„Już był w ogródku,
już witał się z gąską”… - tak pięknie zapowiadała się wiosna. Cóż,
kiedy zima nie chce jeszcze odpuścić, a
razem z nią wirusy, bakterie i inne paskudztwa.
Nasz Starszy Brat przez kilka
dni leżał „powalony” gorączką i okropnym
samopoczuciem. Mała Dziewczynka próbowała go pocieszyć, zabawiać , nawet pies
włączył się do akcji ratowania zdrowia swojego opiekuna i dzielnie towarzyszył
w chorobie. Kolejne dni mijały na
chorobowych atrakcjach, nowych lekach, terapiach, wszyscy mieli dosyć, tylko choroba nadal
trzymała się świetnie. „Proszę, zróbmy
coś, żeby wiosna już była, chcę być zdrowy”- zaproponował Starszy i wyczekująco
popatrzył na mnie. Bardzo bym chciała
mieć czarodziejską różdżkę, którą można wyczarować piękną pogodę i inne dobre zjawiska.
Tym razem musiałam poprzestać na propozycji wyczarowania wiosennych dekoracji z
masy solnej. Dzieci ochoczo zabrały się do pracy. Starszy Brat z entuzjazmem
przygotował produkty, a Siostra z aptekarska dokładnością, ważyła, odliczała łyżki soli, mąki i wody.
Tu przepis, wielokrotnie sprawdzony, polecam:
1 szklanka mąki
1 szklanka soli
około pół szklanki wody (dolewam, aż będzie odpowiednia
konsystencja)
Masę można zabarwić bibułą karbowaną namoczoną w wodzie. Będzie dobra zabawa. Dzieci bawiły się doskonale: wałkowały, lepiły,
wycinały.
Pojawiły się wiosenne motylki, kwiatki, zajączki, ptaszki. Nawet Starszy zapomniał o chorobie i był w
siódmym niebie tworzenia. Kolejne dwa dni zajęło nam malowanie i przygotowanie
dekoracji, ale warto było.
U nas już wiosna zagościła na dobre i choroba też odpuściła. Czarodziejska różdżka nie jest
potrzebna, jeśli dzieci mają wiosnę w sobie.
Pozdrawiam zimowo-wiosenna Niania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj...