wtorek, 2 sierpnia 2011

U lekarza.

Wybrałam się „z wizytą” do lekarza,  nie była bardzo towarzyska i bez przyjemności, ale konieczna. Moje dzieciaki muszą mieć przecież zdrową i pogodną Nianię. Diagnoza zadowoliła obie strony, więc radośnie popędziłam do wyjścia. Katem oka zarejestrowałam, że na ławce w poczekalni siedzi  dziewczyna o subtelnej, delikatnej urodzie – jakoś dziwnie smutna. Oczy miała pełne łez. Pomyślałam, że usiądę obok i może uda mi się coś miłego jej powiedzieć. Czasem dobre słowo innej osoby daje silę do działania. Sympatyczna rozmowa, którą szybko nawiązałyśmy, dała mi wiele do myślenia.
Historia, którą usłyszałam bardzo mnie poruszyła, powiem nawet, że zdenerwowała. Nie mogę zmienić całego świata: bo głód, nędza, kataklizmy, ale mogę mówić i pisać o ludziach „bez serca”. Moja miła rozmówczyni, nazwę ją Mamusia, jest w kilkutygodniowej ciąży i była szczęśliwa do chwili, kiedy dowiedziała się, że właśnie dziś dostanie wypowiedzenie z pracy. Pomyślicie pewnie – samo życie, nic nowego – okrutne, ale prawdziwe!
Nie zgadzajmy się na takie traktowanie!
Co ma zrobić dziewczyna w tej „dżungli” życia? Czy może się cieszyć z bycia mamą, bo na to czekała, bo miał się zdarzyć cud? I cud się stanie – urodzi się dziecko! Mamusia będzie szczęśliwa! Tylko jak w tym wszystkim ocenić pracodawcę, a to dlatego, że jest nim kobieta, która sama jest matką – tego nie mogę pojąć. Nawet nie zapytała jak się czuje, nie porozmawiała, tylko dała wypowiedzenie – redukcja etatów. Odrobina empatii na co dzień przydaje się każdemu. Pomyślałam sobie tylko, że może „empatia” to za trudne słowo dla pracodawczyni Mamusi, więc może bardziej zrozumiałe będzie znane powiedzenie: „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. A z fortuną, też różnie bywa….
Moja natura Niani jednak pomogła – zjadłyśmy wspaniałe lody, porozmawiałyśmy o maluchu i o tym, że jeśli zamykają się drzwi, to trzeba szukać otwartego okna. Mamusia pojechała do domu uspokojona i podbudowana. Maluch, który przyjdzie na świat będzie miał na pewno lepszego pracodawcę.
Trudno mi pojąć opisane zdarzenie, może dlatego, że moje doświadczenia w tym względzie kojarzą się tylko z dobrymi pracodawcami. Jestem szanowana i doceniana. Mogę porozmawiać o pracy i nie tylko, zawsze w miłym nastroju, czasem przy aromatycznej kawie z dobrym deserem. Taka atmosfera dodaje energii i siły do pracy. Wszyscy są zadowoleni, a najbardziej moje maluchy.

Życzę tego wszystkim Rodzicom i wszystkim Nianiom.

2 komentarze:

  1. przecież nielegalne jest zwalniać ciężarne!? ta dziewczyna może podać pracodawce do sądu!
    w UK na pewno by wygrała, ale w PL? chyba zasady są podobne? chyba nie jest az tak do tylu za EU?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety żyjemy w Polsce, kraju w którym niby cała polityka prorodzinna jest uregulowana, a jednak szwankuje - niby nie wolno zwolnić kobiety ciężarnej, a jednak wolno...Poza tym, czymże jest zapewnienie, że kobieta nie straci pracy jeśli zajdzie w ciążę, kiedy zwalnia się ją z dniem porodu - bo na to prawo już pozwala.
    Smutna nasza polska rzeczywistość. Współczuję Mamusi i wszystkim kobietom w takiej sytuacji, bo niestety takich przypadków jest całe mnóstwo.

    I mogę tylko jeszcze bardziej doceniać, że mnie to nie spotkało. We wrześniu wracam do pracy:)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj...