sobota, 28 stycznia 2012

Prawy do lewego

Zima nie jest moją ulubioną porą roku, chociaż potrafię dostrzec jej uroki. Tej zimy muszę zachwycać się nią codziennie. Mała Dziewczynka jest już coraz większa, przyzwyczajona do codziennych wędrówek i kiedy tylko mówię: ”Idziemy na spacer” - natychmiast zakłada buty i tak wystrojona,  stwierdza stanowczo: ”Jestem już gotowa, idziemy”. To nic, że procedura ubierania w Ukochane Zimowe ubranka trwa kolejne pół godziny, już jestem w procesie wychodzenia na spacer. Teraz muszę tylko spróbować przekonać lub zachęcić, odwrócić uwagę czy, jak kto woli doprowadzić  do zamiany butów z lewego na prawy, bo to gwarantuje sprawniejsze chodzenie i już prawie… idziemy. Zakładamy Ukochane Puchate ”LEMPICZKI, Rękawiczki” i jeszcze tylko: Wszechobecna Przytulanka, Zamęczony, Utrudzony Pies, kocyk, zapasowe ubranka i chwila szczęścia bliska… Kombinezonik  założony, wychodzimy. Nieeeeeeeeeeee! Chcę kupkę, boli mnie brzuszek. Oczywiście, teraz twórczy proces rozbierania i znów ubierania, bo o rezygnacji z ”pacierowania” mowy nie ma. Znawcy mówią o rożnych technikach doskonalenia człowieka dorosłego, proponuję spacer z dzieckiem, to szkoła cierpliwości, tolerancji, spokoju i oczywiście wielkiej miłości. I tak każdego dnia. Rodzice, opiekunowie to dla naszego zdrowia i oczywiście zdrowia i szczęśliwego  rozwoju malucha. Spacerujmy, jutro też jest dzień, dzisiaj już czas na odpoczynek. Proszę, jeśli macie sposób na oswojenie oporu niechcianych rękawiczek i innych spacerowych „bolączek” dajcie znać, bo jutro znów idziemy…

6 komentarzy:

  1. Proces wychodzenia na spacer zimową porą trwa...i trwa...Matko, ile z tym zachodu?! Najgorsze, że mój synek już ubrany w kombinezon i buty chce wychodzić na własnych nóżkach. Jeszcze słabo mu idzie, ale do windy nie ma problemu. Tam wkładam mu czapkę, bo jest zajęty przeglądaniem w lustrze. Niestety na dole jest jedna wielka rozpacz jak wkładam go do wózka i zakładam rękawiczki. Chętnie bym z nim pospacerowała, ale po kilku krokach siada na ziemię i chce raczkować. Uff...
    Koszmar!

    OdpowiedzUsuń
  2. Katar leci z nosa, głos ochrypnięty, wyjść czy ie wyjść, przecież powinien się zahartować, co robić kiedy sumienie nie pozwala na wyjście na dwór a maluch stoi już ubrany z sankami w racze i mówi proszę, jestem już zdrowy mamusiu ubieraj buty...

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia w procesie oswajania spaceru. Mam nadzieję,że wiosną będzie łatwiej,mniej ubierania.Raczkowanie na mrozie?tylko dzieci to potrafią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo,to ubieraj buty i jutro, dzisiaj już póżno,spacerujcie. Bartuś i tak nie odpuści.Konieczne cieplutkie ubranko.

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak, a jak się ma kilka par tych nieszczęsnych kombinezonów (co najmniej dwa:)), czapek, szalików, rękawiczek... i do tego musicie pocelować na głowy, ręce, nogi w ciągłym ruchu i wcale ten ruch nie jest zbieżny, a raczej mocno rozbieżny i nigdy nie wiesz z której strony wybiegnie...:) no! powrót do wagi sprzed ciąży szybki:) Zatem popieram apel: SPACERUJCIE!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam organizację i szybkość ,tu jeszcze długa zima. Figura modelki gwarantowana.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...