawiła się na
świecie a wywołała tyle zmian. Zachwyciła
pięknem, delikatnością maleńkich liści, soczystością barw, donośnym brzmieniem
ptasich śpiewów, objawiała nowy czas.
Bosymi stopami dotykałam trawy i
poczułam się szczęśliwa. Za oknem rozciąga się niezwykły widok zielonego
dywanu żyta i pszenicy, to zapowiedź dostatku lata. Uwielbiam ten proces, kiedy
mogę towarzyszyć przyrodzie i być częścią jej zmian. Uczę się doceniać wartość życia, dotykać przemijania i po
prostu być.. To miejsce, gdzie
wrażliwość serca jest na wyciągnięcie ręki, a kontakty z bliskimi zyskują spokojną rozmowę,
uważne słuchanie i bycie ze sobą.
Jeszcze kilka spokojnych dni przede mną.
Zaplanowałam wieczorny spacer z kijami w
towarzystwie mojego męża, który uczestniczy
ze mną w tych magicznych przeżyciach. Właśnie
w tej chwili mam gościa, przyszedł bocian na żabie śniadanie. Pozdrawiam z
uroczego zakątka.
Po powrocie z urlopu ostro zabieram się do działania, przed
nami Dzieciomania, warsztaty dla rodziców.
O tym napiszę więcej i podam szczegóły. Teraz zajrzyjcie na
stronę www.NiezawodnaNiania.pl, rezerwujcie miejsca, bo 12 maja w Warszawie
pierwsze spotkanie.
ZAZDRASZCZAM:)
OdpowiedzUsuńkocham takie miejsca i marzę o takiej oazie spokoju -bez luksusów , w gęstwinie zieleni takiej dzikiej nieokiełznanej , bez wygód gdzieś na końcu świata ( niekoniecznie że daleko ale koniecznie w miejscu " gdzie psy szczekają pupami " ... kocham te miejsca za to że tam czas jakoś staje w miejscu, ślimaczy się a wszystko naokoło razem z tym czasem - w takich miejscach można przypomnieć sobie co w życiu najcenniejsze :)
OdpowiedzUsuńMy też byliśmy w miejscu spokojnym i sprzyjającym byciu razem- cudnie!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla bociana.
Jest Bocian- jest i Nania ;-)))))))